Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Przewoźnicy żądają zwrotu pieniędzy od ZTM

T. Słomczyński, Ł. Kłos
ZTM tłumaczy, że  całe zamieszanie było spowodowane błędem urzędnika, który źle naliczył wynagrodzenia dla przewoźników w 2010 roku
ZTM tłumaczy, że całe zamieszanie było spowodowane błędem urzędnika, który źle naliczył wynagrodzenia dla przewoźników w 2010 roku Karolina Misztal
Dwaj właściciele firm przewozowych złożyli pozwy przeciwko Zarządowi Transportu Miejskiego w Gdańsku, żądając zwrotu pieniędzy - to efekt sporu o milion złotych. Napisaliśmy o tym w poniedziałek, nasza publikacja wywołała żywe reakcje Czytelników i Internautów.

ZTM tłumaczy, że całe zamieszanie było spowodowane błędem urzędnika, który źle naliczył wynagrodzenia dla przewoźników w 2010 roku. Wobec tego dyrekcja spółki postanowiła odzyskać milion i potrąciła sporną kwotę z wynagrodzenia dla wykonawców usług transportowych. Ci twierdzą, że zrobiono to bezprawnie i że naliczenie wynagrodzeń w 2010 r. było prawidłowe. Odwołują się do sądu, żeby ten rozstrzygnął spór.

Gdańsk: ZTM pomylił się w rozliczeniach z przewoźnikami

Sąd może uznać potrącenie za bezprawne. Wtedy - nawet jeśli błąd urzędnika spowodował, że na konta firm przewozowych trafiły nienależne im pieniądze - może nastąpić sytuacja, w której milion z miejskiej kasy będzie musiał wrócić do prywatnych firm przewozowych.

Jerzy Dobaczewski, dyrektor ZTM, wskazuje przepisy, na podstawie których dokonał potrącenia. Zdaniem prawników sytuacja nie jest jednoznaczna.

- Wygląda to na klasyczny spór między dwiema stronami. Czy potrącenie zastosowane przez ZTM można uznać za "skuteczne"? Ocena będzie należeć do sądu - mówi Bartosz Szolc-Nartowski z Okręgowej Izby Radców Prawnych w Gdańsku.

Z prawnego punktu widzenia, żeby móc zastosować potrącenie - tak jak uczynił to ZTM - musi być spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim obydwie strony muszą być wobec siebie dłużnikami. I tu, jak wszystko na to wskazuje, leży sedno konfliktu. Przewoźnicy uważają bowiem, że nie są winni ZTM żadnych pieniędzy.

Szef PKS Gdańsk przyznaje, że potrącenie należnej firmie kwoty przez ZTM spowodowało znaczne problemy finansowe.

- Mieliśmy zaplanowane wydatki, chcieliśmy zakupić nowe pojazdy. Jednak brak pół miliona złotych to uniemożliwił - twierdzi prezes spółki Piotr Topolewicz.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, pod znakiem zapytania stanęło też uruchomienie przez Warbus w marcu br. zastępczej linii T6. Kilkaset tysięcy zł mniej w kasie spółki spowodowało trudności w nabyciu potrzebnego taboru.

- Uruchomienie linii T6 nie było zagrożone - twierdzi dyrektor ZTM Jerzy Dobaczewski. - Mieliśmy wykonawcę zastępczego, byliśmy przygotowani na to, że po dokonanym przez nas potrąceniu współpraca z Warbusem może się nie układać.

Internauci nie kryją oburzenia w związku z naszymi doniesieniami. Jednak wśród komentarzy pojawił się też wpis autorstwa "eksurzędnika": - Zrobić błąd na milion... Współczuję, każdemu błąd się może zdarzyć, ale taka kwota przeraża.

Czytaj także:
Gdańsk: ZTM ma chętnych na zakup starych tramwajów 105N (FILM)
W roku 2011 nowe tramwaje i przystanki
Euro bilety ZTM Gdańsk w Euro cenie
ZTM chce wiedzieć, co lubią pasażerowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki