Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Odzyskać wyłudzone mieszkanie

Tomasz Słomczyński
T. Bołt
Nasz piątkowy reportaż "Podpisałam po pijaku" odbił się głośnym echem wśród Czytelników. Jak się okazuje, wyłudzanie mieszkań jest znanym i często stosowanym procederem.

W artykule przywołaliśmy historie trzech osób uzależnionych od alkoholu, które zawarły notarialnie umowę kupna-sprzedaży mieszkania. Sęk w tym, że nie otrzymały zapłaty - tak twierdzą. Podpisały natomiast dokument, w którym oświadczają, że pieniądze przyjęły. Przyznają, że w trakcie zawierania umowy były nietrzeźwe.

Czytaj także:Upijali i wyłudzali mieszkania

Od piątku z naszą redakcją kontaktują się kolejne osoby, które utrzymują, że zostały w ten sposób oszukane. Podają nazwisko kupującego, którego oskarżają o oszustwo - to jest ta sama osoba, która w opublikowanym przez nas reportażu kryje się pod pseudonimem "Paweł".

- Zachęcam, żeby osoby te skontaktowały się z nami - mówi Cezary Szostak, szef Prokuratury Rejonowej w Gdańsku Oliwie, która wcześniej umarzała śledztwa w tej sprawie. - Zachęcam do zgłaszania się również i te osoby, których sprawy umorzyliśmy. Po publikacji artykułu jeszcze raz przeanalizujemy każdy przypadek umorzenia. Niewykluczone, że śledztwa zostaną ponownie podjęte - deklaruje prok. Szostak. Nie chce zdradzać szczegółów, przyznaje jednak, że zostały podjęte specjalne czynności. - Im mniej szczegółów zdradzę, tym lepiej dla śledztwa - mówi.

Jak się okazuje, w Trójmieście jest wiele osób, które czują się oszukane, nie tylko przez "Pawła". We wszystkich przypadkach proceder działania jest bardzo podobny - generalnie chodzi o to, żeby osoba podpisała niekorzystny dla siebie akt notarialny. Prywatny detektyw, który się z nami skontaktował, prowadzi trzy takie sprawy.

- Jedna jest szczególnie bulwersująca. Starsza, schorowana kobieta potrzebowała pieniędzy na operację. Zdecydowała się wziąć "szybki" kredyt na 20 tysięcy. Szczęśliwa, że się udało, będąc myślami już na stole operacyjnym, poszła do notariusza. Tam jednak, w korytarzu dowiedziała się, że ma niewystarczające zabezpieczenie pożyczki i że konieczne jest wpisanie zamiast 20 tys. zł - 200 tys. zł i zabezpieczenie w postaci mieszkania. Podpisała, ufając, że "to tylko formalność" i "nic tak naprawdę się nie zmienia". Dostała w sumie 10 tys. i straciła swoje mieszkanie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki