Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Wściekłość czy cisza

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski Przemek Świderski | Dziennik Bałtycki
Jak tam po świętach, drodzy czytelnicy? Chciałbym wierzyć, że nie tylko przejedzeni i wypoczęci, ale także przepełnieni nadzieją, energią i z pokojem w sercu. Tego pokoju – w każdym znaczeniu tego słowa – potrzeba nam bardzo. Pokoju, który pozwoliłby zakończyć wielki pożar za naszą wschodnią granicą, przerywając koszmary dziejące się tam każdego dnia, pokoju, w którym moglibyśmy umieścić kolejnego gościa uciekającego przed wojenną pożogą i wreszcie – pokoju w serduchu.

Jak tam po świętach, drodzy czytelnicy? Chciałbym wierzyć, że nie tylko przejedzeni i wypoczęci, ale także przepełnieni nadzieją, energią i z pokojem w sercu. Tego pokoju – w każdym znaczeniu tego słowa – potrzeba nam bardzo. Pokoju, który pozwoliłby zakończyć wielki pożar za naszą wschodnią granicą, przerywając koszmary dziejące się tam każdego dnia, pokoju, w którym moglibyśmy umieścić kolejnego gościa uciekającego przed wojenną pożogą i wreszcie – pokoju w serduchu.

Weekend przed świętami spędziłem na rekolekcjach, nie miałem więc możliwości usłyszenia dźwięków syren w Trójmieście o poranku, 10 kwietnia, w 12 rocznicę katastrofy smoleńskiej. Natomiast miałem okazję zetknąć się z emocjami i złością ludzi sprzeciwiających się pomysłowi włączania syren, właśnie z uwagi na traumę naszych ukraińskich gości. O ile całkowicie się zgadzam z tym, że można by sobie dać spokój z syrenami i w niczym nie uchybiłoby to szacunkowi wobec ofiar, o tyle byłem w szoku, jakie emocje i jaką złość wywołały informacje, że jednak poranne buczenie się odbędzie. I jeszcze raz powiem – skoro można było przenieść obchody z niedzieli na piątek, by nie nakładały się na Niedzielę Palmową, to znaczy, że w owym nienaruszalnym rytuale wszystko jest potencjalnie zmienne. W każdym razie pełen obaw wracałem do Trójmiasta i w niedzielne popołudnie zapytałem naszą chylońską ekipę z Ukrainy o ich reakcje na poranne syreny alarmowe. Okazuje się, że wprawdzie wiedzieli o nich z SMS-a, który przyszedł po ukraińsku poprzedniego dnia, ale i tak nie zauważyli, bo … przespali.

I rozumiem, że jedni przespali, inni wzruszyli ramionami, a jeszcze inni się wystraszyli, ale trudno jest mi mieć zrozumienie dla rosnącej wśród nas złości i wścieklicy. Albo inaczej – jej powody rozumiem: jest wojna i niepewność jutra, są gorące spory polityczne i szczucie nas na siebie nawzajem, jest inflacja i ciągłe podwyżki, ale zgody na to, byśmy dawali się tym emocjom tak strasznie szarpać – nie mam.

Szarpiemy się znów o wszystko. Ostatnio obserwowałem, ile emocji wzbudziła sprawa naziemnego przejścia dla pieszych w sąsiednim Gdańsku (pewnie kojarzycie, takie stare miasto, do którego można SKMką dojechać z Chyloni?), to jak wielkie emocje muszą towarzyszyć sprawom naprawdę istotnym?

Jest i inna reakcja obronna na to poszarpanie. Odłączenie się i emigracja wewnętrzna. Tak wielu z nas zobojętniało i przestało reagować. Gdy opowiadam ludziom o różnych rzeczach martwiących w Gdyni, wielu z nich wzrusza ramionami, mówiąc: „I co z tego?”, „I tak się nic nie zmieni”, „Mogą wszystko, to robią i nikt ich nie powstrzyma”, „Myślisz, że kogoś to obchodzi? Ludzie mają swoje problemy…”

Więc albo się wściekamy albo obojętniejemy. W tej obojętnej ciszy ogłasza się wyniki kolejnego konkursu, nawet nie udając, że był transparentny. W tej samej ciszy tnie się do kości wydatki na gdyńską edukację. Niezmiennie w ciszy odbywa się slalom po nadal ogrodzonym Placu Dworcowym w Chyloni, w ciszy zalewa się betonem Skwer Plymouth, cisza towarzyszy nierealizowanym inwestycjom, wzgardliwa cisza towarzyszy pytaniom stawianym w przestrzeni publicznej przez tych, którym jeszcze chce się pytać…

Co zamiast ataków wściekłości i frustracji oraz obojętnej ciszy? Wiem, że teraz niektórych z państwa rozśmieszę, ale i w swojej śmieszności chcę być konsekwentny: DIALOG. ROZMOWA. DEBATA. Najlepsze narzędzia, jakie wypracowała cywilizacja. W Gdyni ośmieszane, lekceważone albo instrumentalizowane, a przecież pomocne wszystkim. Dziś, gdy ktoś o coś publicznie pyta, nasze władze mają jasne stanowisko: „Nie odpowiadajmy mu, to go uwiarygadnia i robi mu zasięgi”. Nie ważne o czym mówi, ważne – kto. Nie ważne o co pyta, ważne – z jakiej jest szajki. Nieważne, co proponuje – ważne czy ma właściwego promotora.

Nie odpowiadajmy na to wszystko wściekłością ani ciszą. Mówmy, pytajmy, proponujmy ze spokojem. Dbajmy o pokój w serduchu.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana i powinna być ogólnodostępna.
ZYGMUNT ZMUDA - TRZEBIATOWSKI

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki