Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby nie jego odwaga, mogłoby dojść do tragedii. Strażak Maciej Narloch uratował 5-osobową rodzinę z tonącego jachtu

Edyta Łosińska-Okoniewska
Edyta Łosińska-Okoniewska
Dramatyczne chwile rozegrały się na Jeziorze Wdzydze (1.07.2022 r.). Podczas burzy, której towarzyszył silny wiatr, doszło do wywrotki jachtu kabinowego. Pięcioosobowa rodzina (w tym 4-latka) znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Z pomocą ruszył Maciej Narloch, strażak z OSP Wdzydze Tucholskie.

O włos od tragedii na Jeziorze Wdzydze

To historia jak z thrillera. I pewnie zakończyłaby się tragicznie, gdyby nie bohaterska postawa jednego człowieka. Maciej Narloch, strażak z OSP Wdzydze Tucholskie nie zważając na ryzyko, ruszył na pomoc pięcioosobowej rodzinie, która wpadła do wody na środku jeziora.

Wszystko rozegrało się podczas burzy i wichury, które na początku lipca 2022 przetoczyły się przez powiat kościerski.

- 01.07.2022 roku o godz. 18:30 przez nasz teren przeszła burza, której towarzyszył silny, niszczycielski wiatr tworząc bardzo niebezpieczny szkwał na Jeziorze Wdzydze - relacjonują strażacy z OSP Wdzydze Tucholskie. - Niestety na jeziorze doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji, bo wywrócił się jacht kabinowy z pięcioosobową załogą. Najmłodsza osoba miała zaledwie 4 lata.

Wywrotka jachtu na Jeziorze Wdzydze była zaledwie częścią dramatu, bo ciężko było wezwać ratunek. W trakcie lipcowej wichury w powiecie kościerskim nie było prądu i łączności, a numer alarmowy zajęty z powodu przyjmowania bardzo dużej ilości zgłoszeń związanych z przechodzącą burzą.

Żeglująca rodzina znalazła się w fatalnym położeniu. Na szczęście zagrażającą życiu sytuację zauważył strażak z OSP Wdzydze Tucholskie, który mieszka w pobliżu jeziora.

- Tego wieczoru burza i biały szkwał, który jej towarzyszył, sprawiły, że widoczność była bardzo ograniczona - mówi Maciej Narloch. - Jednak w pewnym momencie odrobinę się przejaśniło. Chwyciłem więc za lornetkę i spojrzałem w stronę jeziora. Dostrzegłem wywrócony jacht i 3 osoby w wodzie.

Strażak próbował dzwonić na numer alarmowy 112, ale bezskutecznie.

- Rzuciłem tylko do żony: płynę po tych ludzi, a ty dzwoń dalej po pomoc! - wspomina Maciej Narloch. - Żona bardzo się bała o moje bezpieczeństwo, bo płynąłem w sam środek burzy. Jednak dla mnie to było oczywiste, że trzeba to zrobić.

Łódka bohaterskiego strażaka, której przeznaczeniem zdecydowanie nie są takie ekstremalne akcje, w tym momencie stała się szalupą ratunkową.

- Gdy wiosłowałem w stronę rozbitków, usłyszałem krzyki "ratunku!" - opowiada strażak. - Jedna z osób płynęła w moim kierunku, mężczyzna powiedział, że on sobie poradzi, a ja mam ratować resztę załogi.

Druh Maciej, płynąc własną łódką w skrajnie niebezpiecznych warunkach wśród błyskawic, ulewnego deszczu i silnego wiatru, dochodzącego do nawet 110 km/h, narażając własne życie oraz zdrowie wyciągnął z wody 4 osoby.

- W tej heroicznej walce z żywiołem zabrał na swój pokład rozbitków i przetransportował wszystkich na brzeg w bezpieczne miejsce - opisują sytuację strażacy z OSP Wdzydze Tucholskie.

Najstarsza z uratowanych osób miała 81 lat, a najmłodsza niespełna 4.

- Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego - mówi skromnie Maciej Narloch. - Było to dla mnie oczywiste, że muszę pomóc. Cieszę się, że się wszyscy nie potopiliśmy i cała historia zakończyła się dobrze.

Jezioro Wdzydze. Pomoc mogła nie nadejść

Rozbitkowie mogą mówić o wielkim szczęściu, bo na ich korzyść zadziałało kilka zbiegów okoliczności. Strażaka, który ich uratował, właściwie miało nie być w domu...

- Zawoziłem dziecko na wakacje i wyjechałem wcześniej, żeby zdążyć przed burzą - wyjaśnia Maciej Narloch. - Gdy chciałem wracać, już rozszalała się burza. Żona prosiła, abym został i przeczekał, ale jednak zdecydowałem, że jadę do domu. Wracałem bardzo wolno, bo warunki na drodze były fatalne. Dziś nie chcę nawet myśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdybym nie wrócił na czas. Załoga z żaglówki też już wracała do brzegu i właściwie była niedaleko. W jednej chwili szkwał przewrócił ich łódź i zepchnął na środek jeziora.

Uratowani spędzili w domu pana Macieja dwie noce. Tam mogli liczyć nie tylko na bezpieczne schronienie, ale także ubrania i jedzenie.

- Następnego dnia podjęto próbę postawienia jachtu i wyciągnięcia na brzeg, co też koordynował druh Maciej - relacjonują strażacy z OSP Wdzydze Tucholskie, dumni ze swojego kolegi. - Można śmiało powiedzieć, że taka odwaga i bezinteresowna pomoc cechuje BOHATERA. Jesteśmy dumni, że w szeregach naszej jednostki są tacy Bohaterowie jak druh MACIEJ NARLOCH. Brawo! Brawo!

Anioł Stróż w strażackim mundurze

Tymczasem bohaterski strażak z powiatu kościerskiego mówi, że gdyby trzeba było, swoją interwencję podjąłby kolejny raz.

I choć dla niego to nie pierwszyzna - gdyż zdarzało mu się już wyciągać ludzi z wody, kiedy wywracały się np. kajaki - to jednak żadna z dotychczasowych akcji nie odbywała się w tak skrajnie niebezpiecznych warunkach. Dodajmy, że strażak pomaganie ma we krwi. Starał się także o pracę w Państwowej Straży Pożarnej, lecz zabrakło mu kilku punktów. W tym czasie przyjęto trzy osoby, a on był na 4 pozycji.

Feralnego dnia 1.07.2022 także strażacy OSP Wdzydze Tucholskie mieli pełne ręce roboty. Druhowie ratowali żeglarzy na Jeziorze Jeleń, wypompowywali wodę z zalanych posesji i usuwali zagrażające wiatrołomy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki