Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Sąd Rejonowy zostawił sieroty bez środków do życia. Dzieciom grozi eksmisja

Dorota Abramowicz
Pani Ewa chce dla sierot stworzyć rodzinę zastępczą. Sąd na razie nie zgodził się na to
Pani Ewa chce dla sierot stworzyć rodzinę zastępczą. Sąd na razie nie zgodził się na to T.Bołt
Mówiłam o trudnej sytuacji, ale moje argumenty nie przekonały sędzi - opowiada pani Ewa, która zaopiekowała się dwójką dzieci po zmarłej bratowej. - Sędzina kazała mi najpierw iść na szkolenie dla rodziny zastępczej. Zadłużam się więc, by zapewnić dzieciom odpowiednie warunki... Czy dzieci, które w ciągu trzech lat straciły rodziców, teraz stracą także dom?

Kawalerka na Przymorzu. Pokój przedzielony szafką, rozkładane tapczany, łóżka. - Tak mieszkamy w czwórkę - mówi pani Ewa. - Troje nastolatków i ja. Mój najstarszy, 24-letni syn przeniósł się na razie do mieszkania dzieci, na Zielony Trójkąt. Inaczej byśmy się nie pomieścili.

Patrycja i Sebastian mieszkają z ciocią od 7 lutego. Czyli od tamtej nocy, gdy o 23.45 zmarła przy nich mama. Wtedy zostali zupełnie sami. - Najpierw 11 marca 2011 r. odszedł tata - mówi 16-letnia Patrycja. - Chorował na serce, chcieli mu nawet zrobić przeszczep, ale nie zdążyli.

13-letni Sebastian pamięta, że ojciec jeszcze żył, gdy mama wróciła od lekarza z diagnozą- wyrokiem. Walczyła jeszcze prawie dwa lata, ale nowotwór okazał się silniejszy. I wtedy została im tylko ciocia.
Pani Ewa ma małe mieszkanie i pensję też niewielką. Młodsza córka jeszcze się uczy.

- Odwiedzałam często bratową, gdy chorowała, ale nigdy nie rozmawiałyśmy, co będzie, jeśli jej zabraknie - opowiada pani Ewa. - Kiedy odeszła, wiedziałam, że muszę się zająć dziećmi. Nie chciałam, by trafiły do domu dziecka. Jeszcze w lutym złożyłam do sądu wniosek o ustanowienie mnie niezawodową rodziną zastępczą.

Sytuacja finansowa nowej rodziny od początku była tragiczna. Dzieciom nie przysługiwała renta - okazało się, że schorowani rodzice jej nie wypracowali. 1600 zł pensji pani Ewy nie starczało na życie i opłacenie czynszów za dwa mieszkania - własne i bratanków. Wyszło też na jaw, że mama Patrycji i Sebastiana, umierając, pozostawiła 16-tysięczny czynszowy dług wobec Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych.

Dopiero 6 maja Sąd Rejonowy Gdańsk Południe ustanowił dla dzieci opiekę i powierzył obowiązki opiekuna pani Ewie. W ślad za obowiązkami nie poszła jednak pomoc finansowa. Pani sędzia, choć miała takie prawo, nie umieściła dzieci tymczasowo w rodzinie zastępczej. W efekcie uniemożliwiła wypłatę ok. 2 tys. zł miesięcznie na utrzymanie sierot.

Jakie były przesłanki decyzji sędzi?
Rzecznik Sądu Okręgowego Marek Adamski twierdzi, że motywy ustne orzeczenia były z pewnością podane przy jego ogłaszaniu na rozprawie, ale brak uzasadnienia pisemnego w zasadzie uniemożliwia mu przedstawienie argumentów sądu rodzinnego. - Orzeczenie jest prawomocne, nie składano wniosku o uzasadnienie orzeczenia, nie wywiedziono środka odwoławczego - wyjaśnia rzecznik.

- Mówiłam o trudnej sytuacji dzieci, ale moje argumenty nie przekonały sędzi - mówi pani Ewa. - Kazała mi najpierw iść na szkolenie dla niezawodowej rodziny zastępczej. Szkolenie ma trwać do października, potem będę jeszcze czekać na wyznaczenie terminu posiedzenia sądu. Zadłużam się więc, by zapewnić dzieciom odpowiednie warunki.

Jeszcze przed posiedzeniem sądu pani Ewa zwróciła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
- Wielokrotnie w ostatnich miesiącach kontaktowaliśmy się z tą rodziną - mówi Monika Ostrowska z MOPR. - Znamy jej sytuację, widzimy, jak silne są więzi cioci z dziećmi. Uważamy, że będzie to dobra rodzina zastępcza. Jednak, dopóki nie będzie decyzji sądu o ustanowieniu rodziny zastępczej, nasze możliwości są ograniczone. Możemy jedynie wypłacać po 276 zł miesięcznie na dziecko, przekazaliśmy też dwa zasiłki jednorazowe w wysokości 300 i 100 zł. Dzieci mogą korzystać z bezpłatnych posiłków w szkole. Musimy jednak czekać na sąd, by objąć tę rodzinę pełną opieką.

Zgodnie z prawem po śmierci rodziców obowiązek utrzymania sierot spoczywa na prezydencie Gdańska. Gdyby nie decyzja pani Ewy, to na miesięczny koszt pobytu dziecka w placówce opiekuńczej gmina Gdańsk musiałaby wydać nawet 4 tys. złotych. Za rodzeństwo już 8 tys. miesięcznie. Już po ponad półrocznym oczekiwaniu na decyzję sądu "oszczędności" na Patrycji i Sebastianie przekraczają 50 tysięcy złotych!

Na razie pani Ewa liczy długi. Dobrze wie, że musi radzić sobie sama. - Jak tu żyć? - załamuje ręce. - Jakoś próbuję związać koniec z końcem, ale jest coraz trudniej. Idzie zima, muszę kupić ubrania, buty, węgiel do mieszkania dzieci i opłacić czynsz. Już im prąd i gaz wyłączyli, trzeba było wszystko odkręcać i pospłacać - mówi.

Patrycja i Sebastian bardzo chcieliby uratować mieszkanie po rodzicach. Sebastian dopiero zaczyna naukę w gimnazjum, ale ma już sprecyzowane zainteresowania. Rodzice pracowali w gastronomii, a on zamierza zostać kucharzem.
- Za dwa lata będę już dorosła - tłumaczy Patrycja. - Kiedy skończę szkołę, chciałabym zostać fryzjerką i tyle zarabiać, by utrzymać dom dla siebie i dla brata.
Imiona dzieci na ich prośbę zostały zmienione.

Dzieci znalazły się w ekstremalnej sytuacji

Z mec. Romanem Nowosielskim rozmawia Dorota Abramowicz

Czy dwoje osieroconych dzieci może, zgodnie z prawem, pozostać bez środków do życia?

Sytuacja, w jakiej znalazło się rodzeństwo, wymaga udzielenia natychmiastowej pomocy przez pracowników socjalnych gminy. To gmina powinna jak najszybciej wystąpić do premiera o rentę specjalną dla dzieci. Trzeba również umożliwić im dalszą naukę, przez przyznanie środków na zakup zeszytów i podręczników.

Pozostaje jeszcze problem mieszkania, gdzie wskutek długotrwałej choroby rodziców powstały zaległości czynszowe. W chwili śmierci matki było to ok. 16 tysięcy złotych!

Kilkanaście tysięcy złotych zaległości czynszowych to nie jest dla gminy duża kwota. Władze Gdańska powinny umorzyć dzieciom ten dług, bo wiadomo, że nie będą one w stanie go spłacić. Nie mają przecież żadnych dochodów, a jako nieletni nie mogą podjąć na razie pracy.

Ostatnio urzędnicy przekazali opiekunce prawnej informacje, że rodzeństwu grozi eksmisja.

Być może do urzędników nie dotarła wiadomość o ekstremalnej sytuacji, w jakiej znalazły się dzieci po śmierci rodziców. Przecież żaden sąd nie zgodzi się na eksmisję dwojga sierot. Te dzieci straciły nie tylko osoby im najbliższe, ale także poczucie bezpieczeństwa - emocjonalnego i materialnego. W tej sytuacji żaden sąd nie wyrazi zgody na eksmitowanie ich z mieszkania.

To jednak sąd rodzinny, nie przyznając ciotce tymczasowej opieki zastępczej, pozbawił dzieci środków utrzymania. Czy tymczasowa rodzina musi czekać na ukończenie przez ciotkę kursu?

Można wystąpić do sądu, by ze względu na okoliczności jeszcze raz rozpatrzył wniosek najbliższej krewnej. Sąd musi rozważyć, w oparciu o opinie specjalistów, czy ciotka podoła wychowaniu bratanków. Trzeba przy tym pamiętać, że pierwszeństwo w utworzeniu rodziny zastępczej dla dziecka mają jego krewni. Należy też uwzględnić więzy rodzinne i emocjonalne łączące rodzeństwo z ciotką.

Wszystko to wymaga czasu i wiedzy prawniczej. Pani Ewa jest sama z problemem.

W takiej wyjątkowej sytuacji moja kancelaria - jeśli pani Ewa uzna to za konieczne - jest do dyspozycji osieroconych dzieci i ich opiekunki. Oczywiście będziemy pomagać pro bono, czyli nie pobierając od klientów żadnych opłat.

Sędziowie wydają wyroki w oparciu o papier

Z Hanną Jasiukiewicz ze Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych i Adopcyjnych "Pelikan" rozmawia Dorota Abramowicz

Czy pani Ewa musi brać udział w szkoleniu dla rodzin zastępczych?

Musi. Ze szkolenia, które jest integralną częścią kwalifikacji kandydatów na rodziny zastępcze, zwolnieni są tylko krewni w linii prostej, czyli dziadkowie i rodzeństwo. Kandydaci przechodzą także badania psychologiczne, sprawdzana jest ich sytuacja mieszkaniowa, zdrowotna i finansowa. Podczas szkoleń przekazujemy jak najwięcej informacji o problemach emocjonalnych dzieci oddzielonych od rodziców, przyglądamy się także kandydatom.

Jak oceniacie panią Ewę?

Pozytywnie. Dzieci są z nią blisko związane, chcą z nią być. Ona zna je od urodzenia, wspierała w chorobie rodziców.

W tym przypadku sytuacja finansowa i mieszkaniowa ciotki nie jest najlepsza.

Nie zapominajmy, że za te dzieci odpowiada powiat. Po śmierci rodziców obowiązek ich utrzymania przechodzi na prezydenta Gdańska. Gdyby pani Ewa nie zadeklarowała, że chce być rodziną zastępczą, dzieci zostałyby umieszczone w placówce, w której koszt pobytu sięga 4-5 tys. zł miesięcznie. Na dziecko w niespokrewnionej rodzinie zastępczej płaci się ok. tysiąca zł, a w spokrewnionej - ok. 600 zł. Na razie jednak na to rodzeństwo nikt nic nie płaci, a pani Ewa od miesięcy nie ma na chleb, buty, odzież.

Tak zadecydował sąd...

I tego już nie rozumiem. W przypadku wniosków o adopcję lub umieszczenie w rodzinie zastępczej podczas pierwszego posiedzenia rodzina zostaje zobowiązana do przejścia procedury kwalifikacyjnej. Sąd ustala albo pieczę nad dzieckiem bez finansowania go (bywa tak w przypadku adopcji), albo tymczasowo umieszcza je w rodzinie zastępczej, przyznając pieniądze na utrzymanie. W tym przypadku rodzinę zastępczą pozostawiono bez pieniędzy.

To ewenement?

Coraz częściej zapadają takie postanowienia. Być może sędziowie otrzymują odgórne wytyczne, by "oszczędzać" pieniądze. Jest to wbrew interesom rodzin, których nie stać na trwające nawet rok utrzymywanie dzieci. Także wbrew interesom państwa, które musi utrzymywać dzieci w drogich placówkach. Sędziowie wydają wyroki w oparciu o papiery. Nie znają sytuacji dzieci, bo nie biorą udziału w spotkaniach zespołu badającego ich położenie i planującego przyszłość. Argumentują, że narusza to ich niezawisłość. Nie wiem, jak taka wiedza może cokolwiek naruszyć.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki