Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Nie ma porozumienia ws. budżetu obywatelskiego 2015

Jacek Wierciński
Przemek Świderski/ Archiwum
Działacze społeczni i radni dzielnic nie są zadowoleni z zasad decydowania o budżecie obywatelskim w Gdańsku na 2015 rok i twierdzą, że radni, którzy przygotowywali projekt nie posłuchali mieszkańców. Uchwała trafi pod głosowanie Rady Miasta 24 kwietnia.

Do spotkania ws. projektu budżetu obywatelskiego na 2015 rok doszło w poniedziałek w 14 kwietnia o godz. 18 w Ratuszu Staromiejskim.

- Te rekomendacje to przemyślany głos obywateli – przekonywała Lidia Makowska wrzeszczańska radna, która na spotkaniu w przedstawiła wskazania panelu obywatelskiego.

Budżet obywatelski Gdańska. Panel obywatelski zarekomendował inwestycje

Radni PO mają plan

- Średnio mi odpowiada wtłaczanie mnie w tę rolę, w rolę „obozu władzy” i przeciwstawianie mnie „obozowi obywateli” - podkreślił radny Piotr Borawski, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Gospodarczej i Morskiej (Platforma Obywatelska). - Zdecydowaliśmy się złożyć projekt tej uchwały już w kwietniu, dlatego by samo głosowanie było wyłączone z kampanii wyborczej. Zdarzyło się, tak, że powstały tak zwany „obywatelski komitet wyborczy”, dla którego budżet obywatelski jest jednym z podstawowych elementów kampanii wyborczej - zaznaczył.

Wybory samorządowe 2014. Nowe twarze w trójmiejskiej polityce. O co walczą?

Borawski tłumaczył, że to właśnie z chęci oderwania głosowania od wyborów samorządowych wynikła decyzja by to pierwsze odbyło się w dniach 29 września do 12 października. Zaznaczył, że głosowanie odbędzie się w oparciu o „uchwałę matkę”, czyli uchwałę o konsultacjach społecznych z 2007 roku.

- Zdecydowaliśmy się do 9 milionów dodać jeszcze 2 mln zł, po to by były one przeznaczone na projekty ogólnomiejskie – mówił Borawski, który jako wzór dla Gdańska stawiał Łódź z jak wskazywał „uważana za miasto z najlepszym projektem budżetu obywatelskiego w Polsce”.

Projektami ogólnomiejskimi wg radnych PO powinny być te, które wykraczają poza wydatek 500 tys. zł, obejmują obszarem więcej niż jeden okrąg wyborczy (jak ulica łącząca poszczególne ulice) lub dotyczą więcej niż mieszkańców jednej dzielnicy (np. kąpielisko morskie).

Radni zakładają też zniesienie obowiązujących w pilotażowym projekcie siedem zakresów tematycznych i rozszerzyć możliwość zgłaszania pozycji dotyczących wszystkich zadań miasta (to także rozwiązanie wzorowane na Łodzi).

Inne rozwiązanie to zwiększenie liczby obwodów do głosowania, potwierdzenie swoich danych osobowych smsem, a nie mailem i innych technicznych ułatwień.

- Proponujemy wciąż podział na 6 okręgów konsultacyjnych, ale to by do jednej dzielnicy trafić mogły tylko dwie wybrane przez mieszkańców propozycje. Jeżeli weźmiemy okręg drugi obejmujący Chełm, Ujeścisko i Jasień, to tylko dwie będą mogły trafić na Chełm, a o pozostałe rywalizować będą mogły Ujeścisko czy Jasień – zaznaczył.

- Takie mamy propozycje, a jeśli wprowadzimy jakieś zmiany to będą to zmiany o charakterze kosmetycznym – zapowiedział Borawski, który podkreślił, że 2 lata na realizację projektu nie są zgodne z ustawą o finansach publicznych, która zakłada, że wydatkowanie pieniędzy w ramach budżetu możliwe jest tylko w okresie jednego roku.

Daleko od jednomyślności

- Przy tym podziale dalej będzie 9 milionów na projekty lokalne w sześciu okręgach, ale dodatkowo 2 mln zł na projekty ogólnomiejskie – mówiła Lidia Makowska, która przypomniała, że panel obywatelski proponował podział na 34 osiedla i dzielnice, a dodatkowo możliwość podziału dużych dzielnic na mniejsze jednostki.

Makowska stwierdziła, że projekt dotyczący budowy siłowni pod chmurką w dziesięciu różnych dzielnicach był „sztuczny”, powstał jednak po to by mniejsze dzielnice miały pieniądze dla mniejszych osiedli. - Radni Brzeźna przyznawali, że mają pas nadmorski i dobrą bazę rekreacyjną, a chcieli realizacji innych projektów np. dotyczących hali brzegowej, ale na nie zabrakło pieniędzy. Mieszkańcom zabrakło świadomości. Jesteśmy w stanie porozumieć się w mniejszej społeczności, ale nie w tak wielkiej jak okręg wyborczy.

- W toku poprzedniej edycji przekonaliśmy się, że postawienie wiaty czy ustawienie oświetlenia w parku trwa zbyt długo by zostać ujętymi w ciągu jednego roku. W Sopocie zniesiono ograniczenia czasowe dotyczące realizacji projektu – zaznaczyła Makowska.

Na podstawie wyników ubiegłorocznego głosowania – pokazała, że w okręgu, w którym znalazł się Wrzeszcz, kilka kolejnych projektów zostałoby odrzuconych kilka projektów, które zdobyły ponad dwukrotnie mniej niż projekty, które doczekałyby się realizacji.

Borawski skarżył się na sposób prowadzenia debaty i na to, że Makowska przedstawia swoje poglądy nie dając mu możliwości odpowiedzi.

Barbara Zgórska, jedna z uczestniczek panelu obywatelskiego przekonywała, że nierówne szanse były w pierwszym okręgu, gdzie największym zwycięzcą okazały się Stogi.

- To trzecia pod względem wielkości dzielnica! Ona się zmobilizowała i udało jej się wygrać z innymi – odpowiedział Borawski.

- Moja propozycja to podział proporcjonalny pomiędzy poszczególne dzielnice. To dawałoby szanse mniejszym dzielnicom – zaznaczyła Zgórska.

Piotr Dwojacki
, radny Dolnego Wrzeszcza (i prawdopodobnie kandydat w jesiennych wyborach samorządowych): - Nie jest jasne jakiemu celowi służy budżet obywatelski według okręgów. Budżet obywatelski oparty o dzielnice docenia ich wagę i prowadzi do integracji. Z podziału proporcjonalnego ze względu na liczbę mieszkańców wynikałoby, że dzielnice najmniejsze – typu Letnica z liczbą 1,2 tys mieszkańców miałaby do podziału symboliczną kwotę rzędu 22 tysięcy złotych.

Propozycja Dwojackiego to minimum 75 tys zł dla małych dzielnic – jak Krakowiec, Górki Zachodnie, Rudniki i Aniołki. - To nierówny podział pieniędzy między mieszkańców, ale akt solidarności z tymi dzielnicami, które w większości i tak są wykluczone z generalnego podziału środków na inwestycje w mieście – przekonywał.

Karolina Luka z Olszynki pyta jak mieszkańcy jej dzielnicy, z których 2,4 tysiąca ma prawo do głosowania mają szansę na pieniądze z ludniejszymi dzielnicami, które znalazły się w tym samym okręgu?

- Po pierwsze jeden z projektów, które zwyciężyły był w jednej z niewielkich dzielnic. Po drugie są możliwości ku temu by połączyć siłę kilku dzielnic i popieramy takie działania. Po trzecie rady dzielnic i osiedli mają co roku 1,5 mln zł by rozdysponować na inwestycje, tylko dwie rady zdecydowały się na stworzenie w ramach dzielnic budżetów obywatelskich, w których głosowały 2-3 procent uprawnionych – zaznaczył Borawski.

Krzysztof Dzienis, radny osiedla Młyniska: - 1,5 mln zł, owszem to pieniądze w skali całego Gdańska. Rada osiedla Młyniska dostaje co roku 12 tysięcy złotych. To kwota, za którą można kupić mieszkankom kwiaty na dzień kobiet. Jeśli w przyszłym roku będzie zaakceptowana propozycja PO, wygrają 2 projekty z Górnego Wrzeszcza, 2 z Dolnego Wrzeszcza i jeśli się uda to jeden z pozostałych osiedli ma szanse na jakieś pieniądze.

Borawski wypomniał Dzienisowi, że ten nakrzyczał na niego przed poprzednim głosowaniem, oskarżając o brak szans dla Młynisk, którym bardzo zależało na budowie chodnika. - Tymczasem udało się dogadać między dzielnicami stworzyć ponaddzielnicowy projekt naprawy chodników i się udało.

Radny Młynisk przyznał, że popełnił błąd, zaznaczył jednak, że nie oznacza to, że jest przekonany do nowych rozwiązań.

Mieszkańcy podzieleni

Leszek Swetnowski: - Jeżeli byłoby 20 czy więcej milionów do podziału to można by je dzielić na 34 dzielnice, ale jeżeli wiemy, że mamy te 11 mln zł to warto pomyśleć czy tak bardzo je rozdrabniać, że wystarczą dosłownie na 5 metrów chodnika – pyta. Przekonuje by zwiększyć liczbę podpisów koniecznych by zgłosić projekt pod głosowanie – jego zdaniem „to pozwoli ograniczyć liczbę projektów folklorystycznych”.

Danuta Mosiewicz z Kokoszek: - Propozycja podziału miasta pana Dwojackiego jest zupełnie nie do przyjęcia. Skwerek wszędzie kosztuje tyle samo i nie wystarczy na niego 75 tysięcy złotych – mówi. Proponuje, by w mniej ludnych dzielnicach w ramach większych okręgów obejmujących bardziej ludne dzielnice wzmocnić siłę głosu danego mieszkańca. Jej drugi pomysł to losowanie projektów z danego okręgu, które zostaną poddane pod głosowanie.

Tomasz Małolepszy: - Zgadzam się by nie dzielić na 34 okręgi, bo suma na małą dzielnicę była śmiesznie mała.

Mariusz Andrzejczak, autor pomysłu Nowego Pachołka, jednego z tych, które wygrały w lutowym głosowaniu (o jego wynikach czytaj tutaj: ): - Pani Lidia Makowska jako radna dzielnicy będzie optowała za silną pozycja swojej dzielnicy, którą dyryguje, radny miejski - Piotr Borawski, będzie patrzył na miasto jako całość – ocenia. Zaznacza, że popiera głos dotyczący wprowadzenia algorytmu głosów wzmacniającego głos mieszkańców małych osiedli. - Dla mnie najistotniejsza rzecz to zwiększenie partycypacji, która ograniczała możliwość głosowania do tego przez internet. Jestem zwolennikiem logowania się za pomocą SMS-a – to prostsze i wygodniejsze. To nieprawda, że małe dzielnice nie mają szans na pieniądze. Chodzi o to by znaleźć projekt, który poprą mieszkańcy – mówi.

Dr Marcin Gerwin, autor pomysłu utworzenia, pierwszego w Polsce, budżetu obywatelskiego w Sopocie: - Przy rozwiązaniach opartych na pomysłach radnych PO, Młyniska i inne małe dzielnice będą mogły wygrać tylko wtedy, kiedy inne dzielnice z danego okręgu będą miały szanse na realizację jedynie jeśli projekty z tej samej kategorii, wspólnie zgłosić chciały będą inne dzielnie. Oczywiście dzielnice powinny mieć więcej pieniędzy – Sopot do podziału ma 4 mln zł z 36 tysiącami mieszkańców, to oznacza, że Chełm też powinien mieć 4 mln zł. My zresztą uważamy, że pieniędzy także w Sopocie powinno być więcej - zaznacza. Przekonuje, że każda dzielnica i osiedle powinny móc liczyć na jakąś minimalną kwotę.

Jadwiga Jaszczybłowska z Przymorza proponuje z kolei, by projekty można było realizować wspólnie z prywatnymi inwestorami.

- Zgadzam się, że 75 tysięcy złotych to bardzo mało zwłaszcza dla osób, które decydują o kwotach z sześcioma zerami, ale one też coś zmieniają. Mają siłę oddziaływania w małej dzielnicy – mówi Barbara Zgórska.

To nie koniec?

Borawski i Dwojacki spierają się o wysokość budżetu. Dwojacki twierdzi, że 11 mln zł to „śmiesznie mało”, Borawski – że największe budżety obywatelskie są tam, gdzie miasta otrzymały najmniejsze środki z Unii Europejskiej. - Łódź ma ponad 3,5 mld zł budżetu, a Wrocław, który więcej z funduszy unijnych zyskał 2 mln zł – mówi Borawski.

Nie ma zgody w sprawie realizacji projektów w ciągu jednego roku. Przeciwny jest nie tylko radny Borawski, także część mieszkańców.

Ksenia Barniewska, Wrzeszcz Górny: - Dwa lata czy rok? Mieszkańcy mają decydować o rzeczach, na których nie koniecznie się znają. Nie mają możliwości by ocenić ile będzie kosztowała i trwała realizacja... Myśmy radnych miejskich wybrali. To fachowcy wykształceni na naszych uczelniach. Trzeba im zaufać – mówi.

Maciej Sandecki z Zaspy: - Prędzej czy później wprowadzenie projektów 2-letnich będzie konieczne. Jeśli wprowadzamy większe projekty ogólnomiejskie to one w końcu będą musiały przekroczyć ten czas realizacji. Pytanie też co jeśli z jakiegoś losowego powodu nie da się zrealizować danej propozycji w ciągu 12 miesięcy?

- Musielibyśmy nie tylko dyskutować o budżecie, ale też o wieloletniej perspektywie finansowej miasta oraz o zobowiązaniach finansowych na kolejne lata – mówi Borawski, który na poparcie swoich słów o niemożliwości realizacji projektów dłuższych niż jednoroczne komentarz prawny do ustawy o finansach publicznych.

Gerwin przekonuje, że wystarczy wpisać drugi etap do wieloletniej prognozy finansowej, co - jego zdaniem - jest proste.

Borawski: - Niestety pewne zasady, którymi się musimy kierować są niejasne dla wielu osób, ale one wciąż obowiązują. Prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach wszystkie miasta w Polsce zarządzają długiem i łatwo jest rzucić hasło, a trudniej jest to przeprowadzić, znaleźć pieniądze i zapisać w uchwałach.

Makowska
zaznacza, że doświadczenia pilotażowego projektu pokazały, że w ciągu jednego roku nie jest łatwo zrealizować nawet projekty, które nie wydają się skomplikowane.

Budżet obywatelski w Gdańsku. Urząd Miejski boi się trudnych projektów?

- Dlatego dajemy 9 a nie 12 miesięcy – zaznacza Borawski.

Można zabrać głos

- Budżet obywatelski będzie konsultowany w „ekstra sposób” – będzie konsultowany na wszystkich komisjach Rady Miasta Gdańska. Jeżeli sprawa jest dobrze nagłośniona – w mediach i na komisjach, to wszystkie zainteresowane strony mogą zabrać głos. Reforma dotycząca śmieci także nie była jakoś szczególnie konsultowana, a mimo wszystko dostaliśmy siedemset czy osiemset maili i w taki sposób była ona konsultowana – zaznacza Borawski.

- Ja osobiście uważam, że ten projekt jest jednak kompromisem i wyjściem do mieszkańców by pomóc mniejszym dzielnicom - mówi Maciej Kukla, kierownik referatu inicjatyw i konsultacji społecznych w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. - Autorami uchwały są radni miasta Gdańska, czy okręgów będzie 6 czy 60 to my tę uchwałę wykonamy – zapowiada. Zaznacza, że prezydent miasta złożył do Biura Rady Miasta Gdańska opinię wraz z technicznymi uwagami do projektu uchwały autorstwa radnych PO.

Budżety obywatelskie na Pomorzu. W części miast nie można głosować przez internet i w weekendy

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki