- Pragnę potwierdzić, że miasto Gdańsk wraz z Sopotem chce włączyć się do akcji czasowego przyjęcia grupy dzieci z Syrii, które wymagają leczenia i rehabilitacji. To nasz moralny, humanitarny obowiązek. O konkretnych liczbach będziemy mówić, gdy do sprawy odniesie się strona rządowa, ale jako, że jesteśmy większym miastem niż Sopot, pewnie będzie to grupa większa niż 10 dzieci - mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent Paweł Adamowicz.
Włodarze Gdańska i Sopotu chcą spotkać się w tej sprawie z premier Beatą Szydło, zabiegają również o rozmowy z przedstawicielami Episkopatu Polski. Cała akcja sprowadzenia do Trójmiasta dzieci miałaby być prowadzona w ścisłej współpracy z organizacjami charytatywnymi, takimi jak Polska Akcja Humanitarna czy Caritas Polska. Prezydent Adamowicz podkreślił, że to obowiązkiem urzędników MSWiA było dopytanie prezydenta Sopotu o szczegóły oferty pomocy humanitarnej jaką złożył.
- Stanowi o tym chociażby Kodeks Postępowania Administracyjnego. Niestety jakiś bezduszny biurokrata, odpisał w stylu „nie pomożemy, bo nie chcemy” - dodał Adamowicz.
Do prezydenta w niedzielę zgłosił się Tadeusz Makulski, gdański koordynator Stowarzyszenia Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata “Maitri”, który zaoferował pomoc wolontariuszy, tłumaczy, psychologów czy tłumaczy. Sygnałów o chęci włączenie się w akcję pomocy uchodźcom od mieszkańców Gdańska jest zresztą dużo więcej.
- Mamy kilkadziesiąt propozycji konkretnego wsparcia - pomocy medycznej, finansowej, związanej z zakwaterowaniem, aklimatyzacją. Kilkanaście rodzin jest nawet gotowa zaadoptować dzieci syryjskie jeśli byłaby taka możliwość - mówił Piotr Olech z magistratu.
Przypominamy, że najprawdopodobniej na czwartkowym posiedzeniu Sejmu do sporu wokół przyjęcia w Trójmieście dzieci z Syrii odniesie się premier Szydło.
Tak komentuje sprawę przedstawiciel partii rządzącej:
- To co robią władze Sopotu i Gdańska to oczywiście polityczna akcja. Gdyby mieli czyste intencje i chęć przyjęcia dzieci z Syrii były rzeczywiście „odruchem serca” to zamiast tych wszystkich apeli i listów wysłaliby konkretne pisma czy zaproszenia dla tych ludzi. To co robią prezydenci Adamowicz i Karnowski to próba wpłynięcia na politykę migracyjną rządu, ja się od takich działań odcinam - kometnuje wydarzenia ostatnich dni Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.
Więcej na temat we wtorkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".
Przeczytaj także tutaj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?