18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Szef Prokuratury Apelacyjnej Ireneusz Tomaszewski oskarżał działaczy "Solidarności"

Tomasz Słomczyński, Szymon Zięba
Dokument sporządzony przez Ireneusza Tomaszewskiego
Dokument sporządzony przez Ireneusza Tomaszewskiego
Po wizycie w gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej Andrzeja Seremeta, która miała miejsce w środę, szef pomorskich śledczych Ireneusz Tomaszewski ma przygotować prokuratorowi generalnemu informację na temat działalności rzecznika dyscyplinarnego w czasie stanu wojennego. Tymczasem, jak się okazuje, sam Ireneusz Tomaszewski - prokurator apelacyjny w Gdańsku - ma jeszcze bogatszą przeszłość jako oskarżyciel w czasie stanu wojennego.

Jak wynika z dokumentów udostępnianych przez IPN, nazwisko obecnego prokuratora apelacyjnego Ireneusza Tomaszewskiego pojawia się w sumie przy 39 sprawach - wszystkie mają charakter polityczny.

Prokurator Ireneusz Tomaszewski w okresie stanu wojennego pełnił służbę zarówno w Prokuraturze Wojskowej Marynarki Wojennej w Gdyni, jak również w Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku. Jako mundurowy śledczy otrzymał awans - ze stopnia podporucznika do stopnia porucznika. Oskarżał m.in. o drukowanie ulotek, o udział w demonstracjach, kontynuowanie działalności związkowej. Zapadały wyroki, np. dziewięć miesięcy więzienia za to, że oskarżony "nie odstąpił od udziału w działalności NSZZ Solidarność, przez to, że rozpowszechniał na terenie Gdyni nielegalne ulotki i wydawnictwa...".

W wielu sprawach następowały umorzenia, często z "braku dowodów" lub np. "wobec ukrywania się podejrzanego". Przeszłość prokuratora apelacyjnego z Gdańska kilka lat temu stała się na moment przedmiotem zainteresowania dziennikarzy.

Stało się tak przy okazji jego powrotu w 2008 roku na fotel szefa śledczych na Pomorzu. Wcześniej, w 2000 roku, odwołał go z tego stanowiska szef resortu sprawiedliwości Lech Kaczyński. Oficjalnym powodem miało być umorzenie sprawy Nikodema S., ps. Nikoś, nieoficjalnie zaś mówiono o tym, że ówczesny minister sprawiedliwości nie akceptował na tak wysokim stanowisku osoby, która należała do PZPR.

W 2008 r. na stanowisko prokuratora apelacyjnego przywrócił Tomaszewskiego minister w rządzie PO Zbigniew Ćwiąkalski.
- Lepszej nominacji nie mogło być. Tomaszewski to świetny fachowiec. A że był w PZPR, to nie ma znaczenia. Każdy, kto przepracował w tym zawodzie więcej niż 20 lat, ma jakąś przeszłość - mówił wtedy Polskiej Agencji Prasowej anonimowy prokurator.
Nie brakuje jednak głosów, że osoby obciążone w ten sposób nie powinny zajmować tak wysokich stanowisk. Wskazują na to zarówno niektórzy politycy (Andrzej Czuma), badacze z IPN (Antoni Dudek), jak i sami śledczy młodszego pokolenia.
Z drugiej strony - jest również sporo głosów poparcia dla Ireneusza Tomaszewskiego.

Dziesiątki represjonowanych

39 spraw karnych, przy których pojawia się w IPN nazwisko prokuratora Ireneusza Tomaszewskiego dotyczy ponad 70 osób - działaczy antykomunistycznego podziemia. Ze zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej akt wynika, że część prowadzonych spraw została umorzona, inna przeniesiona m.in. do prokuratur (np. z wojskowej do powszechnej). Jeszcze inne natomiast kończyły się skazaniem. Trudno natomiast dziś określić, ile osób spośród ponad siedemdziesięciu, poniosło rzeczywiste konsekwencje karne za swoją opozycyjną działalność. Wśród przyczyn skazania we wspomnianych sprawach, można odnaleźć m.in. "nieodstąpienie od działalności w NSZZ Solidarność, mimo zawieszenia funkcjonowania tego związku", czy "rozpowszechnianie ulotek zawierających w swej treści fałszywe wiadomości lub mogące wywołać niepokój publiczny lub rozruchy". Znalazły się również zarzuty związane z posiadaniem maszyny do pisania lub powielacza albo związane z ośmieszaniem systemu PRL (np. kolportażem materiałów, które "lżyły i wyszydzały ustrój i naczelne organy państwa").
Umorzenia następowały m.in. wskutek powołania się na "znikome społeczne niebezpieczeństwo popełnionego czynu" lub w związku z zastosowaniem przepisów o amnestii z 1983 roku.
Wysłaliśmy pytania do prokuratora apelacyjnego Ireneusza Tomaszewskiego.
- Czy podczas stanu wojennego, oskarżając kogoś o przestępstwo polegające np. na kolportażu ulotek, uważał Pan, że czyni słusznie?
- W jakich okolicznościach trafił Pan do prokuratury wojskowej, kiedy i dlaczego zrezygnował ze służby? Czy Pana awans miał związek z działalnością prokuratora?
- Czy prokurator wojskowy działający w okresie stanu wojennego, miał możliwość podejmowania niezależnych decyzji?
- Czy, w Pana odczuciu, taka przeszłość nie jest "rysą na życiorysie", która miałaby uniemożliwić zajmowanie dziś tak wysokiego stanowiska?

Prokurator Ireneusz Tomaszewski przysłał odpowiedź, którą przytaczamy w całości:
"Uprzejmie informuję, że prokuratorem prokuratury wojskowej nie byłem z własnej woli. Jako podporucznik rezerwy zostałem powołany do pełnienia służby wojskowej w okresie stanu wojennego. Ponadto wyjaśniam, iż służbę tę pełniłem przez kilka miesięcy, a następnie wróciłem do prokuratury powszechnej. W roku 1990 zostałem poddany procesowi weryfikacji prokuratorów i pozytywnie zostałem zweryfikowany 28 czerwca 1990 roku".

PRZECZYTAJ

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki