Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy siadam na rower, to od razu robi mi się cieplej

Irena Łaszyn
Nieraz zmotoryzowani pędzą jak wariaci. Zdarzało się, że w ostatniej chwili zeskakiwałem z siodełka i z rowerem w ręku robiłem susa za barierkę, prosto do rowu
Nieraz zmotoryzowani pędzą jak wariaci. Zdarzało się, że w ostatniej chwili zeskakiwałem z siodełka i z rowerem w ręku robiłem susa za barierkę, prosto do rowu Archwium prywatne
Nawet podczas siarczystych mrozów dojeżdża do pracy rowerem. Zamieć też mu nie przeszkadza, czasem tylko niepokoją tiry na drodze i niecierpliwi kierowcy, przed którymi trzeba uskakiwać do rowu. Ze Zbigniewem Sztachańskim, który woli jednoślady od dwuśladów, a Pucciniego od Dody - rozmawia Irena Łaszyn

Ludzie mówią: Ale świr! Sama słyszałam…
Bo jadę rowerem? Oni wystają na przystankach, przytupują, mają czerwone nosy i nieszczęśliwe miny. Mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

Ale oni w końcu wsiądą do autobusów!

I nadal będą narzekać. Czytałem, że autobusy są niedogrzane i pasażerowie marzną. Domagają się koksowników na przystankach.

A ty nie marzniesz?

No, skąd! Jestem tak rozgrzany, że lód się pode mną wytapia.

Przecież jest minus piętnaście i prószy śnieg!

Przy minus dwudziestu pięciu też jechałem rowerem. Rano, o czwartej trzydzieści, gdy wyruszam z domu, przeważnie jest zimniej niż w trakcie dnia. Po dziewiętnastej, gdy wracam, też już temperatura spada.

A dlaczego jesteś na ścieżce rowerowej o tak nieludzkich porach?

Dojeżdżam rowerem do pracy, z Przymorza na obrzeża Gdańska, w stronę Borkowa. To ok. dwudziestu kilometrów w jedną stronę. Zimą przejechanie takiego odcinka zajmuje trochę więcej czasu niż latem. Zwłaszcza ulicą Starogardzką, która na wielu fragmentach nie tylko nie ma ścieżki rowerowej czy chodnika, ale nawet poboczy, a w końcowym odcinku pnie się ostro pod górę.

I Ty tak między samochodami się przeciskasz?

Nie, trzymam się blisko barierki. Z tirami i autobusami przeważnie nie mam problemu, bo takie pojazdy prowadzą zawodowi kierowcy, którzy wiedzą, jak się zachowywać na drodze. Gdy mnie widzą, to zwalniają. Traktują mnie życzliwie, bo ja tam jestem elementem krajobrazu. Groźne są małe prywatne samochody, nadjeżdżające z naprzeciwka w stronę centrum i usiłujące wyprzedzać na trzeciego. To wąska ulica.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Miałeś takie niebezpieczne sytuacje na drodze?

Wiele razy. Zdarzało się, że w ostatniej chwili zeskakiwałem z siodełka i z rowerem w ręku robiłem susa przez barierkę, prosto do rowu. Gdybym nie zareagował błyskawicznie, byłoby po mnie. Niestety, niektórzy zmotoryzowani pędzą jak wariaci, lekceważąc innych kierowców. A cyklistów tak nie cierpią, że gotowi są ich zmiażdżyć.

Ale czasami, to wy stanowicie zagrożenie. Jak takiego marudera w kasku wyminąć na wąskiej drodze?

Umiejętnie. Tylko na krótkich odcinkach nie mamy dokąd uciec, zresztą - nie ze swojej winy. A jesteśmy pełnoprawnymi użytkownikami dróg. Szkoda, że niektórzy uważają nas za półużytkowników.

Tylko na Starogardzkiej jest tak niebezpiecznie?

Nie tylko. Nawet na al. Rzeczpospolitej, w środku miasta, nie zbudowano porządnej ścieżki rowerowej. A ruchliwym niezwykle Traktem św. Wojciecha trzeba się poruszać między tirami, bo nasyp wzdłuż Raduni jest dobry tylko dla powolnych "wycieczkowiczów". Gdy sypie śnieg, czasem nawet nie bardzo wiadomo, gdzie jest chodnik. Trzy noce temu wyjeżdżałem z domu o trzeciej trzydzieści i jako pierwszy przecierałem szlak. Na mojej trasie długo nie widziałem żadnej pługopiaskarki, nie dostrzegałem śladu samochodowych kół, o innych cyklistach nie wspominając. Na szczęście, wymieniłem opony w rowerze na zimowe. Łatwiej jeździć po śniegu i lodzie.

Żartujesz sobie ze mnie?
Trochę żartuję. Opony z kolcami nie nadają się do jazdy w warunkach miejskich. Wystarczy dobry bieżnik. Mróz też nie jest problemem. Przeszkadza głęboki śnieg i porywisty wiatr. Ale i z tym sobie jakoś radzę.

Tobie wiatr przeszkadza mniej niż innym?

Być może. Ostatnio miałem dzień wolny i wracając z rowerowej wyprawy po ośnieżonym lesie, wpadłem do Urzędu Skarbowego, żeby oddać wypełniony PIT. Gdy wszedłem, jakieś panie, okutane od stóp do głów, akurat narzekały na ziąb na dworze. Zobaczyły mnie, rozgrzanego, z kaskiem w ręku i - zamilkły. Patrzyły na mnie jak na UFO.

Jesteś widoczny na drodze? Widzę, że masz na sobie, podobnie jak twój rower, dużo różnych odblaskowych gadżetów.

No, tak: dwie lampki z przodu, dwie z tyłu, stała i migająca. Taśmy odblaskowe na oponach i na moich nogawkach. Odblaskowa kamizelka, kurtka z odblaskowymi lamówkami.

A właściwie, to dlaczego jeździsz wyłącznie rowerem?

Powiedzmy: ze względów ideologicznych. Podróż środkami komunikacji miejskiej, z przesiadkami, zajmuje mnóstwo czasu i wcale nie jest przyjemna. Samochodów nie znoszę i raczej sobie beemwuchy nie kupię. Auta hałasują, zatruwają środowisko, utykają w korkach, dużo palą i dużo kosztują. A ja jestem ekologiem.

Nigdy nie jeździłeś samochodem?

Jeździłem, dawno temu, gdy miałem pstro w głowie. Ale to był samochód rodziców, a nie mój własny. Szybko zrozumiałem, że jazda w takim zamkniętym pudełku jest nieporozumieniem. Porzuciłem więc dwuślad dla jednośladu, więcej nie siadłem za kierownicą.

Kiedy to było?
Jakieś dwadzieścia lat temu. Wiele się w moim życiu zmieniło, ale tych poglądów nie zmienię. Rower mnie nakręca, mobilizuje, daje dobrą energię, pozytywnie nastawia do świata, wywołuje uśmiech. Siadam na siodełko i od razu mam na buzi banana. Nie wyobrażam więc sobie bez niego nawet jednego dnia, bez względu na porę roku i pogodę.

W te wolne dni też jeździsz?

Co za pytanie! Wtedy jeżdżę naprawdę. Mknę po leśnych duktach, łąkach i uroczyskach. Czasem wybieram Kaszuby, czasem Żuławy lub Mazury. Zdarza się mi wpaść do Elbląga, zdarza do Giżycka. Latem, gdy nie pracuję, robię ok. stu kilometrów dziennie. W styczniu miałem na liczniku ok. 800 kilometrów, bo była kiepska pogoda, a ja głównie jeździłem do pracy. W lipcu, choć nie miałem urlopu, było tych kilometrów ponad 2000. Uwielbiam ścieżki w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, zwłaszcza gdy pną się w górę.

Chyba dużo czasu spędzasz za biurkiem, skoro tak Cię gna.

Wprost przeciwnie. Pracuję w zakładzie spożywczym, nadzoruję linię produkcyjną, często przez dwanaście godzin nie usiądę nawet na minutę. Może dlatego rowerowe siodełko traktuję jak najlepszego przyjaciela. Podczas drogi powrotnej do domu odpoczywam.

A w domu zapadasz się w fotel i zasypiasz…

W żadnym wypadku! Biorę sztangę i ćwiczę. Przynajmniej godzinę dziennie poświęcam na sport i ćwiczenia siłowe. Po takiej jeździe energia mnie rozpiera.

To kiedy czytasz książki, chodzisz do kina lub teatru?

Preferuję filharmonię i operę. To mój kolejny konik. Giuseppe Verdiego czy Giacomo Pucciniego w zasadzie znam na pamięć, uwielbiam włoskie opery romantyczne. To muzyka wyobraźni.

Naśladujesz tenorów?

Ostatnio wyśpiewywałem niebieskim obłokom arię Nemorina "Una furtiva lagrima" z "Napoju miłosnego" Gaetano Dionizettiego.

Grasz na jakichś instrumentach?

Jestem amatorem, nie mam muzycznego wykształcenia, a mieszkam w kawalerce. Ze względów praktycznych mogę więc mieć tylko keyboard, który ma różne dźwięki. Czasami udaję, że to fortepian i ćwiczę nokturn Chopina…

Dody nie słuchasz?

Na Dodę to ja wolę popatrzeć. Ale współczesnej popularnej muzyki też słucham. Może być Dżem, Republika, Verba, wszystko, co leci w radiu. Tylko Kazika nie lubię, choć i jego piosenki potrafię odtworzyć z pamięci…

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Na rowerze używasz słuchawek?

Tylko wtedy, gdy poruszam się po rzadko uczęszczanych szlakach. Na ruchliwych ulicach nie ryzykuję. To powoduje zagrożenie w ruchu drogowym, a ja jeżdżę zgodnie z przepisami i w sposób bezpieczny. I tak muszę mieć uszy… szeroko otwarte, i oczy dokoła głowy, a słuchając Haendla, potrafię odlecieć. Wiem na przykład, że przed Dworcem Głównym w Gdańsku trzeba maksymalnie zwolnić, bo tam ścieżka rowerowa skręca między budynki, a taksówkarze na trasie mego przejazdu karmią gołębie. Zwróciłem im uwagę, by nie rzucali chleba na ścieżkę, ale odpowiedzieli, że celują za linię. Nie rozumieją, że ptaki tej linii nie widzą i wchodzą mi pod koła? Teraz, gdy nawierzchnie oblodzone, bardzo trudno zahamować.

Z jaką prędkością jeździsz?

Bezpieczną. Zimą nie przekraczam 20 kilometrów na godzinę. Latem bardziej się rozpędzam. Dlatego jestem w pracy szybciej niż moi koledzy dojeżdżający własnymi lub publicznymi dwuśladami. Dwadzieścia kilometrów pokonuję w 45 minut.

Nie boisz się jeździć ulicą?

Być może kiedyś się bałem, teraz towarzystwo innych pojazdów już to nie robi na mnie wrażenia. Zresztą jedyny poważny wypadek, jaki miałem, zdarzył się na chodniku. Zjechałem z jezdni, żeby czuć się bezpieczniej, a tam po chwili natrafiłem na schodki, których nie zauważyłem. Efektem było poobijane ciało, złamana duma i kierownica. Dziś się z tego śmieję. Ulicą jest bezpieczniej.

Często się przeziębiasz?

Rzadko i nigdy na rowerze. Infekcje łapię przeważnie od zakatarzonych osób, które spotykam w sklepie albo w pracy. Rower hartuje i krzepi. Poza tym odpowiednio się ubieram: Bielizna termoaktywna, polar, kurtka przeciwwietrzna, spodnie narciarskie spięte na dole odblaskowymi opaskami, getry, nakolanniki, ochraniacze na buty, czapka, kask, okulary, dobre rękawice. Na rowerze najbardziej marzną ręce, stopy i twarz. Czasami zakładam więc też kominiarkę.

A jak bardzo musiałaby spaść temperatura, żebyś zrezygnował z roweru?

Dopóki nie skropli mi się powietrze w kołach, na pewno nie zrezygnuję. Może się jednak zdarzyć, że to rower odmówi posłuszeństwa. Już parę razy niosłem go na plecach.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki