Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: NFZ zapłaci tylko połowę za leczenia Kubusia Walkowiaka. Dlaczego?

rozm. Jolanta Gromadzka - Anzelewicz
Kubuś Walkowiak opuścił gdański szpital pod koniec stycznia br.
Kubuś Walkowiak opuścił gdański szpital pod koniec stycznia br. Przemek Świderski
Szpital im. Mikołaja Kopernika otrzyma tylko częściowy zwrot kosztów za leczenie Kubusia Walkowiaka, któremu chirurdzy musieli w listopadzie ub. roku amputować rękę. Pieniądze z pomorskiego NFZ trafią tylko do oddziału kardiochirurgii, gdzie chłopiec przeszedł tylko jeden z etapów terapii. Winne temu są absurdalne przepisy Narodowego Funduszu Zdrowia.

Na przełomie roku dramatyczna historia chłopca poruszyła serca naszych Czytelników, a ich natychmiastowa reakcja sprawiła mu mnóstwo radości i pozwoliła choć na chwilę zapomnieć o cierpieniu. Tymczasem Szpital im. Mikołaja Kopernika, w którym mieści się klinika, otrzyma tylko częściowy zwrot kosztów leczenia dziecka - jedynie za "procedurę" kardiochirurgiczną.

- Leczenie Kubusia kosztowało w sumie 180 tys. zł, a składało się z kilku etapów i pobytów na oddziałach - chirurgii dziecięcej, kardiochirurgii dziecięcej oraz oddziale intensywnej terapii - wyjaśnia prof. Piotr Czauderna, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika. - Tymczasem NFZ zwróci szpitalowi jedynie 100 tys. zł, a więc tylko trochę więcej niż połowę, bo tak stanowią jego przepisy. Zabraniają one szpitalowi sumowania pobytów i procedur na poszczególnych oddziałach, a zezwalają na płacenie tylko za jedną, najdroższą procedurę.

W przypadku Kuby szpital mógł rozliczyć albo leczenie dziecka na chirurgii (80 tys. zł), albo na kardiochirurgii (100 tys. zł). Wybrał więc droższą, kardiochirurgiczną. W sumie jednak na leczeniu Kuby stracił 80 tys. zł, ani grosza nie otrzyma też chirurgia dziecięca.

Trwająca 23 godziny operacja chłopca była najdłuższym zabiegiem w jej historii, a lekarze robili co w ludzkiej mocy, by go ratować.
- Trudno zrozumieć stanowisko NFZ, ale to tak jakby jego urzędnik poszedł do supermarketu, naładował koszyk do pełna, a zapłacił tylko za najdroższy produkt - dodaje prof. Czauderna.
Absurdalny jest również przepis NFZ, który mówi, że płatnik może rozliczyć pacjenta indywidualnie, czyli zapłacić za całe leczenie Kuby, jeśli jego całkowity koszt będzie… trzy razy większy od najwyżej wycenionej procedury, czyli wyniesie… 300 tys. zł. W przypadku Kubusia było to jednak niemożliwe, bo koszt jego leczenia był niespełna dwa razy większy. A dlaczego akurat trzy razy większy, a nie dwa czy półtora - do końca nie wiadomo.

I kolejny absurd. - Szpital otrzymałby pełną zapłatę za leczenie chłopca, gdyby był formalnie uznany jako "centrum urazowe" - dodaje Dariusz Kostrzewa, prezes spółki Copernicus. - Na Pomorzu formalnie taką funkcję pełni jedynie Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Problem w tym, że nie ma w nim oddziału chirurgii dziecięcej.

- Nie możemy nic w tej sprawie zrobić, wiążą nas przepisy - tłumaczy Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor pomorskiego NFZ.

WIĘCEJ na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 24.02.2014 r. albo w e-wydaniu gazety

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki