Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU. "Gdyńska gra w salonowca". Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
GDYNIA DO PRZEGLĄDU. "Gdyńska gra w salonowca". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego
GDYNIA DO PRZEGLĄDU. "Gdyńska gra w salonowca". Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego Agnieszka Rodziewicz
Kojarzycie Państwo grę w salonowca? Jednemu z grających zawiązywało się oczy, a ktoś z grona pozostałych wydzielał ofierze soczystego klapsa w miejsce poniżej pleców. Ofiara tego niewinnego żarciku zdejmowała opaskę i miała trafnie wskazać autora tej poufałości – jeśli zgadła, tym razem to wskazany musiał z zawiązanymi oczami oczekiwać kolejnego klapsa. Zapewne towarzystwo bawiło się wybornie, a śmiechu było co niemiara! Jak pokazano w kultowym filmie „Rejs” gra ta udaje się, nawet gdy graczy jest dwóch. Jeden z nich, grany przez Stanisława Tyma po prostu zaprzeczał swojemu udziałowi, konsternując nieszczęśnika, który potulnie dawał sobie wydzielać coraz mocniejsze uderzenia, po ostatnim wręcz zwijając się z bólu. Ta scena, ilekroć ją widziałem, zamiast mnie śmieszyć – bolała. Była jakimś brutalnym triumfem chamstwa, prostactwa i zwykłego łgarstwa.

Jestem na grę w salonowca, zwanego czasem „dupniakiem”, wyczulony i zdecydowanie nie mam ochotę być jej uczestnikiem. Tymczasem nie mogę oprzeć się wrażeniu, że administratorzy naszego miasta ją sobie wręcz ukochali i jak ten kaowiec z „Rejsu”, ilekroć są wskazywani jako autorzy uderzenia – z kamienną twarzą zaprzeczają, chowając za plecami rękę, która przed chwilą mocno i szybko uderzyła naiwnego gracza.

Przykład? Zapraszam. Najpierw tworzymy twór, w którym nauczyciel, jego pracodawca – dyrektor oraz osoby naliczające nauczycielskie wynagrodzenia działają odrębnie i bez bieżącego kontaktu. Potem, gdy dochodzi do złego naliczenia wynagrodzenia, gramy już dzielnie w salonowca. To nie my! Pewnie naliczający niewłaściwie wykonał pracę. W dodatku zwrotu domaga się dyrektor, który miał zerowy wpływ na naliczenie. Ale to pracodawca - w ramach salonowca świetnie się nadaje na tego, kogo wskażemy. A jeśli się wywinie, to pozostaje nam to, co widzieliśmy już w „Rejsie”: wytłumaczenie nieszczęśnikowi z płonącym od uderzenia zadkiem, że skoro nie zrobił tego nikt inny, to musiał zrobić to sobie sam – czyli dalej zostaje na swoim miejscu i niech sobie radzi. Sam się walnąłeś w rewers, zatem stój tam nadal i wypinaj. Gramy dalej, naiwniaku! Stoi zatem nieszczęśnik w kącie, obolały. Z tego bólu i upokorzenia chce mu się płakać - ale wstyd przecież. Chciałoby się komuś poskarżyć, ale wstyd jeszcze większy. Zaciska więc wargi i czeka na okazję do rewanżu. I aż się strach myśleć, co będzie, gdy taka się przydarzy – komu, czym i w co przyłoży.

Była też próba gry w salonowca z mieszkańcami Dąbrowy, którzy uderzeni, całkiem trafnie wskazali na sprawcę zablokowania im wyjazdów z dzielnicy. Ów figlarz stacjonujący w lokalu na Piłsudskiego, z kamienną twarzą próbował przerzucić uwagę na gracza rodem z GDDKiA, ale okazało się, że gracze znali już tę sztuczkę. Zrobiło się mało przyjemnie, zatem nieudolny naśladowca Stanisława Tyma zaproponował grę w szachy, licząc, że zyska na czasie. Wygląda, że jest ten moment gry, gdy gracz po drugiej stronie mówi głośno i wyraźnie: „szach”, a następny jego ruch jest przerażająco oczywisty.

W naszym mieście lepiej się nie wypinać i nie schylać i być niezwykle czujnym, bo dynamicznie rośnie nam grono tych z obolałymi pośladkami, którzy naiwnie myśleli, ze ich to nie spotka, a już na pewno nie ze strony samorządu.

Słynący z niezbyt parlamentarnego języka swoich utworów muzycznych, Andrzej „Zmora” Rdułtowski, wokalista zespołu Dr Hackenbush, proponował kiedyś w swojej piosence by z nim nie grać w … (powiedzmy w brzydką grę). I nie chciałbym na tych łamach używać słów zbliżonych do nich (choć podobno w Gdyni bluzga się ostatnio najczęściej w Polsce), więc ja nieco grzeczniej zaproponuję:

„Nie graj z nami w salonowca/ Wylądujesz na manowcach/ Nie graj z nami dziś w dupniaka/ Nie ma zgody na kopniaka/ Zamiast klepać nas po tyłku/Zmuś się trochę do wysiłku.”

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a grać – to nie z obywatelami!

Dziennik Bałtycki TV

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki