Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańskie marzenia

Piotr Dwojacki, felietonista
Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Rozpoczęły się konsultacje dotyczące tego, jaki powinien być Gdańsk w 2030 roku. W poniedziałek pierwsze spotkanie pod hasłem "Strategia rozwoju miasta" odbyło się u stóp jednego z falowców na gdańskim Przymorzu. Zarezerwowano 110 miejsc. Przyszło zaledwie 15 osób…

Nie będę zdawał relacji. Powiem tylko: warto było pójść (jeśli ktoś nie dotarł, to ma szansę jeszcze dziś być na podobnym spotkaniu na Oruni, a w sobotę - w Oliwie). Po co? Odpowiem banalnie: po to, by mieć udział w decyzji o tym, jakie będzie miasto w przyszłości. Sporo osób twierdzi jednak, że "takie spędy są bez sensu". Z wielu powodów. A najważniejszy z nich to doświadczenie.

Zbiorowym doświadczeniem wielu gdańszczan jest jałowość wysiłków zmierzających do wywarcia wpływu na decyzje miejskie, i to już na najniższym, lokalnym poziomie. Strzyżenie miejskich trawników, naprawa miejskich chodników, montaż miejskiego oświetlenia - to niespełnialne marzenia blisko miejsca zamieszkania. Mimo wniosków i petycji mieszkańców takie "drobne" sprawy nie są załatwiane. Stąd częste (i uzasadnione) przekonanie, że władza miejska robi, co chce, a równie skutecznie można pisać na Berdyczów lub wołać na puszczy.

Władza nie zaprzecza. Mówi, że nie ma pieniędzy, ochoty albo "woli politycznej". I że "wie lepiej" nie tylko w sprawach lokalnych, ale - tym bardziej - mających znaczenie wykraczające poza pojedyncze podwórka czy ulice. Spektakularne przykłady wszechmądrości władzy to odrzucenie wszystkich uwag zgłoszonych przez mieszkańców do planów zagospodarowania Brzeźna, a kilkanaście miesięcy wcześniej - Wrzeszcza. No i zupełnie fenomenalne oświadczenie prezydenta miasta, z którego wynika, że wysypisko śmieci na Szadółkach nie śmierdzi…

Mimo niewątpliwej wszechmądrości i samozadowolenia miejskiej władzy upieram się: na spotkania dotyczące strategii Gdańska należy iść. Dlaczego? Bo ich tematem są marzenia. Jeśli te marzenia - na poziomie społecznym - zostaną przedyskutowane i sformułowane, to będzie krok w kierunku ich realizacji. "I tak władze miasta odrzucą wszystkie uwagi"- stwierdził jeden z moich znajomków, skądinąd ekspert od spraw miejskich. Ja na to mówię: odrzucenie wszystkich uwag w sprawach strategii to byłby kardynalny błąd. Bo sytuacja dla polityków miejskich organizujących konsultacje nie jest komfortowa. Jeśli marzenia nie zostaną w przyszłej strategii przyjęte (a to jest możliwe), to jednak pozostaną w formie zapisanej i - prędzej czy później - zostaną odkurzone i położone na stół. Niektórzy takie zapiski określają jednym słowem, świetnie znanym z życia publicznego: program.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki