Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia do przeglądu: "Wszyscy wyjechali?". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego
Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego DB
Tydzień temu pisałem o akcji „uprzejmie donoszę” czyli wytykaniu radnym Gdyni kto z nich gdzie mieszka i dlaczego poza Gdynią. Wątek prawny w tej sprawie jest jasny. Radny musi mieszkać w swojej gminie. Trochę rozczuliły mnie postulaty, że to przewodnicząca rady miasta powinna jeździć za nimi i sprawdzać, czy aby na pewno mieszkają w swoim mieście, czy śpią w swoim łóżeczku i czy w łazience jest ich szczoteczka do zębów – ale to nasz lokalny folklor. Sprawy będą się mielić, komisja będzie się nad nimi pochylać z troską – a im bardziej ktoś się pochyla, tym bardziej się wypina.

Gdynia do przeglądu: "Wszyscy wyjechali?"

Bardziej przemawia do mnie wymiar symboliczny tych przeprowadzek, a jeszcze bardziej porusza mnie, gdy słyszę znów, że i pan prezydent Wojciech Szczurek wyprowadził się poza nasze miasto. Nie wiem czy to prawda – na pewno miałby prawo tak zrobić, bo w przeciwieństwie do radnych prezydent nie musi mieszkać w mieście, którym zarządza. Mieszkańcy po prostu zatrudniają najemnika, fachowca od zarządzania, a on ma sprawnie wykonać swoją pracę. Moja ocena działalności pana prezydenta nie zależy od tego, gdzie ulokował obecnie swoje centrum życiowe, ale od tego jak realizuje powierzone mu zadania. Natomiast w sferze symboli to, że coraz większe grono osób urządzających gdynianom życie pierzcha poza miasto – robi przygnębiające wrażenie. Napisałbym coś o zwierzakach uciekających z tonącego okrętu, ale – jednak nie. Wolałbym myśleć o kapitanie i postawie od niego oczekiwanej.

Pamiętam moment, gdy Franciszka Cegielska przeprowadzała się z wieżowca na Matejki do wymarzonego domu w Bojanie. Dla mnie to miało wielkie symboliczne znaczenie: nasza pani prezydent kończy gdyńską misję i wyprowadza się z miasta. Gdyby jej nie kończyła i chciała nadal kierować zarządem miasta, ale mieszkała poza Gdynią – byłoby dziwnie. Nasza gdyńska ultraska, serducho Gdyni miałaby mieszkać w Bojanie? I rozumiem w czym lepszy dom z ogrodem za miastem od niewielkiego mieszkanka w wieżowcu. Jako posłanka czy minister zdrowia mogła już sobie mieszkać, gdzie życzy – nie zgrzytało to mi i cieszyłem się, że ma swoją enklawę, gdzie planowała ładować akumulatory.

Jeśli nasi radni i (nie mam pewności, podkreślam) prezydent, wyprowadzają się z Gdyni w czasach, gdy gdynianie się z niej wyprowadzają, nie znajdują tu warunków do życia i rozwoju, kupują tańsze mieszkania w Rumi i Redzie czy domy w Koleczkowie czy Kosakowie to czuję się nieswojo. Jakby ludzie, którzy powinni mieć pomysł na odwrócenie tych trendów, sami wywieszali białą flagę.

Jakby mówili: -_ Widzę ten problem i sam jestem jego częścią. J_akby pakując kartony podczas przeprowadzki mówili: - _Jakie to przykre, że Gdynia pustoszeje! _I jakoś to łatwo przychodzi – ZBYT ŁATWO. Każda przeprowadzka gdynianina poza miasto to porażka w walce o to, by to tu znalazł swoje miejsce na ziemi. To przegrany przez miasto casting, co gorsza przegrany w sytuacji, gdy miało się fory. Mnie to dotyka i frustruje – do niedawna wierzyłem, że frustruje również ekipę rządzącą. I może frustruje, tylko niektórzy odpowiadają na to ucieczkowo – i ta ucieczka ma wymiar nie tylko psychologiczny.

Mądrzy ludzie mówią: „jeśli nie jesteś częścią rozwiązania, jesteś częścią problemu”. Po raz kolejny doceniam sens tego zdania. I po raz kolejny myślę sobie, że fraza wypowiadana często ostatnio przez gdynian, że prezydent Szczurek wydaje się nieobecny, może mieć podwójne znaczenie. Ostatnio budzę się z uczuciem niepokoju: - Słuchajcie, może oni wszyscy wyjechali i zostawili nas z tym bałaganem?

Lubię i chcę mieszkać w Gdyni. Bardzo zależało mi, by moje córki urodziły się tutaj, nawet gdy gdyńska porodówka daleka była wtedy od ideału. Siedzę w chylońskim mieszkaniu, lubię miejsce, w którym jestem i które wybrałem, choć ze zgrozą patrzę na rosnące stawki czynszu – i bardzo nie chciałbym na końcu tej opowieści czuć się jak frajer, który uwierzył w opowiadane mu bajki.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana i nadal warto mieszkać w Gdyni.

CZYTAJ TAKŻE: Gdynia do przeglądu: "Nie siadać z szulerami do stołu czyli bezpowrotna utrata zaufania". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki