Z formalnych względów radni województwa pomorskiego nie podjęli w poniedziałek decyzji o przyłączeniu Wojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej do Szpitala Specjalistycznego na Zaspie. Głosowanie w tej sprawie ma się odbyć na najbliższej, nadzwyczajnej sesji Sejmiku. Od rana przeciw tej decyzji protestowało przed siedzibą Sejmiku kilkadziesiąt osób - pracowników przychodni oraz pacjentów. Ich zdaniem, włączenie przychodni w strukturę szpitala na Zaspie praktycznie oznacza jej likwidację.
- Chodzi nam o to, by przychodnia, która się opiekuje 10-tysięczną grupą młodych sportowców, oferowała im po przeprowadzce równie komfortowe warunki - tłumaczy Kazimierz Koralewski, członek Rady Społecznej przychodni sportowo-lekarskiej. - Apelujemy do rozsądku radnych - sport na Pomorzu rozwinął się w ostatnich latach bardzo, nie można więc niszczyć zaplecza, które służy jego najmłodszym adeptom.
Gdańsk: Zdecydują o losie Wojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej
Obecnie przychodnia, wraz z rehabilitacją, zajmuje powierzchnię 675 m kw., po przeprowadzce do szpitala na Zaspie otrzyma bez porównania mniejsze lokum. Szpital ma też przejąć kontrakt sportowej przychodni w ramach tzw. cesji. Zdaniem Koralewskiego, na tym manewrze Zarządu Województwa najbardziej skorzysta... pomorski NFZ. Przy pierwszej okazji zmniejszy kontrakt, przede wszystkim na rehabilitację. Z jej usług od 40 lat korzysta jeden z uczestników wczorajszego protestu, Henryk Chaciński z Gdańska. Pan Henryk jest inwalidą, porusza się o kulach.
- Dzięki rehabilitantom z tej przychodni w ogóle chodzę - chwali mężczyzna. - Leczę się również w szpitalu na Zaspie, ale przy okazji każdej wizyty, po pierwsze - nie mam tam gdzie zaparkować samochodu, bez którego nie jestem w stanie się poruszać. Po drugie - muszę pokonać schody, bo przychodnia jest na wysokim parterze. W dodatku warunki w ogromnej poczekalni są nie do wytrzymania dla chorego - kłębi się tłum pacjentów, który wzajemnie się przekrzykuje. Dlaczego więc władze Pomorza chcą zepsuć to, co dobrze funkcjonuje?
Los Wojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej, o której pisaliśmy wczoraj obszernie, nie jest przesądzony. Projekt uchwały o przyłączeniu jej do szpitala na Zaspie nie mógł być wczoraj głosowany, bo nie dołączono do niego opinii jednego ze związków zawodowych, a jest to wymóg ustawowy. Brak opinii ZZ NSZZ Solidarność wytknęli jej autorom opozycyjni radni PiS w trakcie zwołanego naprędce nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Zdrowia Sejmiku.
- Głosowanie nad tą uchwałą bez spełnienia tego warunku byłoby niezgodne z prawem - grzmiał Jerzy Barzowski, radny PiS i członek Komisji Zdrowia. Zapowiadał też, że w razie jej uchwalenia zaskarży ją w trybie tzw. nadzoru. Chcąc nie chcąc, musieli się z tym argumentem zgodzić radni PO. - Jeszcze rano rozmawiałam ze związkowcami z Solidarności, są "za", miałam nadzieję, że zdążą przesłać swoje stanowisko na piśmie w czasie sesji - przekonywała wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń.
Sportowo-lekarska przychodnia mieści się przy ul. Lęborskiej w Gdańsku od 1972 roku. Rocznie opiekuje się 10 tys. młodych sportowców z całego Pomorza i 9 tys. pacjentów.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?