Imienną listę pacjentów wywieszono przy wejściu do apteki, a pracownicy pizzerii mogli bez trudu poznać ich szczegółowe dane, dowiedzieć się, jakie leki zażywają i na co chorują. Zbulwersowany tą sprawą jest samorząd aptekarski. Zdaniem dr. Pawła Chrzana, prezesa Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej - powinien się nią zająć rzecznik odpowiedzialności zawodowej, gdyż jest to przykład rażącego naruszenia kodeksu etyki. Na równi z lekarzami obowiązuje on farmaceutów.
- Kończyły mi się leki na nadciśnienie, więc poszedłem do apteki Pod Różą w Centrum Handlowym Familia, przy ulicy Grunwaldzkiej - relacjonuje jeden z pacjentów. - Leków co prawda nie było, ale pani magister przyjęła recepty, obiecując, że będą na mnie czekały następnego dnia, czyli w sobotę. O mało nie dostałem zawału, gdy w wyznaczonym terminie zastałem drzwi apteki zamknięte "z powodu inwentaryzacji". Do szyby przeklejono kartkę z litanią nazwisk pacjentów, którzy po niezrealizowane recepty powinni się zgł0sić do pizzerii vis-á-vis. Zatkało mnie, ale podporządkowałem się instrukcji. Pani z pizzerii spytała mnie o nazwisko, wyciągnęła recepty spod lady i mi je wręczyła. Pytam jednak - jakim prawem spacerujący po centrum handlowym mogą z kartki na drzwiach apteki dowiedzieć się, że jakiś Iksiński ma problemy ze zdrowiem, a personel pizzerii mieć wgląd do moich szczegółowych danych umieszczonych na recepcie oraz chorób, na jakie cierpię? Myślałem, że pracownicy apteki też muszą przestrzegać kodeksu etyki zawodowej, w tym obowiązku zachowania tajemnicy.
- Ależ farmaceutów obowiązuje podobny i równie rygorystyczny kodeks etyki jak lekarzy - denerwuje się Andrzej Denis, rzecznik prasowy Gdańskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. Jego zdaniem, sytuacja opisana przez naszego Czytelnika jest niedopuszczalna, a upublicznianie danych pacjenta w jakiejkolwiek formie to łamanie prawa i podstawowych zasad.
Oburzenia nie kryje również dr Paweł Chrzan, prezes GOIA. Prosi jednocześnie pacjentów, którzy czują się w ten sposób poszkodowani, o złożenie skarg w siedzibie izby.
Zostaną one przekazane rzecznikowi odpowiedzialności zawodowej. Przedstawiciele aptekarskiego samorządu zauważają jednak, że w efekcie przyjętych przez Polskę rozwiązań, zgodnie z którymi właścicielem apteki nie musi być farmaceuta, w wielu z nich, szczególnie należących do tzw. sieci, źle się dzieje.
- W aptekach należących do farmaceutów do takiej sytuacji nigdy by nie doszło - zapewnia Andrzej Denis, jednocześnie właściciel gdyńskiej apteki Św. Alberta. - W Niemczech, Francji czy we Włoszech apteki są w rękach farmaceutów, co dla pacjenta jest gwarancją rzetelnego wykonywania zawodu. Polska jednak, na wzór amerykański, traktuje aptekę jak sklep z gwoździami czy telewizorami i oto mamy tego skutki.
Według naszych ustaleń, właścicielem gdańskiej apteki Pod Różą jest warszawska spółka Halofarmacja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?