- Ten wyrok nie mógł być inny - mówi Tao Ngoc Tu. - Zarzuty prokuratury były absurdalne. Wynikało z nich, że okradłem sam siebie. Tymczasem opinie biegłego sądowego potwierdziły, że na transakcjach, które były przedmiotem aktu oskarżenia, spółka osiągała zyski.
Śledztwo w sprawie z zawiadomienia generalnego inspektora informacji finansowej zostało wszczęte w 2005 r. Prokuratorzy przebadali finanse Tan-Vietu i spółek powiązanych.
Rok później gdańscy śledczy postawili dwóm pracownikom firmy zarzuty dotyczące pomocnictwa w kradzieży pieniędzy na szkodę spółki oraz w wypraniu ponad 7 mln 300 tys. zł, natomiast b. prezesowi i udziałowcowi firmy zarzuty dotyczące udziału w kradzieży na szkodę Tan-Vietu. Wietnamczycy nie stanęli przed śledczymi, ponieważ - jak ustaliła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - opuścili Polskę.
W marcu 2006 r. Wietnamczycy zwrócili się o przyznanie listów żelaznych gwarantujących, że nie zostaną aresztowani do czasu zakończenia śledztwa, wówczas stawią się przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Prokuratura przychyliła się do wniosku i gdański sąd wydał listy żelazne dwójce Wietnamczyków - byłemu prezesowi i udziałowcowi firmy Tan-Viet International Ltd. za wpłatą poręczeń majątkowych w wysokości 300 i 700 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?