Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: NFZ nie chce zapłacić za uratowanie życia kobiety

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Całkowitą odmowę zapłaty za  uratowanie życia pacjentki uważam za skandal - denerwuje się prof. Krzysztof Preis, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii
Całkowitą odmowę zapłaty za uratowanie życia pacjentki uważam za skandal - denerwuje się prof. Krzysztof Preis, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii Grzegorz Mehring
Kolejny skandal na linii pomorski NFZ - szpitale. Tym razem fundusz odmówił zapłaty należącej do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Klinice Położnictwa. U jednej z pacjentek kliniki, tuż po porodzie doszło do krwotoku. Lekarze nie byli w stanie mu zapobiec ze względu na przebieg ciąży, choć zdawali sobie sprawę, jak ogromne jest jego ryzyko. Zrobili jednak wszystko, by kobietę uratować. Problem w tym, że jej leczenie grubo przekroczyło stawkę, którą za poród płaci fundusz.

- Czy kobieta rodzi siłami natury, czy na drodze cesarskiego cięcia NFZ płaci 1,5 tys. zł, tymczasem koszt leczenia naszej pacjentki przekroczył 23 tysiące złotych - tłumaczy dr Joanna Manitius-Sudara, zastępca ordynatora Kliniki Położnictwa ds. ekonomizacji. - Najwięcej, bo ponad 13 tys. zł, kosztował lek o nazwie NovoSeven zdecydowanie zwiększający szanse ocalenia życia młodej matki. Oszczędzanie na nim równałoby się z wydaniem na pacjentkę wyroku śmierci.

Argumenty te jednak nie przekonały urzędników, pomorski NFZ odmówił zapłaty. Mariusz Szymański, rzecznik prasowy PO NFZ, tłumaczy, że decyzja odmowna wynika z błędów formalnych we wniosku o zapłatę oraz przekroczenia 7-dniowego terminu jego rozliczenia.

- Nawet gdyby to była prawda, to NFZ mógł sobie coś z tej kwoty potrącić, ale całkowitą odmowę zapłaty za uratowanie życia pacjentki uważam za skandal - denerwuje się prof. Krzysztof Preis, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii.

Czytaj również: Pomorze: Szpitale domagają się od NFZ zwrotu pieniędzy

Gdańszczanka Anna P. została przyjęta na oddział patologii ciąży z rozpoznaniem tzw. łożyska przodującego. Za pomocą cesarskiego cięcia urodziła zdrowego synka. U kobiety doszło jednak do krwotoku, którego lekarze nie byli w stanie opanować, stosując standardowe leki. Kobieta przeszła drugą, poważną operację.

- Wykorzystaliśmy wszystkie dostępne środki, by ratować pacjentkę, w tym lek o nazwie NovoSeven, którego koszt sięgnął kilkunastu tysięcy złotych - twierdzi dr Joanna Manitius-Sudara, zastępca ordynatora Kliniki Położnictwa ds. ekonomizacji. - To rekombinowany czynnik krzepnięcia, dający szansę opanowania tej dramatycznej sytuacji.

Gdy stan kobiety poprawił się na tyle, że mogła wyjść do domu, lekarze wzięli się za rachunki.
- 16 stycznia, a więc sześć dni po wypisaniu pacjentki, wysłaliśmy do NFZ papierowy wniosek o zapłatę wraz z fakturami - tłumaczy dr Manitius-Sudara. O wersji elektronicznej, której żądają urzędnicy, nie mogło być mowy, bo do 27 stycznia pomorski NFZ nie udostępnił szpitalowi tzw. portalu świadczeniodawcy. 7 lutego NFZ odmówił zapłaty, bo lekarze coś "źle pogrupowali".

Czytaj także: Gdańsk: Wojna szpitala na Zaspie z NFZ. Tym razem o faktury

Skorygowany wniosek szpital powtórnie wysłał do NFZ 20 lutego. Trzy dni później otrzymał ostateczną odmowę, tym razem dlatego, że... przekroczył 7- dniowy termin rozliczenia. Lekarze nie są w stanie zrozumieć bezduszności urzędników i pytają, czy za pomocą takich metod NFZ chce ich zmusić, by nie ratowali chorych, bo nie wolno im przekroczyć kwoty 1,5 tys. zł?

- Niestety, w tym przypadku zadziałał bezduszny system, ale dlatego, że szpital popełnił kilka błędów - odpowiada Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego NFZ. - Na dodatek poprawiony wniosek został nam zwrócony po 13 dniach, a powinien "zmieścić się" w siedmiu. Tak więc przepisowy termin został przekroczony.

Krzywdzącą lekarzy decyzję zmienić może jeszcze Barbara Kawińska, dyrektor PO NFZ. Szpital właśnie się od niej odwołał.

Czytaj również: Pomorze: NFZ nie zapłaci za kurację metadonem

Według dyrekcji UCK - to nie pierwszy taki przypadek. W ubiegłym roku pomorski NFZ nie chciał zapłacić ponad 100 tys. zł za leczenie w klinice pediatrii ciężko chorego dziecka. Szpital odwołał się do centrali NFZ. Jego wiceprezes Maciej Dworski uznał, że dyrekcja pomorskiego NFZ postąpiła nieetycznie. Szpital zapłatę dostał.
Z prof. dr. hab. med. Krzysztofem Preisem, wojewódzkim konsultantem w dziedzinie położnictwa i ginekologii, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Czy nie można było zapobiec powikłaniom, które wystąpiły u tej pacjentki?

Niestety nie, bo dziewięć miesięcy wcześniej, czyli na początku tej ciąży, jajeczko zagnieździło się w dolnej części macicy, łożysko do niej przyrosło, przez co niezwykle wzrosło ryzyko krwotoku podczas porodu. Położnicy mogli jedynie dobrać właściwy sposób zakończenia tej ciąży, czyli cesarskie cięcie.

I doszło do krwotoku?
Jak już mówiłem, sytuacja była patologiczna od samego początku tej ciąży. Krwotok był jej konsekwencją biologiczną, a nie skutkiem działań medycznych.

Lekarze sięgnęli po bardzo kosztowną broń, czyli bardzo drogie lekarstwo.

Najpierw próbowali uratować kobietę wszelkimi innymi dostępnymi metodami leczenia. Natomiast zaburzenia krzepnięcia krwi starali się opanować, aplikując pacjentce rzeczywiście drogi lek, po który położnicy sięgają w wyjątkowych sytuacjach, gdy życie ludzkie jest zagrożone. Mamy obowiązek posiadania dwóch dyżurnych ampułek tego leku dla potrzeb wszystkich oddziałów położniczych na terenie Pomorskiego. Zgodnie z moimi ustaleniami z dr. Jerzym Karpińskim, dyrektorem Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego, lek jest przechowywany w centralnej aptece Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.

Ale - w razie potrzeby - mogą po niego sięgnąć również położnicy z Kartuz, Chojnic, czyli spoza Trójmiasta?

Oczywiście. Rezerwa tego leku, którą muszę zapewnić jako konsultant wojewódzki, przeznaczona jest na ratowanie każdej mieszkanki Pomorza, której życie jest zagrożone w związku z ciążą i porodem.

Jak często jest on wykorzystywany?
Dwa, trzy razy w ciągu roku, co moim zdaniem nie stanowi finansowego obciążenia dla Pomorskiego Oddziału NFZ. Tymczasem fundusz robi uniki, by nie zapłacić za to, co wydaje się oczywiste. Całkowitą odmowę zapłaty za leczenie tej pacjentki uważam za skandal.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki