Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Stefan W. pisze wnioski o zwolnienie z aresztu, wdowa po Pawle Adamowiczu nie składa zeznań. Pierwsza rozprawa procesu po wakacjach

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Jakub Steinborn
Pierwsza po wakacyjnej przerwie rozprawa w procesie Stefana W. odbyła się pod znakiem pism procesowych, które zaczyna mnożyć milczący na sali rozpraw oskarżony. Wnioski o uchylenie aresztu, które podpisał swoim imieniem i nazwiskiem oraz jako „dyrektor aresztu śledczego”, zostały oddalone. Rozprawę zdezorganizowała nieobecność wdowy po zamordowanym prezydencie Gdańska, która miała zeznawać w charakterze świadka. Magdalena Adamowicz jest też oskarżycielem posiłkowym w procesie, jednak nie pojawiła się od jego rozpoczęcia.

Do sądu 2 września wpłynęły 3 wnioski oskarżonego Stefana W. W pierwszym zaznacza, że całkowita izolacja od innych osadzonych, która według niego wynika z tego, że jest oskarżony o mord z motywacji politycznej, „co prokuratura PiS-u zatuszowała”, źle wpływa na jego stan zdrowia, powodując „skutki uboczne”.

Drugi wniosek pisany tym samym charakterem pisma miałby być skierowany przez dyrektora aresztu śledczego w Gdańsku i również mówi o „skutkach ubocznych” z powodu zbyt długiego przebywania oskarżonego w areszcie, i prosi sąd „o odniesienie się na piśmie co my mamy z nim zrobić”.

Trzecie pismo, sygnowane znów przez Stefana W., „honorowego obywatela miasta Gdańska”, to wniosek o okresowe uchylenie aresztu, który według oskarżonego trwa już 9 lat, a on sam „jest niewinny i traci zdrowie”. To nie pierwszy raz, gdy Stefan W., który na sali konsekwentnie milczy, zwraca się do sadu pisemnie.

Sąd negatywnie odniósł się do meritum pism.

- Choć okres tymczasowego aresztowania przekroczył już 3 lata, to w ocenie sądu nadal nie jest nadmiernym w proporcji do grożącej oskarżonemu realnie karze pozbawienia wolności – uzasadniła sędzia Aleksandra Kaczmarek oddalając wnioski.

Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska, w przerwie procesu podtrzymał swoją opinię, którą wyraża od początku procesu, że postępowanie Stefana W. jest taktyką procesową mającą na celu udowodnienie, iż jest on osobą niezdolną do bycia żeby być sądzonym.

- Opinie biegłych psychiatrów jednoznacznie wskazują, że on w areszcie śledczym zachowuje się całkiem normalnie. Rozmawia ze służbą więzienną, składa wnioski, zachowuje się jak każdy osadzony. Natomiast tutaj zachowuje się jak osoba niezrównoważona. Nie można dać się na to nabrać – mówił oskarżyciel posiłkowy, Piotr Adamowicz.

Pierwsza po wakacyjnej przerwie rozprawa została mocno zdezorganizowana. Zeznawać na niej miała wdowa po Pawle Adamowiczu. 5 września do sądu wpłynęło jednak pismo – wniosek o usprawiedliwienie nieobecności od jej reprezentanta procesowego:

„z uwagi na sytuację osobistą oraz zdrowotną wezwana w charakterze świadka nie jest w stanie uczestniczyć w rozprawie i składać zeznań” – uzasadniał mec. Pawła Knap.

Mec. Knap wnioskował ponownie o przesłuchanie jego klientki na końcowym etapie sprawy. Zaznaczył, że w ocenie lekarzy kontakt na sali sądowej z oskarżonym może wpłynąć na pogorszenie stanu zdrowia wdowy po Pawle Adamowiczu. Wskazywał, że informował o stałym przebywaniu w Brukseli, gdzie jest europarlamentarzystką.

- W ocenie sądu to nie jest prawidłowe usprawiedliwienie nieobecności świadka. Proszę zwrócić uwagę na pewną niespójność w pana piśmie – ustosunkowała się do wniosku sędzia Aleksandra Kaczmarek.

Z jednej strony wdowa po prezydencie Gdańska „pozostaje pod działaniem zalecanych przez lekarzy leków, które mogą wpływać na zdolność postrzegania, zdolność odtwarzania z pamięci zdarzeń”, z drugiej – „w dniach 5-8 września włącznie w związku z obowiązkami parlamentarnymi świadek bierze udział w posiedzeniach komisji, co dodatkowo uniemożliwia stawienie się zgodnie z wezwanie sądu”.

Magdalena Adamowicz formalnie jest też oskarżycielem posiłkowym w procesie, nie pojawiła się jednak na sali rozpraw od jego początku. Sędzia zaznaczyła, że świadek nie musi składać zeznań w obecności oskarżonego a np. w formie wideokonferencji, jak część świadków dotąd przesłuchanych. W takiej formie można też przesłuchać w obecnym miejscu zamieszkania. Ostatecznie uznała jednak nieobecność za usprawiedliwioną.

Sędzia zaznaczyła też, że krótki termin od wpłynięcia pisma do samej rozprawy spowodował trudności w wezwaniu innych świadków. Rzeczywiście, 2 osób nie udało się zawiadomić, jedna nie mogła zeznawać ze względu na obowiązki zawodowe. Ostatecznie udało się wezwać lekarkę z pogotowia ratunkowego, która po tragedii wiozła Pawła Adamowicza do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Szczegółowo opisała ona akcję ratunkową, w której uczestniczyła. To ona podjęła decyzję, by rannego prezydenta Gdańska wieźć do odleglejszego, ale lepiej przygotowanego kardiochirurgicznie szpitala.

- Walczyliśmy o 3-4 proc. szansy, jaką mają pacjenci w takich przypadkach. Sytuacja była dramatyczna – zeznawała lekarka pogotowia.

Zeznawali też reporterka tvn24, będąca w dniu tragedii w zespole z operatorem, który zarejestrował moment ataku Stefana W. na Pawła Adamowicza, oraz szef produkcji gdańskiego oddziału stacji. Nie pracował on wprawdzie tego dnia, ale po pierwszej informacji o wydarzeniach podczas finału WOŚP na Targu Węglowym przyjechał do redakcji, by pokierować pracą reporterów.

Następna rozprawa 29 września.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki