- W Gdyni zawsze trzeba się liczyć ze spotkaniem z dzikiem, ale to, co się dzieje ostatnio, to już przechodzi wszelkie pojęcie. W ubiegłym tygodniu nie mogłem się dostać do swojej klatki - z jednej strony bloku pod sklepem buszowała locha z piątką młodych, z drugiej na trawniku stadko liczące kilkanaście sztuk. Czy ja mieszkam w leśniczówce, czy 250-tysięcznym mieście? - pyta zdenerwowany pan Witek z ul. Konwaliowej na Witominie.
Leśnicy twierdzą, że sytuacja nie jest tak zła, jakby mogło się wydawać. - W tym roku na osiedlach powtarzają się odwiedziny wciąż tych samych osobników, co oznacza, że jednak większość dzików z lasu nie wychodzi - zauważa Robert Schultka, leśniczy do spraw łowieckich Nadleśnictwa Gdańsk.
W tym sezonie z okolic Trójmiasta wyłapano i wywieziono w okolice Szczecinka 59 dzików. 50 kolejnych sztuk odstrzelono. Jednak w tym roku przyszło na świat bardzo dużo dzików. Lochy pod koniec lata powiły drugi, "nadprogramowy" miot.
- Dziki w Gdyni wychodzą z lasu w poszukiwaniu pożywienia. W tym roku słabo obrodziła dębina, chętnie więc zastępują ją sobie na przykład rosnącymi w okolicach ogródków działkowych jabłkami - dodaje Robert Schultka. - Tak czy inaczej, problem niebawem zniknie. Pierwsze przymrozki, na które długo czekać nie będziemy, powinny zatrzymać już dziki w lesie.
Jeśli chcemy, by się tak stało, absolutnie ich nie dokarmiajmy! By ograniczyć dzikom dostęp do pokarmu poza lasem, pilnujmy też, szczególnie w godzinach wieczornych, by altany śmietnikowe były dokładnie zamknięte. Na osiedlach takich jak Witomino są one specjalnie konstruowane właśnie po to, by zwierzę samo nie było w stanie otworzyć zatrzaśniętego wejścia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?