Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Urzędnicy będą zabierać towar nielegalnie handlującym

Magdalena Sapkowska
Czy już niebawem nielegalny handel zniknie z ulic Gdańska?
Czy już niebawem nielegalny handel zniknie z ulic Gdańska?
We wtorek, 14 września br. prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz podpisał zarządzenie w sprawie nielegalnego handlu na terenie Gdańska. Na jego mocy w przyszłym tygodniu na ulice wyjdą urzędnicy wraz ze strażą miejską, aby konfiskować sprzedającym towar. Walkę z nielegalnym handel rozpoczną od Traktu Królewskiego, później przeniosą się w inne rejony miasta, m.in. w okolice rynku na Przymorzu.

- Mamy sposób na walkę z nielegalnym handlem na ulicach miasta - zapowiada gdański magistrat. 14 września prezydent podpisał nowe rozporządzenie, które zakłada, że towar handlujących na dziko będzie konfiskowany.

- Będziemy zabierać towar do naszych magazynów. Żeby go odebrać, trzeba będzie przedstawić dokumenty potwierdzające własność towaru oraz uiścić stosowne opłaty - zapowiada Danuta Janczarek, sekretarz miasta Gdańska.

Pierwsze patrole, złożone z urzędników i funkcjonariuszy Straży Miejskiej, wyjdą na ulice Gdańska w przyszłym tygodniu. Na pierwszy ogień sprawdzających pójdą handlarze zajmujący Trakt Królewski, potem kontrole rozszerzą się na całe Śródmieście i inne dzielnice Gdańska pozastawiane kramami.
Nowe prawo ma uderzyć handlarzy po kieszeni. Za pierwszy tydzień składowania zabranego im towaru miasto będzie pobierać opłatę w wysokości 92 zł. Za każdy kolejny - 18 zł. Jeśli rzeczy nie zostaną odebrane w ciągu roku, o ich losie zdecyduje sąd. -Będziemy się starać, aby ubrania czy buty nie były niszczone, a przechodziły na rzecz potrzebujących - zapewnia sekretarz miasta.

Handlującym na ulicach kary wydają się wysokie, jednak niepokoi ich także, jak odebrać zmagazynowany towar.

Do kupców już trafiły ulotki informujące o nowym rozporządzeniu. Nie ma w nich informacji o dacie rozpoczęcia akcji, nie ma adresów magazynów, nie ma stawek za przechowanie towaru. Urzędniczy język nie trafia do wyobraźni ulicznych sprzedawców. - I tak rozstawię stoisko w przyszłym tygodniu. Co mam zrobić? To moje jedyne źródło utrzymania, nie stoję tu dla przyjemności - mówi sprzedawczyni skarpet z Wałów Jagiellońskich.

Kupcy zrzeszeni, odprowadzający pieniądze do miejskiej kasy, uważają, że planowana kara i tak jest za mała. - Handlujący na dziko rozkładają się dookoła naszego rynku, a potem my musimy po nich sprzątać. Opłaty powinny być jak najwyższe, żeby na dobre zniechęcić nielegalnie sprzedających do rozstawiania się na chodnikach - przekonuje Krystyna Beata Bielińska, prezes zarządu Zielonego Rynku na Przymorzu.

Wtóruje jej Piotr Dzik, gdański radny i prezes Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy. - Nielegalny handel trzeba zwalczać. Dostaję mnóstwo telefonów od mieszkańców, ale także restauratorów, że z powodu straganów ulice są pozastawiane i nie ma jak przejść, a całe Główne Miasto wygląda jak pobojowisko - mówi.

Kupcy z hali targowej podkreślają niebezpieczny aspekt ulicznego handlu.

- Wprost z chodnika sprzedawane są jajka, mięso i inne produkty spożywcze. Sanepid nie ma nad tym żadnej kontroli. Obok naszej hali ryby oprawiane są na trawniku, to niebezpieczne - przekonuje Irena Mikołajczyk, członek zarządu spółki Kupcy Dominikańscy w Gdańsku.

Dlatego miasto w przyszłym tygodniu do swojej akcji zaangażuje powiatowy sanepid. Zarekwirowane produkty spożywcze handlarze będą musieli odebrać już następnego dnia, inaczej zostaną zniszczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki