Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańska firma LPP zapowiedziała wycofanie się z rynku rosyjskiego. Po 3 tygodniach od komunikatu niektóre jej sklepy nadal tam działają

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
fot. mat. pras.
W mediach społecznościowych pojawiają się kolejne filmy pokazujące pozamykane sklepy znanych marek w opustoszałych centrach handlowych Moskwy, czy Petersburga. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wielu światowych gigantów wycofało się z rynku najeźdźcy. Podążając za konkurencją 4 marca takie działanie zapowiedziała też gdańska spółka LPP, właściciel marek Reserved, Cropp, Mohito czy Sinsay. Te sklepy są jednak nadal wśród otwartych. Firma nie chce podać ile punktów nadal prowadzi handel i kiedy wywiąże się z zapowiedzi. Zasłania się „względami bezpieczeństwa”.

Spółka LPP poinformowała o zawieszeniu działalności operacyjnej w Rosji 4 marca w komunikacie dla udziałowców. Stało się to już po tym, jak analogiczne kroki podjęły takie sieci jak H&M, czy Ikea. Po komunikatach znanych światowych marek klienci tamtejszych centrów handlowych widzieli po prostu zamknięte drzwi do ich sklepów. Firmy jasno deklarowały też w takich informacjach terminy, po których przestaną one działać. Tymczasem LPP zapowiedziało, że „działania będą wdrażane sukcesywnie, przy uwzględnieniu ograniczeń operacyjnych”. To ugasiło negatywne komentarze, które zaczęły się pojawiać na profilach spółki w mediach społecznościowych. Jednak po 3 tygodniach sklepy nadal są otwarte.

- Kroki podejmowane w obliczu takiego kryzysu jak wojna w Ukrainie pokazują odpowiedzialność firm – komentuje sytuację na rosyjskim rynku Joanna Szabuńko, wiceprezes zarządu Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie. - Konsumenci mają prawo oceniać postępowanie firm według wyznawanych przez siebie wartości i na tej podstawie podejmować swoje decyzje zakupowe. Mają też prawo oczekiwać od firm transparentności i rzetelnych informacji o tym, jak one działają. Dobrze by było, gdyby to, co firma komunikuje, odpowiadało rzeczywistości – zaznacza.

Wysłaliśmy do biura prasowego LPP pytania m.in. o to ile sklepów zostało już zamkniętych a ile nadal działa i kiedy zostanie zamknięty ostatni sklep. Otrzymaliśmy komentarz spółki, w którym czytamy:

„Od wybuchu wojny w Ukrainie wstrzymaliśmy wszelkie dostawy naszych towarów do Rosji oraz trwające i planowane projekty rozwojowe w tym kraju. Od 7 marca nie działają tam również nasze sklepy internetowe i sukcesywnie zamykamy nasze salony stacjonarne, jednak ze względów bezpieczeństwa nie podajemy do publicznej wiadomości skali zamknięć”.

Gdańsk. Ogólnopolski bojkot Leroy Merlin. Protest odbył się m.in. pod gdańskim sklepem w Oliwie oraz w Warszawie.

Gdańsk. "Twoje zakupy pomogą zabijać". W Oliwie odbył się pr...

Jak wynika z komentarza spółki opieszały w stosunku do konkurencji tryb wycofywania się z Rosji wynika z chęci poniesienia jak najmniejszych strat. Władze LPP boją się też… procesów wytoczonych przez stronę rosyjską:

„Dokonując wszelkich działań związanych z wygaszaniem naszej działalności operacyjnej, musimy brać pod uwagę bezpieczeństwo spółki. Otrzymaliśmy już bowiem z rosyjskiej prokuratury zawiadomienia dotyczące potencjalnego uruchomienia postępowań karnych przeciwko władzom LPP. Dodatkowym elementem, który uwzględniamy w naszej strategii sukcesywnego wychodzenia z rynku rosyjskiego jest zapowiedziana przez władze Rosji nacjonalizacja majątków przedsiębiorstw zachodnich, które zamknęły swoje sklepy lub złożyły już takie deklaracje.”

O ile z wcześniejszych komunikatów dla udziałowców wynika, że LPP spisało na straty cały swój biznes na Ukrainie, dokonując odpisu 270 mln zł wszystkich aktywów na tym rynku, to późniejszy 250 mln odpis z rynku rosyjskiego dotyczy tylko „potencjalnie nierentownych sklepów”.

Od początku kryzysu na rynku rosyjskim LPP stara się poprawić wizerunek informując o przekazaniu 20 mln zł na pomoc Ukraińcom w postaci finansowej, odzieży przekazywanej do kraju ogarniętego wojną i uchodźcom a także przekazywanych im bonów na zakupy w sklepach marek spółki. Rośnie jednak niezadowolenie klientów wyrażane np. w komentarzach na facebookowym fanpejdżu LPP. Tu działania firmy są również sukcesywne. Negatywne komentarze są sukcesywnie usuwane.

To nie pierwszy raz, gdy gdańska spółka spotyka się z krytyką opinii publicznej i groźbą bojkotu konsumenckiego z powodu zachowawczości i opieszałości działań w sytuacji kryzysowej. 24 kwietnia 2013 roku w kompleksie przemysłowym Rana Plaza niedaleko Dhaki w Bangladeszu zawaliła się szwalnia. Zginęło 1127 osób, ok. 2,5 tys. było rannych, co jest traktowane jako największa katastrofa budowlana w najnowszej historii świata. Szybko okazało się, że w zakładzie, obok innych znanych światowych marek, szyta była odzież m. in. marki Cropp. Zdjęcie metki tej marki wśród gruzów zrobione przez czeskiego fotoreportera Zbynka Hrbatę z dziennika Dnes stało się rozpoznawalnym na świecie symbolem tragedii. Przyczyną katastrofy były zaniedbania i oszczędności właściciela budynku a także łamanie norm budowlanych i bhp przez niego i właścicieli szwalni. Dzięki temu mogli oni być konkurencyjnymi podwykonawcami dla markowych firm szyjących tam swoje ubrania.

Po katastrofie pod naciskiem wstrząśniętej światowej opinii publicznej, obawiając się bojkotu konsumenckiego, 31 marek odzieżowych, m.in. H&M, Zara, C&A, Marks and Spencer, Primark, Mango i Benetton zobowiązało się do kontrolowania warunków pracy, ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków u swoich podwykonawców w Bangladeszu. Wśród sygnatariuszy zawartego porozumienia nie było LPP. W odróżnieniu do wielu z tych firm gdańska spółka unikała też udziału w działaniach odszkodowawczych wobec rannych i rodzin ofiar.

„[...] Ponieważ my nie ponosimy żadnej winy za zaistniałą sytuację, nie planujemy wypłaty odszkodowań.” – można było przeczytać w oświadczeniu wysłanym serwisowi modowemu vumag.pl, które podpisał Dariusz Pachla, wiceprezes LPP SA.

Dopiero po pół roku, pod naciskiem opinii publicznej, firma zdecydowała się na przystąpienie do porozumienia.

Protest pod Leroy Merlin w Gdańsku. Mocne transparenty - [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki