Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia do przeglądu. "Jednak kij - nie marchewka". Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego
Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego Przemysław Świderski
- To o czym będzie kolejny felieton? – zapytał mnie recepcjonista w jednej z gdyńskich przychodni. Poczułem się zaskoczony, że mimo mało atrakcyjnej maski zasłaniającej połowę mojej - i bez tego mało atrakcyjnej - facjaty i pomimo oczu zakropionych atropiną, zostałem jednak rozpoznany. – A o czym powinien być? – zapytałem. O, tematów w naszej Gdyni jest bez końca, a władze dbają, by się nigdy nie skończyły! – dodał mój rozmówca i pozostało przyznać mu rację.

Zatem, szanowny panie, dziś będzie o systemie kar i nagród. Każdy, kto zajmuje się wychowaniem, ale również motywowaniem, stoi przed dylematem: kij czy marchewka? Osobiście nie wierzę w skuteczność kija i moje osobiste doświadczenia są takie, że kary mnie nie motywują, za to pozytywne bodźce – niezwykle wzmacniają. Tymczasem wychodzi na to, że władze Gdyni mają zupełnie odwrotnie.

W Gdyni jest tak, że kara lub zagrożenie nią, motywuje do działania, natomiast nagrody i pochwały – całkowicie demotywują. Zacznijmy od niedziałających nagród. Pierwszą jest oczywiście zwycięstwo w wyborach. Można by oczywiście uznać, że ono oznacza pełną aprobatę dla tego, co robiła ekipa dotychczas rządząca, ale co w sytuacji gdy poparcie dla prezydenta radykalnie spada w kolejnych wyborach? Jak widać nic. Rządząca ekipa uznaje, że nie należy w związku z tym bardziej się starać – wręcz przeciwnie. Skoro jest nagroda, to niczego nie należy zmieniać, a nawet lepiej robić jeszcze mniej, skoro słabsze zaangażowanie przynosi tą samą nagrodę, co lepsze (no, może cyferki gorsze, ale bezkarność i możliwość całkowitej kontroli nad sytuacją niezmienna). Następuje optymalizacja, a bieg po nagrodę trwa coraz krócej.

Po co starać się całą kadencję, skoro wystarczy mobilizacja podczas kampanii? Po co tyrać i realizować obietnice, skoro kluczem do zwycięstwa jest spektakularne obiecanie wszystkiego wszystkim? Robić nie trzeba. Jeśli czegoś się nie zrobi, to nawet lepiej – taka niezrealizowana obietnica wraca do puli i ponownie rozgrzewa wyobraźnie elektoratu. Jeszcze raz będzie można opowiedzieć o lodowisku, przejeździe przez tory, nowych ulicach, parkingach przesiadkowych – człowiek się nie narobi, a wynik znów świetny. Po co robić dobrą edukację, skoro można po prostu zamówić plakietkę z napisem „Lider edukacji” i pomachać nią w zatłoczonych klasach? Po co robić coś wartościowego dla dzieci, skoro można złożyć deklarację, że planuje się to robić a już nadbiegną urzędnicy z UNICEF z szarfą „Miasto przyjazne dzieciom”. Taki napis świetnie wygląda na przykład na gdyńskim trolejbusie, o ile oczywiście nie stoi on cały czas w zajezdni po kolejnej rzezi połączeń.

A kary? Zagrożenie decyzją sądu, który może nakazać publikację zarządzeń prezydenta? Ojoj. Publikujemy, choć przez lata było to niemożliwe. Wojewódzki Sąd Administracyjny nakłada karę finansową za nieudostępnianie informacji? No dobra, udostępnimy. Mało tego – jak czytam na miejskiej stronie propagandowej:

„Prezydent Miasta Gdyni poinstruował urzędników, jak ważne jest informowanie mieszkańców na temat działań urzędu i podległych mu jednostek, by sytuacja, która miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku, więcej się nie powtórzyła.” Serio, tak jest napisane!

Po ćwierćwieczu rządów, ukarany grzywną prezydent postanowił jednak poinstruować urzędników, że informowanie jest ważne! To ten przypadek, gdy kara dla prezydenta jest nagrodą dla mieszkańców i lokalnej społeczności. Te karę zapłacą z naszych podatków, ale gdyby jej skutkiem było to, że nareszcie ktoś zrozumiał, że sednem funkcjonowania administracji nie jest zwodzenie obywateli i ukrywanie przed nimi informacji, to warto ten koszt ponieść. Znaj gest, panie prezydencie. Zapłacimy za te korepetycje, byle tylko efekty były i nie okazało się, że ekipa niewyuczalna. Słowem: więcej kar, upomnień, nagań i smagania administracyjnym pejczem. Boli – ale działa. Zdumiewające, swoją drogą. Kij działa, marchewkę pozostaje zjeść.

ZYGMUNT ZMUDA TRZEBIATOWSKI
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, a metoda kija działa na zarządców Gdyni

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki