Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Domownicy czy goście? - Felieton Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski. Felieton.
Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski. Felieton. Przemysław Świderski / Polska Press
Pożądany i rozpieszczany turysta, wpada, je i wypada. Następny proszę... Co gdyńskiemu Ratuszowi daje turysta, i dlaczego jest hołubiony przez "władze miasta"? Gdzie jest miejsce mieszkańców? I jakie lampy do salonu gdynianom zaplanował kupić w 2022 roku miejski samorząd?

Od lat toczy się w Gdyni dyskusja czy priorytetem w działaniach miasta powinno być czynienie go bardziej atrakcyjnym dla mieszkańców, czy dla gości? Tej dyskusji towarzyszyło założenie, że mieszkańcy już są przeszczęśliwi, pora teraz na zwabianie do tej krainy szczęśliwości turystów i sprawianie, by byli u nas jak najdłużej i zostawiali w swej euforii jak najwięcej pieniędzy – naszym. Naszym przedsiębiorcom, naszym hotelarzom, a na końcu – w ramach podatków płaconych przez wzbogaconych „naszych” – również nasz miejski budżet. Z tego brały się różnego rodzaju inwestycje: goście mieli zatem jeździć kolejką na Kamienną Górę, zachwycać się Gdyńskim Centrum Filmowym, tłumnie nawiedzać Centrum Experyment, pocić się w dużych imprezach masowych blokując nam wyjazdy z dzielnic. A, i oczywiście przez kilka dni zalewać nam miasto, plażę i kanalizację, by na naszym słynnym lotnisku bujać się w rytm przebojów. Wprawdzie nadal nie ma metodologii, by sprawdzić jakie REALNIE korzyści miasto i mieszkańcy otrzymują z tytułu goszczenia przezacnych najeźdźców, ale jest owe słynne przekonanie „jest to BARDZO korzystne”.

Jaki jest kłopot? Ano taki, że coraz częściej mieszkańcy czują się jak sublokatorzy, wypychani do sutereny i najmniejszego pokoju, który wciąż czeka na remont w czasie, gdy salon zajęty jest przez gości. Ale spokojnie, wasz pokoik też wyremontujemy, a nawet położymy tam podłogę i zrobimy światło, jak tylko wyjadą goście i zostaną nam po nich owe słynne korzyści. Pewnie przez jakiś czas stłoczeni domownicy dają się nabierać na taką wersję, ale po jakimś czasie, ocierający się o brudne ściany, mają już po prostu dosyć. I to, że coraz więcej osób ma przesyt realizowanych imprez masowych, to nie brak gościnności – to irytacja i zmęczenie. To, że mieszkańcy nie krzyczą z ekstazy widząc plastikowe rybki na końcu Molo Południowego, nie oznacza, że nie podobają im się zmiany, tylko że tych zmian oczekują – ale u siebie, a nie tylko w salonie. Brakuje nam pieniędzy na utrzymanie szkół, ale w Gdyńskiej Szkole Filmowej jest „na bogato”. Nie mamy lodowiska dla dzieciaków ani miejsca do jazdy na rolkach, ale najemnym kopaczom zapewnimy profesjonalne wypłaty, kilkukrotnie wyższe od tych prezydenckich

Zniecierpliwienie bierze się nie tylko wskutek priorytetów władz miasta, ale z tego, że ich z nikim zarządcy miasta nie konsultują. Jak małe dzieci skoncentrowane na tym, by zaimponować koleżankom i kolegom, biegają po salonie krzycząc: „WIĘCEJ!” „MOCNIEJ!”, „Tu oświetlić!”, „Tu czerwony dywan!”, „Tam jeszcze marmurową figurkę i krasnala!”. Zaproszeni goście są oszołomieni i pod wrażeniem, oglądają i jadą dalej, a gospodarz przyjęcia, w pogoni za adrenaliną i kolejnymi pochwałami, już woła do kolejnej grupki: „Chodźcie tutaj! U nas jest ZARĄBIŚCIE!”.

To ja jeszcze raz i uparcie. Mówienie „władze miasta” sprawia, że cześć osób wynajętych przez nas do RACJONALNEGO ZARZĄDZANIA NASZYM MIENIEM ulega wrażeniu, że ma prawo czuć się panami tego miasta. Otóż nie: zatrudniliśmy ekipę, która miała dbać o naszą wspólnotę: zbierać od nas racjonalne pieniądze i racjonalnie je wydawać: remontować, podwyższać standard, zapewniać usługi towarzyszące – i tyle. Zgoda, można nawet w święta udekorować elewację i choinkę, ale niekoniecznie rzucać kasę z balkonu i krzyczeć: „Jesteśmy najlepsi, wbijajcie na imprezę!”.

Duża to umiejętność: wkurzyć gościnnych i przyjaznych gospodarzy, wytworzyć w nich poczucie bycia sublokatorami, którzy nie powinni przeszkadzać oraz zignorować ich oczekiwania i potrzeby. Dużo trzeba się napracować, by potomków ludzi, którzy sami tu przyjechali, doprowadzić do stanu, gdy czują, że wiele rzeczy w ich mieście dzieje się nie z myślą o nich, ale o tych, którzy – jak to mówił znany film – „przylecą, zjedzą i odlecą”. A patrząc na budżet 2022 i najważniejsze pozycje dochodowe, widać wyraźnie, że zjedzą za nasze.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana i powinna być ogólnodostępna.

ZYGMUNT ZMUDA - TRZEBIATOWSKI

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki