Jak na razie jest nadzieja na ocalenie dla grupy największych stoczniowych dźwigów. Pytanie jednak, co zrobić z mniejszymi żurawiami, które mogłyby nadawać wyjątkowy klimat Młodemu Miastu, czyli nowej dzielnicy Gdańska.
- To była wyjątkowa konstrukcja, jedyna tego rodzaju w Stoczni Gdańsk - mówi Michał Szlaga, artysta fotografik, od lat dokumentujący zmiany zachodzące na gdańskich terenach stoczniowych. - Żuraw można było łatwo ocalić, ale jak widać - zabrakło dobrej woli, zarówno ze strony stoczni, jak i miasta.
Michał Szlaga przekonuje, że wystarczyłoby, aby stocznia poinformowała o chęci likwidacji urządzenia, a wtedy - skoro miasto nie poczuwa się do obowiązku zadbania o nie - można byłoby przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na wykup żurawia.
- Jest, a w zasadzie był to niewielki dźwig, który nie nastręcza większych problemów w utrzymaniu - ocenia Michał Szlaga. - Z tego względu idealnie pasowałby w planowanej zabudowie terenów postoczniowych. Ewidentnie komuś zabrakło wizji, spojrzenia w przyszłość dalej niż najbliższe pięć lat.
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, przyznaje, że miasto nie brało pod uwagę przejęcia dźwigu z wyspy Ostrów.
- Na posiedzeniu Rady Interesariuszy Młodego Miasta wyraźnie stwierdziliśmy, że zgodnie z przeprowadzoną przez miasto inwentaryzacją mamy 107 dźwigów - przypomina Antoni Pawlak. - Jeśli jednak chcemy myśleć racjonalnie, możemy zabiegać o ocalenie 17 z nich. Bo są ważne dla panoramy Gdańska. Bo to symbol. Nie zamierzaliśmy nigdy zabiegać o wykupienie wszystkich 107 dźwigów, także dlatego że żadne polskie miasto nie ma na coś takiego pieniędzy. Rozumiem żal z tego powodu. Więcej, podziwiam tych, którzy o ocalenie dźwigów walczą. Problem jednak w tym, że zapewne każdy z tych 107 dźwigów ma w sobie coś wyjątkowego. A wszystkich ocalić się po prostu nie da.
Czytaj też: Zrób sobie zdjęcie na stoczniowej pochylni, zanim zostanie wyburzona
Stoczniowe dźwigi są charakterystycznym elementem krajobrazu Gdańska.
Wraz z planami zagospodarowania terenów postoczniowych, ich przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Wśród gdańskich dźwigów portowych i stoczniowych zdecydowanie dominują mobilne żurawie posadowione na szynach - suwnice oraz konstrukcje nietypowe to margines. Problemem jest odtworzenie historii poszczególnych obiektów. Często brakuje dokumentacji, która pozwalałaby określić rok i miejsce budowy dźwigu.
Metryka jest o tyle ważna, że na mocy planu miejscowego, przyjętego w 2004 r., wszystkie znajdujące się na terenach postoczniowych urządzenia techniczne, które pochodzą sprzed 1945 r., podlegają ochronie konserwatorskiej.
Więcej na ten temat na gdansk.naszemiasto.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?