- To dla nas bardzo trudna sytuacja. Inwestycja drogowa jest w toku, po naszych działkach jeżdżą koparki i pracują robotnicy, a my tymczasem nie dostajemy pieniędzy, bo urzędnicy nie potrafią w terminie czegoś załatwić - mówi pan Marcin, jeden z dawnych właścicieli działek, który czeka na przyznanie odszkodowania. - Przekazaliśmy swoje działki z dobrej woli, bo byliśmy zapewniani, że szybko otrzymamy pieniądze.
Wojewoda Roman Zaborowski 17 września ubiegłego roku wydał zgodę na rozpoczęcie inwestycji, a budowa ul. Nowej Łódzkiej rozpoczęła się w listopadzie. Kilkunastu właścicieli działek zgodziło się na wywłaszczenie. Dzięki temu, że przekazali ziemię w ciągu 30 dni, odszkodowanie było o 5 proc. większe od wcześniejszej wyceny.
Pod koniec października od decyzji wojewody do ministra infrastruktury odwołał się jednak dzierżawca jednej z wywłaszczanych działek, który od 40 lat prowadził na niej hodowlę lisów.
Mimo że zgodnie z ustawą "o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych", nie był on stroną w sprawie, wypłaty odszkodowań zostały wstrzymane. Hodowca nie był właścicielem ziemi, choć próbował ją pozyskać przez zasiedzenie i otrzymał nakaz eksmisji.
- Gdy zapytałem w urzędzie, dlaczego w takiej sytuacji w ogóle przyjęto odwołanie, usłyszałem, że każdy może się odwołać - opowiada pan Marcin.
Ustawa mówi również o tym, że minister ma 30 dni na rozpatrzenie odwołania.
- Nie dość, że odpowiedź przyszła dwa tygodnie po terminie, to jeszcze się okazało, że przesłana przez Urząd Wojewódzki dokumentacja jest niekompletna - mówi pan Krzysztof, również dawny właściciel jednej z działek.
Urzędnicy nie załączyli między innymi jednego z wymaganych pełnomocnictw, a brakujące dokumenty zostały wysłane do ministerstwa dopiero w ostatni piątek. Wypłata odszkodowań może się przeciągnąć do końca maja albo jeszcze dłużej. Właściciele dowiedzieli się o tym, gdy otrzymali pismo z Wydziału Geodezji Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
- Przeczytaliśmy, że trzeba "wyznaczyć nowy termin załatwienia sprawy na dzień 31 maja 2011 r." - cytuje pan Krzysztof. - Nie rozumiemy tylko, co kryje się pod sformułowaniem "załatwienie sprawy", to przecież żadna konkretna informacja. Choć spółka Gdańskie Inwestycje Komunalne realizuje całą inwestycję, też nie udzieliła nam konkretnej odpowiedzi.
- W tym postępowaniu nie jesteśmy stroną - mówi rzecznik prasowy spółki GIK Magdalena Skorupka-Kaczmarek. - Wywiązaliśmy się ze wszystkich spraw formalnych, a postępowanie odszkodowawcze prowadzi Urząd Wojewódzki.
Tam urzędnicy tłumaczą, że sprawę postarają się załatwić jak najszybciej.
- Do sześciu właścicieli działek wysłaliśmy już wstępne wartości odszkodowań - mówi Jarosław Maciejewski z biura prasowego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. - Nie możemy jednak wypłacić właścicielom pieniędzy bez ostatecznej decyzji ministerstwa.
Jak nieoficjalnie mówią pracownicy resortu, podobne odwołania leżą na ministerialnych biurkach nawet przez rok. W Gdańsku takie postępowanie dotyka około 100 osób. Właściciele twierdzą, że wszystkie formalności dopięli na ostatni guzik.
- Przekazaliśmy grunt zgodnie z umową, bo chcieliśmy pójść urzędnikom na rękę. Ci teraz nie traktują nas poważnie, więc będziemy domagać się wypłaty odsetek za zwłokę - dodają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?