Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia do przeglądu: "Świat bez spotkań". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Maja Czech
Maja Czech
Gdynia do przeglądu
Gdynia do przeglądu
Żyjemy w czasach nadawania, odbiór jest mniej popularny. Wolimy wiedzieć zamiast pytać. Wolimy kierować obiektyw czy mikrofon na siebie niż na świat. Wolimy szybko mieć pogląd, znać cudze intencje bez pytania zainteresowanego. W necie jest podobnie, każdy więc głosi swoje. Płomienne tyrady oklaskiwane są przez mieszkańców bańki internetowej, gdy inna w tym czasie żyje swoim życiem. Tu płomiennie i tam płomiennie. Płoniemy więc – ze złości, wzburzenia, szczerego gniewu. Stoimy i krzyczymy, równolegle lejąc paliwo do ognia i pilnując by święty ogień wzburzu nie przygasł i nie stracił spektakularności.

Nie spotykamy się. Nie jesteśmy siebie ciekawi. W świecie pełnym oczywistych odpowiedzi i braku wątpliwości zadawanie pytań nie jest już atrakcyjne. A co dopiero - odpowiadanie.
Prezydent Gdyni co wtorek spotyka się w wąskim gronie tych samych ludzi by wspólnie martwić się o miasto i rozwiązywać, przynajmniej pozornie, jego problemy. W tej sali nie powinno być ludzi z innej bańki, tych którzy rozumieją nie tak jak trzeba, myślą nie tak jak trzeba, wątpią nie tak jak trzeba i pytają nie tak jak trzeba. Można się natężać w trosce o miasto i znoju i pokonywać największe wyzwania i przeszkody – byle bez ludzi.

Odeszły do historii spotkania prezydenta z mieszkańcami z Gdyni. Te niesamowite momenty, gdy do sali wypełnionej ludźmi pełnymi gniewu, troski, wzburzenia, zniechęcenia czy niepokoju wchodzili ci, którzy dla nich pracują. Stawali oko w oko, w stresie, z niepokojem, wiedząc, że stają oto nieuzbrojeni przeciwko setkom ludzi i że ich jedyną szansą jest nie – pokonanie ich, zagłuszenie czy zdominowanie – a sprawienie, by dali się rozbroić.

Okazywało się, że najlepiej rozbraja szczerość, uważne słuchanie, empatia, potwierdzanie faktów i troska. Ci, którzy czuli się wysłuchani, już nie chcieli krzyczeć. Ludzie, którzy widzieli, że ktoś ich rozumie, już nie byli wściekli. Ludzie, którzy widzieli, że ktoś pofatygował się specjalnie dla nich, nie po to by im wcisnąć swoją prawdę do gardła, ale by się dowiedzieć, zrozumieć, nauczyć – zamiast złości wyrażali wdzięczność. Że ktoś przyszedł, znalazł czas, nie lekceważy, tłumaczy, kogoś obchodzę.

Tęskno mi do tego czasu, gdy jeszcze byliśmy siebie ciekawi. Gdy władze były ciekawe opinii mieszkańców, a mieszkańcy – tego co usłyszą. Gdy mieszkańcy nie chcieli żyć w świecie domysłów i podejrzeń – chcieli móc zapytać i dostać prawdziwą odpowiedź, którą uszanują, nawet jeśli im się nie spodoba. Lepsza uzasadniona odmowa niż wzgardliwe milczenie. Lepsze trudne spotkanie – od braku spotkania. Lepsza nawet chropawa rozmowa od monologów w odległych miejscach.

Niedawno prezydentka Gdańska przyznała, że nie oczekuje od mieszkańców wielkiej wiedzy o sprawach miasta. Tak - tej wiedzy brakuje, ale dlaczego nie oczekiwać zmiany? Dlaczego o to nie walczyć?

Przez lata w Gdyni nie publikowano treści zarządzeń prezydenta, słusznie podejrzewając, że bez odpowiedniego komentarza i świadomości prawnej, wiele z nich będzie budzić wątpliwości, podejrzenia czy emocje. I tak obecnie jest. Prezydent zarządzenia publikuje (po tym jak został do tego zmuszony), garstka ludzi je czyta, a część z tej garstki czyta je w toku sensacji, widzi tam możliwe nieprawidłowości lub domniemuje intencje.
I nikt z tym nie dialoguje, nikomu nie chce się wyjaśniać, uzasadniać, komentować. Bo nie ma czasu? Bo rozmówca za słaby intelektualnie? Bo słuchacz ma złe intencje? Nie mamy czasu tłumaczyć, zresztą – po drugiej stronie pewnie i tak nie ma nikogo wartościowego. Wartościowy – ufa. Ten kto pyta, ma złe intencje albo jest niedouczony.

Jeśli chcemy żyć w mieście, gdzie nikt nie rozmawia, każdy sam się domyśla i interpretuje, gdy władza ma do obywateli niskie zaufanie, a obywatele do władz jeszcze niższe – to pora ogłosić sukces. Cel udało się osiągnąć. Zezłoszczeni, zdezorientowani, sfrustrowani, doszukujący się wszędzie złych intencji – krzyczymy. Każdy w swoim mikrokosmosie, każdy do swojej grupki. Nikt nie słucha, wszyscy wrzeszczą.

Rozmawiajmy. Słuchajmy. Póki jest w nas jeszcze cień ciekawości i jakiekolwiek pytania. Gdy zostaną nam same odpowiedzi, będzie już za późno.

ZYGMUNT ZMUDA – TRZEBIATOWSKI
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana ale pewnie i tak nikt nie chce tego słuchać.

CZYTAJ:Gdynia do przeglądu: "NAS PROSIĆ NIE UCZONO". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki