Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Urzędnicy nie przyznali się, że zgubili dokument

Anna Werońska
Pan Czesław Chojnacki chciał wybudować dom w Owczarni
Pan Czesław Chojnacki chciał wybudować dom w Owczarni Tomasz Bołt
Gdy Czesław Chojnacki kupował z synem działkę w Gdańsku Owczarni, zamierzał wybudować na niej dom. Nawet przez chwilę nie przypuszczał, że urzędnicy skutecznie mu to uniemożliwią.

- Zaczęliśmy już zwozić materiały budowlane, gdy pewnego razu zobaczyliśmy, że na sąsiedniej działce trwają roboty - opowiada pan Czesław.

Rozpoczęła się tam bowiem budowa sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej, o której ani państwo Chojnaccy, ani inni właściciele działek nie zostali poinformowani.

- Aby wybudować dom, miałem wydzierżawić sąsiednią działkę, należącą do Agencji Nieruchomości Rolnych. Wcześniej nic nie stało na przeszkodzie, więc byłem w szoku, że trwają na niej roboty. Doskonale znałem miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zgodnie z którym inwestycja wodociągowa nie miała prawa mieścić się na tym obszarze - opowiada pan Czesław.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zatwierdził jednak projekt budowlany, udzielając pozwolenia na budowę sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej.

Gdy pan Czesław zgłosił problem w Urzędzie Wojewódzkim, otrzymał nowy, kompletnie zmieniony wypis z planu. Zgodnie z nim, teren działek nie był już przeznaczony wyłącznie pod "sady, ogrody i zabudowę ogrodową", a budowa kanalizacji była jak najbardziej legalna. Zaapelował więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przyznało mu rację. Sędziowie stwierdzili nieważność decyzji prezydenta Gdańska i potwierdzili, że kanalizacja powinna przebiegać w innym miejscu.
- Pomyśleliśmy, że problem się rozwiąże, ale okazało się, że choć decyzja prezydenta nie była zgodna z prawem, nie została anulowana - dodaje pan Czesław.

Mimo dziesiątek pism kierowanych m.in. do Komisji Rewizyjnej, Ministerstwa Infrastruktury i prezydenta miasta nic się nie zmieniło. Kolejne odwołanie, które pan Chojnacki złożył do Urzędu Wojewódzkiego - zaginęło.

- Upominałem się o odpowiedź, ale miesiącami słyszałem tylko, że w trosce o moje dobro wykonywane są ekspertyzy - opowiada. - Dopiero później okazało się, że mojego odwołania w ogóle nie ma.
Pan Chojnacki złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Ta jednak orzekła, że wcześniejszy dokument został zgubiony nieumyślnie. Teraz sprawa rozgrywa się w sądzie.

- Nie wierzę, że to było przez przypadek. Tym bardziej że zgubienie odwołania doprowadziło do wstrzymania sprawy na prawie trzy lata - zauważa Czesław Chojnacki.

Urząd Wojewódzki nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.
- Wybrany element planu zagospodarowania przestrzennego można zmienić w każdym przypadku, gdy pojawi się taki wniosek, a rada gminy bądź miasta wyrazi na to zgodę - wyjaśnia Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki