- Zaczęliśmy już zwozić materiały budowlane, gdy pewnego razu zobaczyliśmy, że na sąsiedniej działce trwają roboty - opowiada pan Czesław.
Rozpoczęła się tam bowiem budowa sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej, o której ani państwo Chojnaccy, ani inni właściciele działek nie zostali poinformowani.
- Aby wybudować dom, miałem wydzierżawić sąsiednią działkę, należącą do Agencji Nieruchomości Rolnych. Wcześniej nic nie stało na przeszkodzie, więc byłem w szoku, że trwają na niej roboty. Doskonale znałem miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zgodnie z którym inwestycja wodociągowa nie miała prawa mieścić się na tym obszarze - opowiada pan Czesław.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zatwierdził jednak projekt budowlany, udzielając pozwolenia na budowę sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej.
Gdy pan Czesław zgłosił problem w Urzędzie Wojewódzkim, otrzymał nowy, kompletnie zmieniony wypis z planu. Zgodnie z nim, teren działek nie był już przeznaczony wyłącznie pod "sady, ogrody i zabudowę ogrodową", a budowa kanalizacji była jak najbardziej legalna. Zaapelował więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przyznało mu rację. Sędziowie stwierdzili nieważność decyzji prezydenta Gdańska i potwierdzili, że kanalizacja powinna przebiegać w innym miejscu.
- Pomyśleliśmy, że problem się rozwiąże, ale okazało się, że choć decyzja prezydenta nie była zgodna z prawem, nie została anulowana - dodaje pan Czesław.
Mimo dziesiątek pism kierowanych m.in. do Komisji Rewizyjnej, Ministerstwa Infrastruktury i prezydenta miasta nic się nie zmieniło. Kolejne odwołanie, które pan Chojnacki złożył do Urzędu Wojewódzkiego - zaginęło.
- Upominałem się o odpowiedź, ale miesiącami słyszałem tylko, że w trosce o moje dobro wykonywane są ekspertyzy - opowiada. - Dopiero później okazało się, że mojego odwołania w ogóle nie ma.
Pan Chojnacki złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Ta jednak orzekła, że wcześniejszy dokument został zgubiony nieumyślnie. Teraz sprawa rozgrywa się w sądzie.
- Nie wierzę, że to było przez przypadek. Tym bardziej że zgubienie odwołania doprowadziło do wstrzymania sprawy na prawie trzy lata - zauważa Czesław Chojnacki.
Urząd Wojewódzki nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.
- Wybrany element planu zagospodarowania przestrzennego można zmienić w każdym przypadku, gdy pojawi się taki wniosek, a rada gminy bądź miasta wyrazi na to zgodę - wyjaśnia Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?