Wczoraj rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa, które miało miejsce w Nowym Porcie w nocy z 8 na 9 października 2009 roku.
Adam N. wracał ze służby. Najpierw kilka mocnych piw wypił sam w garażu, następnie wyszedł na ulicę, gdzie spotkał znajomego, 41-letniego Krzysztofa K. Mężczyźni pili piwo, potem wódkę w mieszkaniu policjanta.
Sekcja zwłok wykazała, że doszło również do ciężkiego pobicia Krzysztofa K. Później padły strzały. Sporządzone portrety pamięciowe oraz analiza balistyczna wskazują, że sprawcą może być Adam N. - z jego pistoletu oddano śmiertelne strzały.
On sam twierdzi, że nie pamięta, co się działo podczas tamtej fatalnej nocy.
- Z Krzysztofem nie miałem żadnych zatargów. Nie pamiętam, żebyśmy się o coś pokłócili. Mimo usilnych starań nie jestem w stanie odtworzyć, jak do tego doszło - mówił w sądzie Adam N.
Następnego dnia obudził się u siebie w domu. Spodnie miał poplamione krwią. W magazynku brakowało trzech naboi.
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odczytano akt oskarżenia, odbyły się pierwsze przesłuchania świadków. Na sali obecna była również siostrzenica zabitego mężczyzny.
- Chcę, żeby ten człowiek nie wyszedł już na wolność. Chcę też się dowiedzieć, dlaczego to zrobił - mówiła.
Prokuratorzy nie zdołali tego ustalić. Ewentualny motyw zabójstwa wciąż pozostaje tajemnicą. Dlatego obrona twierdzi, że nie może być tu mowy o umyślnym zabójstwie.
- Zasadą jest, że zły zamiar trzeba udowodnić. Z umyślnym zabójstwem mamy do czynienia, kiedy oskarżonemu udowodni się, że chciał lub godził się na ten czyn - mówił po rozprawie obrońca Adama N., mec. Wojciech Cieślak. - Tymczasem z materiałów, które zgromadzili prokuratorzy, nie wynika, żeby Adam N. chciał zabić swojego znajomego lub w jakiś sposób się na to godził.
Adam N. nie przyznaje się do winy, przynajmniej w formie, w jakiej przedstawili ją prokuratorzy. Twierdzi, że ten czyn nie był zamierzony, według byłego policjanta to był przypadek. Adam N. pracował w sopockiej policji, funkcjonariuszem był od 1993 roku, w ostatnim okresie w pionie kryminalnym. Był na misji w Kosowie, gdzie doznał dotkliwej kontuzji. Ostatni czas jego służby to okres, w którym miał problemy natury psychologicznej.
- Chciałem się zwolnić ze służby, czułem się wypalony. Zacząłem leczyć stres alkoholem - oskarżony Adam N. mówił podczas rozprawy. Stwierdził, że powiadamiał o tym swoich przełożonych.
- Podczas tego procesu chcę się dowiedzieć, dlaczego pijany policjant chodzi po ulicy z bronią - mówiła po rozprawie siostrzenica ofiary zabójstwa. - Jak to jest możliwe, żeby niezrównoważony człowiek nosił ze sobą broń, a jego przełożeni mu na to pozwalali?
Oskarżonemu, który przebywa w areszcie śledczym, grozi kara dożywocia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?