Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby Kuklińskiego można było skompromitować, zrobiliby to komuniści [ROZMOWA]

Marek Adamkowicz
Pułkownik Ryszard Kukliński
Pułkownik Ryszard Kukliński Archiwum PP
Filip Frąckowiak kontynuuje po ojcu, Józefie Szaniawskim, misję obrony dobrego imienia Ryszarda Kuklińskiego. W Warszawie prowadzi Izbę Pamięci, wspiera pomysł budowy w Gdyni pomnika Kuklińskiego

Za sprawą filmu "Jack Strong" płk Kukliński znów jest w centrum zainteresowania. Nie sposób jednak opowiedzieć jego historii, zwłaszcza tej późniejszej, bez wspominania o Pana ojcu, Józefie Szaniawskim.
Poznali się w 1993 roku. Józef Szaniawski długo szukał dojścia do pułkownika, aby móc przeprowadzić z nim wywiad. Napisał do niego list, który skierował do Departamentu Stanu. Ryszard Kukliński odpisał po miesiącu.
Ojciec był pułkownikiem w pewien sposób zafascynowany, ale łączyło ich więcej niż tylko niechęć do rosyjskich wpływów w Polsce. Mieszkali w tym samym rejonie Warszawy, na Starym Mieście. Nad ich sprawami pracowali ci sami śledczy. Ojciec uważał, że Kukliński został jeszcze bardziej zapomniany przez III RP niż on, siedzący w więzieniu jako "ostatni więzień polityczny PRL" jeszcze pół roku po obradach okrągłego stołu.

Niektórzy zarzucali, że Józef Szaniawski zmonopolizował kontakty z pułkownikiem.
Ryszard Kukliński oddał wszystkie swoje sprawy w Polsce w ręce Józefa Szaniawskiego oraz mecenasa Piotra Dewińskiego. W wyciągnięcie na światło dzienne sprawy Kuklińskiego ojciec zaangażował się bez reszty. Wywołał wokół niej medialną burzę. Sam mówił, że Kukliński trochę się tej afery obawiał, ale wiedział, że tylko tym sposobem uda się go zrehabilitować w świetle prawa i przywrócić mu cześć. Brał na siebie wszystkie ataki, jak na przykład ten z 1996 roku, kiedy Prokuratura Wojskowa próbowała poprzez ojca skontaktować się z Ryszardem Kuklińskim i dostarczyć mu wezwanie na przesłuchanie. Bezskutecznie. Wprawdzie wyrok kary śmierci na pułkownika już nie obowiązywał, ale wciąż był podejrzany o szpiegostwo. Wezwano więc Szaniawskiego na przesłuchanie, aby zdradził, jak dociera do Kuklińskiego. Ojciec odmówił składania zeznań: "ze względu na tajemnicę dziennikarską, prawo prasowe, a także brak zaufania do Urzędu Ochrony Państwa jako tajnej policji politycznej z komunistyczno-esbeckim rodowodem".

W 1998 roku Kukliński jednak przyjechał do Polski. Była to jego pierwsza wizyta od czasu ucieczki w przededniu wprowadzenia stanu wojennego.
Ojciec pomagał pułkownikowi w powrocie do Polski. Mieli wspólne plany na przyszłość. Misja Kuklińskiego stała się zresztą osią antykomunistycznej i skierowanej przeciw rosyjskiemu imperializmowi retoryki mojego ojca. O Kuklińskiego walczył on także po jego śmierci. Godzinami poszukiwał na wojskowym cmentarzu Powązkowskim godnego miejsca na grób bohatera. Po kilku dniach wymyślił, że mogiła ta powinna niejako "otwierać" Aleję Zasłużonych. Stworzył też jedyne w swoim rodzaju minimuzeum w sercu warszawskiego Starego Miasta, gdzie zwiedzający poznają samotną misję pułkownika. Na płaszczyźnie naukowo-historycznej, to właśnie Józef Szaniawski uczynił z Kuklińskiego Konrada Wallenroda XX wieku.

Pamiętajmy, że Wallenrod był w oczach Krzyżaków zdrajcą. "Zdrajca!" krzyczano też w stronę Kuklińskiego podczas jego wizyty w kraju. Myśli Pan, że po śmierci pułkownika w 2004 r. te okrzyki trochę przycichły?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest dziś w stanie bronić PRL, a ci, którzy wtedy tak krzyczeli w stronę pułkownika uważali, że przed 1989 rokiem było lepiej niż teraz. Bronili życiorysów - swoich, oprawców. Bronili niesuwerennego państwa oraz ideologii komunizmu, które upadły. Poza tym, jeśli PRL doprowadzono do upadku, to znaczy, że dziś, z otwartą przyłbicą, można mówić obrońcom tego państwa, że nie mieli racji. Najważniejsze, że w ostatnich latach stosunek do Kuklińskiego się zmienił. Polacy urodzeni po 1989 roku doszli do głosu i ich opinia jest w dużej mierze jednoznaczna: Kukliński dobrze zasłużył się Polsce.

Niezależnie od oceny jego działalności warto zwrócić uwagę, że wciąż o Kuklińskim nie wiemy wszystkiego, a w zasadzie wiemy niewiele. Były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, gen. Marek Dukaczewski, wysnuł nawet teorię, że synowie pułkownika żyją, choć według oficjalnych informacji jednego przejechał samochód, a drugi zaginął na morzu.
Rozmowa o synach Kuklińskiego to odejście od meritum sprawy. Argumenty przeciwników pułkownika dotyczą rodziny, rzekomych słabości i spraw finansowych. Sprawa śmierci synów i deklarowanie "intuicyjnych" podejrzeń, że obaj żyją, nie dotyczy w ogóle merytorycznego sporu o Kuklińskiego i jego przeciwstawienia się okupacji Polski przez Związek Sowiecki. Jest natomiast próbą nadwyrężenia zaufania do niego samego, badaczy jego historii oraz sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. To właśnie dlatego CIA oskarżana jest przez przeciwników Kuklińskiego o cyniczną dezinformację Polaków w tej sprawie.

A jednak powtórzę: pułkownik pozostaje postacią enigmatyczną...
O Kuklińskim wiemy bardzo wiele. Mamy informacje i opinie przełożonych, wiemy o przebiegu służby. Do tego opinie sowieckich dowódców, polskich oficerów-komunistów i Amerykanów. Mamy dostęp do raportów związanych z wprowadzeniem stanu wojennego, które przekazał CIA. Wiadomo bardzo dużo o jego życiu osobistym. Rzeczywiście, nie znamy materiałów, które dotyczyły uderzenia Układu Warszawskiego na zachód Europy. Mamy natomiast plan ofensywy frontu nadmorskiego podpisany w 1972 roku przez gen. Jaruzelskiego, a skazujący Polaków w pierwszym rzucie strategicznym na rolę mięsa armatniego. Jest to mapa sztabowa zawierająca szczegółowe informacje.

Nie obawia się Pan, że któregoś dnia wypłyną nieznane wcześniej dokumenty i heroiczny obraz Kuklińskiego zwyczajnie się rozpadnie?
Nie, nie obawiam się. Jeśli byłyby dokumenty kompromitujące Ryszarda Kuklińskiego, to wyciągnęłaby je na światło dzienne komunistyczna służba w latach 80. lub byli esbecy w latach 90. W tej sprawie bardziej niż im ufam Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu, Zbigniewowi Brzezińskiemu i Janowi Pawłowi II.

Na pewno jednak na naszym postrzeganiu pułkownika zaciąży film "Jack Strong". Pojawiły się już głosy, że to taka polska odmiana Jamesa Bonda.

Nie uważam, żeby był w tym filmie przedstawiony jako James Bond. Polska nie jest w nim Wielką Brytanią a uzależnionym od Związku Sowieckiego państwem. Wojciech Jaruzelski jest traktowany przez marszałka Kulikowa jako posłuszny wykonawca jego rozkazów. To najlepszy film jaki można było zrobić o Kuklińskim w obecnych warunkach w Polsce. Jest to poza tym świetna opowieść z wątkiem miłosnym, znakomitym pościgiem i trzymającą w napięciu sceną ucieczki.

Słowem, można potraktować film jako swoisty pomnik płk. Kuklińskiego. Pan jest zresztą orędownikiem upamiętniania Kuklińskiego. I to nie tylko w ramach prowadzonej przez siebie Izby Pamięci. Ostatnio wsparł też pomysł budowy jego pomnika w Gdyni.

Uważam, że inicjatywa pana Andrzeja Boczka [deweloper, który zabiega o nadanie skwerowi w Gdyni imienia płk. Kuklińskiego i postawienie tam pomnika - dop. MA] zasługuje na uznanie, gdyż ma to charakter obywatelski. Wszystko co pan Andrzej Boczek daje dla upamiętnienia pułkownika, daje od siebie. Ta postawa jest mi bardzo bliska i jestem pełen uznania.

Filip Frąckowiak

Syn dziennikarza Józefa Szaniawskiego i piosenkarki Haliny Frąckowiak. Absolwent stosunków międzynarodowych Coolegium Civitas. W latach 2004-2011 dziennikarz TVP, redakcji zagranicznej. Współtwórca miesięcznika "Stosunki międzynarodowe". Od 2012 roku dyrektor Izby Pamięci Płk. Kuklińskiego. Felietonista "Naszego Dziennika".

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki