Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Spór spółek portowych z miastem o miliony złotych

Jacek Sieński
Siarkopol może nie przetrwać, jeśli będzie musiał zapłacić podatek
Siarkopol może nie przetrwać, jeśli będzie musiał zapłacić podatek Grzegorz Mehring
Władze Gdańska zażądały od gdańskich spółek portowych zapłacenia dodatkowo, ponoć zaległych, podatków od nieruchomości i to od 2005 r. Sprawa trafiła już do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jeżeli ten uzna roszczenia miasta za zasadne, paraliż gospodarczy grozi całej polskiej branży portowej. Precedens ten będą mogły wykorzystać pozostałe miasta nadmorskie.

Kwoty, jakich miasto domaga się od firm portowych, z odsetkami mogą wynosić nawet po kilkanaście mln zł. Wezwania do zapłaty otrzymały Zarząd Morskiego Portu Gdańsk SA, Naftoport w Gdańsku, Siarkopol Gdańsk SA i cztery inne firmy.

Według Teresy Blacharskiej, skarbnika miasta Gdańska, spółki są same sobie winne, bo nie płaciły podatków w terminie i należnej wysokości.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku, do którego odwołały się spółki, utrzymało w mocy decyzję władz miasta w stosunku do Siarkopolu i Naftoportu. W przypadku ZMPG SA decyzję uchylono, ale równocześnie nakazano miastu wydać nową. Sąd Administracyjny w Gdańsku, który rozpatrywał skargi firm, przyznał rację miastu.

Miasto Gdańsk drenuje swój port?

Gdańsk w swoim żądaniu oparł się na opinii prof. Leonarda Etela z Uniwersytetu w Białymstoku. Teresa Blacharska, skarbnik miasta Gdańska, wyjaśnia, że prof. Etel jest jednym z największych specjalistów w zakresie podatków od nieruchomości i opłat lokalnych. Wydaje on glosa, czyli naukowe komentarze do orzeczeń sądowych, zawierające ich analizę w sprawach podatków od nieruchomości i opłat lokalnych. Nie ma też znaczenia, czy jest profesorem z uczelni białostockiej, czy z warszawskiej lub gdańskiej.

- W ustawie o podatkach i opłatach lokalnych jest zapisane, co podlega zwolnieniom podatkowym - podkreśla skarbnik Blacharska. - Natomiast nie ma definicji, która precyzuje pojęcie infrastruktury portowej oraz infrastruktury zapewniającej dostęp do portów, której budowle podlegają zwolnieniom. Posługujemy się więc definicją z ustawy o portach i przystaniach morskich, wyliczającej cztery przesłanki uznania danego obiektu za infrastrukturę portową i tym samym uzyskania zwolnienia, a niespełnienie choćby jednej z nich skutkuje nałożeniem podatku.

Według pani skaprbnik, zgodnie z ordynacją podatkową organ podatkowy, jakim jest prezydent miasta, ma prawo wzywać podatnika i wszczynać postępowanie w czasie do 5 lat.

- Naszym obowiązkiem jest przechowywanie dokumentów podatkowych osób prawnych przez ten okres - mói Blacharska. - Wysokość podatku deklaruje podatnik, bo to do niego należy, a nie do nas jako organu podatkowego, który zobowiązany jest do jej sprawdzenia. Kiedy są wątpliwości, rozpoczyna się postępowanie podatkowe. I tak zrobiliśmy. Zażądaliśmy dokumentów i stwierdziliśmy, że deklaracje spółek nie są właściwe.

Tymczasem, według skarbniczki, każda firma powinna sama zbadać, czy prawidłowo zadeklarowała podatek, czyli przeanalizowała przepisy i przełożyła je na podstawę opodatkowania.

- Gdyby podatnik prawidłowo deklarował podatek, to organ podatkowy nie żądałby dokumentów - przekonuje Blacharska. - Akty prawne dotyczące dyscypliny finansów publicznych obligują miasto do ściągania podatków prawidłowej wysokości i nie może ono z nich rezygnować, jako należnych dochodów. Sprawdzają to Regionalna Izba Obrachunkowa, Naczelna Izba Kontroli czy Centralne Biuro Antykorupcyjne, kontrolujące samorządy.

Nie wszystkie spółki portowe przetrwają, gdy będą musiały zapłacić miastu podatki, o których miasto przypomniało sobie po pięciu latach. Należy do nich Siarkopol Gdańsk SA. Firmę tą uratowało przed bankructwem Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" SA w Płocku, wykupując 85 proc. jej akcji.
- Prawomocny wyrok dotyczący konieczności spłaty miastu zaległych podatków przez Siarkopol oznacza koniec działalności tej firmy i niewiele tu pomożemy - twierdzi Robert Soszyński, prezes PERN. - Siarkopol, który był zadłużony, musiał poszukać swojej nowej drogi rozwoju. Firma ta została utworzona w minionej epoce gospodarczej, aby przeładowywał duże ilości siarki. Nasz pomysł na jej działalność polega na stworzeniu niedużego przedsiębiorstwa, ale znaczącego w skali portu. Poza przeładunkami siarki firma zajmowałaby się obsługą innych ładunków i usługami logistycznymi. Zainwestowaliśmy już w nią, co przyniosło pozytywne efekty. Za trzy lata Siarkopol mógłby przynosić dochody. Sprawa jest w sądzie, z którego werdyktem będzie trzeba się pogodzić, prawo jest prawem.

Siarkopol już PERN-u

Dariusz Kobierecki, prezes Naftoportu, nie ukrywa, że w razie zapłacenia miastu kilkunastu mln zł firma, jako strategiczna dla bezpieczeństwa energetycznego państwa i dochodowa, przetrwa. Jednakże jej sytuacja finansowa ulegnie pogorszeniu i nie będzie mogła zrealizować koniecznych, zaplanowanych inwestycji, w tym związanych z przewidywanym zbudowaniem wielkiej bazy PERN w Porcie Północnym. Do tego w najbliższych latach należy spodziewać się zmniejszenia przychodów spółki, bo maleje tranzyt rosyjskiej ropy przez Port Północny.

Naftoport terminowo płacił podatki, a nawet otrzymywał zwroty za nadpłaty. Niespodziewanie, poprzez komornika, miasto samo weszło na konto spółki. Pobrało dodatkową kwotę podatku wysokości 1,5 mln zł za rok 2005, aby nie doszło do przeterminowania roszczeń za lata 2006 - 2010. Teraz chodzi o ściąganie kolejnych kwot z odsetkami.

Gdyby domagano się od spółek wyższych podatków pięć lat temu i okazało się, że gmina ma rację, to płaciłyby one od razu, lecz jednocześnie stosownie podwyższyłyby stawki za usługi. - Nie da się prowadzić działalności gospodarczej, gdy trzeba na nowo i do tego wstecz, rozliczać bilanse roczne - mówi Kobierecki.

Mniej rosyjskiej ropy w Gdańsku

- Podatki płaciliśmy w oparciu o rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie określenia akwenów portowych oraz ogólnodostępnych obiektów, urządzeń i instalacji wchodzących w skład infrastruktury portowej dla każdego portu o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej - podkreśla prezes Kobierecki. - Znajdują się w nim precyzyjne definicje infrastruktury portowej, po to, żeby nie było wątpliwości przy określaniu wysokości podatków. Zapoznałem się też z interpretacją profesora Etela, który dokonał jej w oparciu o przepisy podatkowe, ale pominął specyfikę przepisów dotyczących firm portowych. Złożyliśmy już skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Liczymy, że uda się nam udowodnić błędy w decyzji miasta i w ekspertyzie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki