Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Rektor UCK - brak zabezpieczeń to nie problem

J. Gromadzka-Anzelewicz
Zakupiony przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne system informatyczny CliNic został wyposażony we wszelkie możliwości zabezpieczenia danych pacjentów, a to, czy są one stosowane, zależy od szpitala - twierdzi jego producent, spółka UHC z Lublina. Tymczasem po dzisiejszym spotkaniu z dyrekcją UCK prof. Janusz Moryś, rektor GUMed uważa, że media niepotrzebnie biją na alarm.

Jego zdaniem, historie choroby oraz wyniki badań pacjentów leczonych w poszczególnych klinikach są wystarczająco chronione, a dodatkowo biały personel obowiązuje tajemnica lekarska. Na prośbę władz uczelni dyrekcja UCK zwróci się jednak do ordynatorów poszczególnych klinik z pytaniem, czy chcą ograniczeń w dostępie do systemu, który... utrudni im pracę. Na razie nikt nie zadał jednak podobnego pytania przebywającym w UCK pacjentom.

W naszej wtorkowej publikacji opisaliśmy sposób funkcjonowania w tym szpitalu systemu informatycznego, w którym do historii choroby i wyników badań tysięcy chorych zbyt łatwy dostęp ma 1800 osób medycznego personelu. To dane osobowe szczególnie wrażliwe, bo wiele instytucji i firm gotowych jest za nie sowicie zapłacić. Na oficjalne stanowisko ordynatorów w tej sprawie trzeba będzie poczekać. Lekarze, pytani przez nas nieoficjalnie, odpowiadają - chcemy pełnego dostępu do informacji o chorych, bo to nam ułatwia pracę. Dr n. med. Paweł Chrzan, zastępca kierownika Centralnego Laboratorium Klinicznego w UCK ds. ekonomizacji, uważa jednak, że lepsza ochrona danych pacjentów jest niezbędna, a można ją osiągnąć w prosty sposób. Zamiast imienia i nazwiska chorego kluczem do systemu powinien być PESEL pacjenta lub numer jego historii choroby.

Zdaniem rektora Morysia, jest to niepotrzebne, gdyż każdorazowe wejście lekarza, pielęgniarki czy sekretarki medycznej do systemu informatycznego jest rejestrowane i tej rejestracji nie da się wymazać. W przypadku więc gdyby dane jakiegoś chorego wyciekły, łatwo można by ustalić, kto ponosi za to winę. Natomiast takim pacjentom jak Nergal, lider zespołu Behemoth, którymi interesują się media, nadać można w systemie status VIP-a. Wówczas dostęp do informacji o stanie jego zdrowia będą miały tylko osoby wyznaczone przez lekarza prowadzącego. Władze uczelni przekonują - system w obecnej wersji pozwala śledzić, co się dzieje z pacjentem, który nader często leczony jest w kilku klinikach lub wymaga konsultacji wielu specjalistów. A to warunek, by móc wyliczyć, ile tak naprawdę kosztuje jego leczenie, i rzetelniej się rozliczać z NFZ.

- Zabezpieczenia w systemie są wystarczające, nie możemy przecież ze szpitala zrobić Pentagonu - uważa prof. Moryś.

Czy chciałbyś, by historię twojej choroby znały osoby postronne?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki