Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Ponad 12 lat spędził w areszcie. Jest niewinny?

Łukasz Kłos
Przed 13 laty "Czestera" wyprowadzono siłą z jego domu. Przez lata aresztu został doszczętnie splądrowany
Przed 13 laty "Czestera" wyprowadzono siłą z jego domu. Przez lata aresztu został doszczętnie splądrowany Przemek Świderski
Ponad 12 lat spędził w zamknięciu. Wyszedł na wolność, bo jeden ze współoskarżonych zmienił wyjaśnienia.

- To nie Czesław K. zamordował w 1998 roku Adama K. - stwierdził Adam S. ("Siena") podczas niedawnej rozprawy i wskazał na Zbigniewa D. i Piotra R.

Sąd, prokuratura i obrońcy są zgodni - nowe wyjaśnienia brzmią na tyle wiarygodnie, że zeznania Adama S. trzeba potraktować poważnie. To też zdecydowało o uchyleniu tymczasowego aresztu dla Czesława K. vel "Czestera".

- Wyjaśnienia Adama S. nie przesądzają jeszcze o wycofaniu aktu oskarżenia przeciwko Czesławowi K. - zaznacza Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy gdańskiej Prokuratury Okręgowej.
Tymczasem dla Czesława K. może to być chwila gorzkiego triumfu. Choć dwukrotnie wcześniej skazany, w tej sprawie może się okazać niewinny.

- Przez te wszystkie lata próbowałem udowodnić, że nie zabiłem Adama K., ale ignorowano moje alibi i dowody przemawiające na moją korzyść - twierdzi w rozmowie z nami. - Zabrano mi kilka lat mojego życia.

Po 12 latach

Po 12 latach, 3 miesiącach i 9 dniach Czesław K. wyszedł na wolność. Oskarżony w głośnym procesie Klubu Płatnych Zabójców o morderstwo Adama K. został zwolniony z tymczasowego aresztu na wniosek... prokuratury. Po latach śledztwa i procesu sądowego (sprawa rozpoznawana jest przed sądem już po raz trzeci) pojawiły się bowiem wątpliwości co do jego winy.

- Pan chyba żartuje. Coś takiego byłoby niebywałym skandalem! - nie kryje zaskoczenia dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Stwierdzenie po tylu latach tymczasowego aresztu, że główny oskarżony w zasadzie nie powinien się w nim znaleźć, to nie mieści się w głowie.

Kładoczny w swej opinii nie jest odosobniony. Wśród adwokatów znających sprawę panuje podobna opinia. Co zadecydowało o tak nagłym i skrajnym zwrocie? Wszystko przez najnowsze wyjaśnienia Adama S., które do góry nogami wywróciły dotychczasowe ustalenia prokuratury. Współoskarżony, znany pod pseudonimem "Siena", zaskoczył wszystkich - sąd, obrońców, a przede wszystkim prokuraturę. Przyznał, że przez 13 lat wielokrotnie składał fałszywe wyjaśnienia. - Wysoki sądzie, najważniejsze jest to, że to nie Czesław K. zabił Adama K. - powiedział na kwietniowej rozprawie "Siena". - Wszystkie moje wcześniejsze wyjaśnienia były moją linią obrony - stwierdził.

Przeczytaj także: Pomorze: Były więzień pozwał do sądu areszt i dwa sądy
Według Adama S. zabójstwa, zleconego przez Mariusza N., dokonali Zbigniew D. oraz Piotr R. To ich "Siena" miał zaangażować do zadania zleconego przez Mariusza N. - N. miał nie wiedzieć, kto ostatecznie zamorduje Adama K. - referował Adam S.

Pamiętnego poranka 28 grudnia 1998 r. wszyscy trzej spotkali się ok. 8.00 pod domem "Sieny". Ten wydał im broń (pistolet Makarowa) i turkusowego peugeota 106. Samo zabójstwo miało przebiegać zgodnie z rekonstrukcją śledczych, z tą różnicą, że to nie Czesław K. strzelał, ale Piotr R.
- Nie mogłem tego wcześniej powiedzieć, gdyż z D. i R. łączył mnie też napad wspólnie dokonany dwa miesiące wcześniej - tłumaczył siebie S. Lojalność pękła, gdy "Siena" dowiedział się, że jest obciążany w tamtej sprawie przez któregoś z kolegów.

Czesław K. został już dwukrotnie skazany za zabójstwo Adama K. Proces, w którym "Siena" przedstawił swoje rewelacje, to już trzecie podejście sądu. Czy dwa wcześniejsze składy sędziowskie myliły się zatem w swoich orzeczeniach?

- Z ostatecznymi ocenami należy poczekać do prawomocnego zakończenia postępowania - studzi emocje sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego.

Sąd dał prokuraturze 3 miesiące na zweryfikowanie wyjaśnień Adama S. Tymczasem obrońca Czesława K. jest dobrej myśli: - Adam S. podał szczegółowy przebieg całego zdarzenia. Przedstawiony przez niego opis jest spójny, a podane fakty nie były ujawnione w zebranym dotychczas materiale dowodowym. Nie mógł więc sobie tego wymyślić - podkreśla mec. Bolesław Senyszyn.

Nikt jednak nie zagwarantuje, że nowe wyjaśnienia "Sieny" nie są jego kolejną linią obrony. - Fakt ujawnienia nowych okoliczności nie oznacza wycofania się w chwili obecnej przez prokuraturę z dotychczasowych oskarżeń - podkreśla Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej. - Uznano jedynie, iż na obecnym etapie sprawy nie jest bezwzględnie konieczne stosowanie w dalszym ciągu wobec oskarżonego K. środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.

Jednak zarówno obrońcy Czesława K., jak i sam oskarżony wielokrotnie podważali oskarżenie prokuratury i sposób prowadzenia śledztwa.

- W tej sprawie nic nie jest tak, jak być powinno - mówi K. - Obciążono mnie na podstawie badań zapachowych, które źle wykonano. Iwona C., jeden z głównych świadków, wskazała mnie jako zabójcę, choć nie pasowałem do portretu pamięciowego sprawcy, jaki podała tuż po zdarzeniu. Później odwołała swoje zeznania, ale wówczas już nie brano ich pod uwagę. A ponadto Mariusz N. twierdził, że nie mam nic z tym wspólnego, wskazując właściwych sprawców.

28 grudnia 1998 Iwona C. była tuż przy Adamie K., gdy padł strzał. Tego dnia jechali wspólnie do ośrodka jeździeckiego w Gdańsku Oruni.

Przeczytaj też: Objazda: Czemu Jadwiga K. odcięła głowę mężowi?
Dwa tygodnie później C. rozpoznała zabójcę w Czesławie K. - To dwójka! - krzyknęła w trakcie okazania, gdy tylko uniosła się żaluzja przesłaniająca weneckie lustro.

- Tyle że jesteśmy zdania, iż popełniono błąd w związku z tym okazaniem - twierdzi mec. Senyszyn. Adwokat nie chce zdradzić, na czym polega jego mniemanie.

- Nieważne, czy to był błąd, czy umyślne działanie, ale efekt jest taki, jakby śledczy powiedzieli, kogo wskazać - mówi jedna z osób znających sprawę.

Na swoją obronę K. przywołuje też billingi, jakie przedstawiła prokuraturze jego narzeczona, Małgorzata W. Ma z nich wynikać, że w chwili popełnienia przestępstwa nie był na Oruni, ale w Gdyni.

- Ten dowód też zignorowano - twierdzi Czesław K. - Podobnie jak moje alibi. W dniu przestępstwa byłem z kolegą, Mariuszem W. Powiedziałem o tym prokuratorowi. Po półtora miesiąca usłyszałem, że świadek "nie wniósł nic do sprawy".

- Analiza akt nie pozwala na wysunięcie tezy, iż popełnione zostały na etapie postępowania przygotowawczego, czy sądowego, błędy lub uchybienia, których wynikiem było oskarżenie i uznanie dwukrotnie za winnego niewłaściwej osoby - przekonuje Grażyna Wawryniuk. - Wszelkie kluczowe czynności dowodowe przeprowadzone były w sposób prawidłowy i zgodny z zasadami sztuki. Zebrany materiał analizowany był w oparciu o reguły logicznego rozumowania w określonych prawnie granicach swobodnej oceny. Wyciągane wnioski były właściwe przy założeniu, iż zebrany materiał dowodowy cechuje prawdziwość i odzwierciedla on rzeczywisty stan faktyczny - podkreśla.

Tymczasem w 2008 r. w sprawie Czesława K. wypowiedział się Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zdaniem sędziów polskie władze nie miały podstaw do tak długiego przetrzymywania K. w areszcie. Ich zdaniem nie zrobiły nic, co potwierdziłoby tezy, że na wolności mógłby utrudnić dalsze postępowanie karne. W orzeczeniu czytamy m.in.: "Trybunał przyznaje, że uzasadnione podejrzenie, iż skarżący popełnił zarzucany mu czyn, mógł początkowo usprawiedliwiać zatrzymanie [K. - dop. red.] (...). Jednakże z upływem czasu te podstawy stawały się coraz mniej istotne".

Przeczytaj także: Pomorze: Były więzień pozwał do sądu areszt i dwa sądy
Sąd Okręgowy ignorował zdanie trybunału i konsekwentnie przedłużał okres tymczasowego aresztu. W uzasadnieniu tłumaczył, że "sądy krajowe nie są związane orzeczeniami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka". Co więcej, gdańscy sędziowie podkreślają, że to nie strasburskie orzeczenia, a polskie ustawy mają pierwszeństwo. A te mówią np., że już samo zagrożenie wysoką karą (za zabójstwo grozi 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocie) jest przesłanką do aresztu.

Z taką opinią nie zgadza się dr Piotr Kładoczny. Ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podkreśla, że zapisy konwencji praw człowieka są jasne. - Każdy aresztowany ma prawo być sądzony w rozsądnym terminie albo zwolniony na czas postępowania. Zapisy konwencji praw człowieka są w tym zakresie jasne, jak rzadko w której umowie międzynarodowej. Sędziowie powinni pamiętać o hierarchii aktów prawnych, na podstawie których sądzą. Orzeczenie trybunału jest tu tylko wyrazem prawa zapisanego w ratyfikowanej konwencji.

- Zabrano mi kilka lat życia. Zostałem skazany na dożywocie, następnie wyrok zmieniono na 25 lat więzienia. Teraz okazuje się, że w tej sprawie mogę być niewinny. Nie da się powiedzieć, co teraz czuję - mówi Czesław K., który nie może wrócić do swojego domu. Przez lata został splądrowany przez bezdomnych. Nikt nie zabezpieczył domu. - Nie wierzę w system sprawiedliwości. Gdyby w Polsce wciąż stosowano karę śmierci, już dawno bym nie żył - dodaje Czesław K.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki