Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk potrzebuje drużyny żużlowych wychowanków

Adam Mauks
T. Bołt
Koniec marzeń o żużlowej ekstralidze. W niedzielny wieczór złudzenia stracili nie tylko kibice gdańskiego żużla, ale i sami zawodnicy, zarząd klubu i sponsorzy. To porażka ich wszystkich.

Gdańska drużyna Lotosu Wybrzeża po sezonie zasadniczym uplasowała się na ostatnim miejscu w tabeli Enea Ekstraligi. Nie może być inaczej, jeśli zespół wygrywa cztery mecze. Piąte zwycięstwo drużyny, której - jak mówią niektórzy - nie było, nic Lotosowi Wybrzeżu nie dało. W fazie play-out gdańszczanie przegrali z przedostatnim Betardem Spartą Wrocław 88:91. Ekipie trenera Stanisława Chomskiego zabrakło czterech małych punktów do tego, by w przyszłym sezonie startować w elicie polskiego żużla, czyli ekstralidze.

Chwilę po meczu w Gdańsku Nicki Pedersen, lider Lotosu Wybrzeża, mówił dziennikarzom, że to nie przez porażkę w dwumeczu ze Spartą gdańszczanie spadają z ligi.

- My ligę przegraliśmy w sezonie. Żeby ją uratować, musieliśmy mieć w Gdańsku drużynę, a nie mieliśmy jej - dodał trzykrotny mistrz świata. Ze słowami Duńczyka zgadza się Zenon Plech, jeden z najlepszych w historii polskiego żużla zawodników. - Od początku sezonu mówiłem, że nie mamy w Gdańsku ekipy na poziomie ekstraligi - twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Plech.

- Mając takiego zawodnika jak Nicki, potrzeba było jeszcze jednego solidnego żużlowca, żeby myśleć o utrzymaniu się w lidze - dodaje Super Zenon. Tego zabrakło. Jego zdaniem, baraż play-out ze Spartą był dodatkową szansą dla Lotosu, ale - niestety - niewykorzystaną. Dla Zenona Plecha było to tym boleśniejsze, że niedzielny mecz pokazał, iż w regionie jest zapotrzebowanie na żużel. - Byli kibice, którzy chcieli oglądać żużlowców - mówił. Czy będą chcieli oglądać ich na poziomie I ligi?

Zdaniem legendarnego żużlowca, przyszłość gdańskiego czarnego sportu wcale nie musi być czarna. Wiele zależy od tego, kto i jak będzie budował nową drużynę. Kluczowym problemem będą finanse a z tymi może być krucho, bo Grupa Lotos zapowiedziała, że nie będzie sponsorowała żużla, bo wyniki drużyny są daleko niesatysfakcjonujące. W poniedziałek w rozmowie z Radiem Gdańsk potwierdził to prezes firmy Paweł Olechnowicz.

- Mówiliśmy o tym co nas interesuje, jednak od kilku lat nic z tego nie jest kontynuowane i wspierane. W związku z tym, tu nie ma w co wierzyć - powiedział. Działacze klubu nie popadają jednak w panikę.

- Wszyscy musimy zrobić rachunek sumienia. Zarząd i zawodnicy - mówi nam Maciej Polny, prezes klubu. - Jest jeszcze za wcześnie na konkretne decyzje, ale one niebawem zapadną - dodaje.

Jakie by nie były, gdańskim żużlowcom przyjdzie w przyszłym roku startować w I lidze. Dziś trudno określić, jakie będą możliwości i cele nowej drużyny, ale zdaniem Plecha działania zarządu powinny iść w kierunku systematycznego opierania gdańskiego żużla na wychowankach.

- Te sukcesy gdańskiej młodzieży nie wzięły się znikąd - przekonuje Zenon Plech. - To efekt pracy, także mojej, solidnego, codziennego szkolenia i uporu - dodaje.

Plech twierdzi, że czym innym jest drużyna oparta na ludziach utożsamiających się z miastem czy regionem, a innym ekipa składająca się z najemników. Wsparcie rodziny i kolegów z dzielnicy to wartość, której nie da się kupić. Trzeba być stąd, by "umierać" za swój klub.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki