W minionym tygodniu pojawiły się kolejne newsy – tym razem o tym, że zaproponowana przez władze miasta nowa lokalizacja obiektu jednak nie pomieści. Zważywszy, że pierwszy pomysł na nią słyszałem w 2015 roku, była to najdłużej mierzona działka na kuli ziemskiej. Lodowiska zatem nie ma i długo nie będzie, nic wiec dziwnego, że dopracowana przez władze miasta do perfekcji technika „ślizgania się” zaczyna wykazywać braki.
Najpierw wszystkich zaszokowała informacja zamieszczona przez środowisko gdyńskich baptystów, że w ważnym dla gdynian obiekcie – budynku po SP 1, później gimnazjum nr 1, wreszcie – XVII LO, z którego szkołę wygnano na Wiczlino, powstanie siedziba kościoła i miejsce spotkań wiernych. Nie znam osobiście nikogo, komu przeszkadza istnienie baptystów, znam natomiast wielu takich, w tym siebie, którzy kiepsko znoszą zatajanie informacji przez władze miasta i realizowanie projektów, o których wcześniej słowa nie było. Gdy bowiem wyganiano szkołę, tłumaczono, że w jej miejsce powstanie centrum spotkań dla seniorów. Najpierw zaprzeczano plotkom, że znajdą się tam agendy urzędu miasta, później zapowiedziano ulokowanie tam centrum Usług dla Przedszkoli i Szkół. W tak zwanym „międzyczasie” mieszkały tam rowery MEVO składowane na pryzmie, w sąsiedztwie radośnie pęczniejącego (niekoniecznie z dumy) parkietu. Ten obrazek powodował ból serca każdego świadomego gdynianina, obserwującego los budynku najstarszej gdyńskiej szkoły, zbudowanej ze składek.
Zatem, gdy niemalże po 3 latach od zamknięcia szkoły na głucho pojawiło się zawezwanie baptystów do swojej wspólnoty, by pomóc w aranżacji pomieszczeń – zawrzało. Krótko potem odezwał się do mnie przedstawiciel kościoła informując, że oni tam wejdą, ale czasowo, a równolegle będą w tej lokalizacji realizować formy wsparcia dla uchodźców. Dlaczego miasto nie mogło o tym normalnie poinformować? Nie mam pojęcia. Jak zwykle ktoś założył, że to on wybierze moment i formę komunikatu i jak to ostatnio coraz częściej bywa – coś nie pykło. Baptyści wystraszeni i skonsternowani, mieszkańcy – zaskoczeni i zaszokowani, a władze miasta, zamiast potrójnego tulupa wykonały niekontrolowany ślig na lodzie – tak zwany „zimny poślad”.
Równolegle, w ciszy, trwało przyjmowanie zgłoszeń na stanowisko dyrektora Gdyńskiego Centrum Kultury – placówki, której szefa niedawno pan prezydent raczył zwolnić, a jej przyznać budżet niepozwalający na żadne działania. Co ciekawe, los poprzednika ani brak środków nie zniechęciły chętnych – oprócz pełniącej obowiązki urzędniczki pojawiła się kandydatura dotychczasowej naczelniczki Wydziału Gier, Zabaw i Książeczek (czy jak brzmi poprawna nazwa?), która nie chce już kierować stworzoną dla niej jednostką. Lepiej być dyrektorką, niż naczelniczką, tak jak lepiej było być naczelniczką niż – za przeproszeniem – (bez)radną. Ten ślizg odbywa się w ciszy i bez rozgłosu.
No i ślizganie, które mnie szczególnie martwi, czyli obsługa naszych przyjaciół ze Wschodu. Może zostawię tu tylko otrzymany raport o sytuacji pod Rivierą: „Pani naczelnik […] darła się na czekających w ogromnej kolejce zdezorientowanych uchodźców, że ich nie rozumie i że mają się uczyć polskiego bo są w Polsce. Inna pani […] za każdym razem, kiedy rozdawane są numerki z terminami, wydziera się na uchodźców i przegania jak bydło. Urzędnik z przypinką w języku ukraińskim „Gdynia z wami” krzyczący na uchodźców, że są w Polsce i mają uczyć się polskiego, jest dla mnie czymś niewyobrażalnym. Jestem w szoku.”
Technika i wrażenia artystyczne gdyńskich ślizgów w ostatnim czasie sprawiają, że kończy się skala ocen sędziowskich.
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana i powinna być ogólnodostępna.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?