Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Muzeum II Wojny Światowej gromadzi eksponaty na wystawę stałą m.in. z... Bałkanów

Marek Adamkowicz
fot. mat. Muzeum II Wojny Światowej
Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej gromadzi eksponaty na wystawę stałą. Z Chorwacji pozyskano zestaw figurek, które wprawdzie wyglądają niepozornie, ale kryje się za nimi tragedia narodów dawnej Jugosławii - pisze Marek Adamkowicz

Bałkany to tygiel kultur, religii i narodów. To również beczka prochu, której wybuch zdolny jest wzniecić pożogę w całej Europie. Tak też się stało w czerwcu 1914 r. po zamachu w Sarajewie na austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię. Niespełna 30 lat później wojna dotarła tu ponownie. I to z jeszcze większą siłą.

Iluzja słowiańskiej jedności
Erupcji konfliktu na Bałkanach można było się spodziewać, odkąd w 1918 r. powstało Królestwo Serbów, Chorwatów, Słoweńców (SHS). Swoim zasięgiem obejmowało ono m.in. królestwa Serbii i Czarnogóry oraz byłe ziemie Cesarstwa Austro-Węgierskiego na północy. Głową nowego państwa został Aleksander I z rodu Karadziordziewiciów.

Idea zjednoczenia Słowian południowych, a zwłaszcza sposób, w jaki ją zrealizowano, nie wszystkim przypadła do gustu. Królestwem SHS od początku targały niepokoje, dało się zauważyć tendencje odśrodkowe. W 1929 r., po zamordowaniu przywódców Chorwackiej Partii Chłopskiej, Aleksander I rozwiązał parlament i wszystkie partie polityczne, zawiesił konstytucję, a jednocześnie objął rządy osobiste. W tym samym roku zmieniona została nazwa państwa na Królestwo Jugosławii.

Posunięcia monarchy nie rozwiązały problemów. Mało tego, w październiku 1934 r. Aleksander I został zamordowany przez spiskowców macedońskich i chorwackich podczas wizyty w Marsylii. Kule dosięgnęły również towarzyszącego mu ministra spraw zagranicznych Francji Louisa Barthou.

Po śmierci króla rządy w Jugosławii objął regent, książę Paweł, który sprawował je w imieniu niepełnoletniego syna Aleksandra I - Piotra II.

Belgrad na celowniku
Po wybuchu II wojny światowej coraz większą presję na władze Jugosławii zaczęli wywierać Niemcy, wobec czego w marcu 1941 r. podpisały one pakt berliński, dołączając tym samym do sojuszu niemiecko-włosko-japońskiego; nieco wcześniej postąpiły tak samo Węgry, Rumunia, Słowacja oraz Bułgaria. Co prawda, dwa dni później rząd, który sygnował porozumienie, został - w drodze zamachu stanu - zastąpiony przez zwolenników współpracy z aliantami, ale nie utrzymał się on długo. 6 kwietnia Hitler i jego sojusznicy najechali na Jugosławię. Zaledwie dwa tygodnie później, 17 kwietnia, podpisano akt kapitulacji, przypieczętowując tym samym rozpad kraju. Niemcy i Włosi wzięli Słowenię, Serbią podzielili się Niemcy i Bułgarzy, a Węgrzy zajęli część Wojwodiny i inne tereny zamieszkane przez mniejszość węgierską. Posiadłości włoskie powiększyły się o Czarnogórę, Dalmację, Kosowo oraz Macedonię, którą w części zajęli również Bułgarzy.

Nie zważając zupełnie na to, że jugosłowiańska rodzina królewska przedostała się do Anglii i stamtąd kierowała walką, utworzony został kolaboracyjny rząd serbski, z gen. Milanem Nediciem na czele.
Piekło Jasenovaca
Na podziale Jugosławii skorzystali Chorwaci, którzy w okresie międzywojennym odczuwali serbską dominację. Od Serbów odróżniała ich religia (w większości byli katolikami, a nie prawosławnymi) oraz ściślejsze związki z kulturą zachodnioeuropejską. Hitler pozwolił im stworzyć Niepodległe Państwo Chorwackie (NDH), przy czym owa niepodległość ograniczała się tylko do nazwy. W rzeczywistości Chorwacja pozostawała pod kontrolą włosko-niemiecką i była modelowym przykładem państwa totalitarnego. Na jego czele stanął poglavnik (odpowiednik Führera) Ante Pavelić. Wprowadzono rasistowskie prawo wzorowane na ustawach norymberskich, a nie-Chorwaci zostali sprowadzeni do kategorii podludzi. W ramach czystek etnicznych Serbowie, Żydzi, Cyganie, a także Chorwaci - przeciwnicy reżimu, byli masowo mordowani lub osadzano ich w obozach koncentracyjnych. Szczególnie złą sławę zyskał Jasenovac. Pod względem "finezji", z jaką zabijano tu więźniów, Jasenovac dorównywał KL Auschwitz, do którego zresztą też trafiali Jugosłowianie. Na porządku dziennym były tu gwałty, tortury, podrzynanie gardeł.

Trudno uwierzyć, ale w piekle, jakie rozpętało się na Bałkanach, znalazł się anioł miłosierdzia na miarę Ireny Sendler czy Raoula Wallenberga. Była nim Austriaczka Diana Budisavljević, która uratowała z chorwackich obozów około 12 tys. serbskich dzieci.

Każdy walczy z każdym
Okrucieństwo nie było domeną Chorwatów. Nie zabrakło go również po drugiej stronie konfliktu, choć tak naprawdę tych stron było znacznie więcej. Obok ustaszów z Niepodległego Państwa Chorwackiego byli też czetnicy, czyli cieszący się poparciem aliantów zachodnich monarchiści, głównie Serbowie, do tego komuniści Josipa Broz Tito, który tolerancyjnie przyjmował do partyzantki ludzi niezależnie od narodowości, w tym Chorwatów, oraz różnej maści kolaboranci. W zasadzie każdy walczył tu z każdym, ale też każdy z każdym zawierał sojusze, jeśli tylko widział w tym korzyść. Sytuacja była niejednoznaczna niemal do końca wojny, choć z biegiem czasu coraz silniejszą pozycję zdobywała partyzantka komunistyczna. W 1943 r. na konferencji w Teheranie Stalin przeforsował uznanie Tity za głównego partnera aliantów w Jugosławii. Jednocześnie cofnięto poparcie dla monarchistów. Zostali oni zmarginalizowani, a niespełna dwa lata później w znacznej części wymordowani.

Brytyjskie podziękowanie
Koniec wojny okazał się zwycięski dla Tity. Nie tylko opanował kraj, lecz także w jego rękach znalazły się tysiące rzeczywistych i domniemanych przeciwników. Wydali ich... Brytyjczycy, u których szukali oni schronienia.

Symbolem zdrady aliantów, ale też komunistycznego terroru jest Bleiburg, miasteczko w Austrii, gdzie rozpoczęły się mordy na przeciwnikach Tity. Zabijano ustaszów, czetników, cywilów, którzy znaleźli się wśród uchodźców. Dokładnej liczby ofiar nie ustalono do dziś.

Śmierci nie uniknął też dowódca monarchistycznej partyzantki gen. Dragoljub Draża Mihajlović. W 1946 r. został on aresztowany i rozstrzelany.
Jugosłowianie nie byli zresztą jedynymi ofiarami Brytyjczyków. Podobny los spotkał żołnierzy i cywilów pochodzących z Rosji, zarówno obywateli ZSRR, jak i tych, którzy znaleźli się na Zachodzie znacznie wcześniej, uciekając przed rewolucją i wojną domową. Zgodnie z porozumieniem brytyjsko-radzieckim, zostali oni wydani Stalinowi. Ci, których nie zamordowano zaraz po przekazaniu, trafili do łagrów.

Postawa Brytyjczyków w ostatnich tygodniach wojny była przez lata pomijana milczeniem. Powoli jednak przybywa informacji na ten temat, niekiedy w miejscach, gdzie nikt by się ich nie spodziewał. Chociażby w filmie "Golden Eye" o przygodach Jamesa Bonda. Przeciwnikiem agenta 007 jest tu Alec Trevelyan - potomek kozackiego małżeństwa, które Brytyjczycy wydali Sowietom w Linzu.

Jugosławia w gablocie
Pamiątki związane z wojną na Bałkanach można znaleźć w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej. Nie ma ich wiele, ale są to rzeczy ciekawe. Jak choćby spuścizna po ppor. Tadeuszu Ponieckim, którego los rzucił w szeregi partyzantki Tito.

Poniecki urodził się w 1923 r. w Grudziądzu. Po wybuchu wojny trafił do Organizacji Todta. Wywieziono go do austriackiej Karyntii, a następnie do Jugosławii. Tam przedostał się do partyzantki. Służył w I Brygadzie Narodowej Armii Wyzwolenia Jugosławii, potem w 33 Dywizji X Korpusu "Zagrzeb" II Armii Jugosłowiańskiej. W 1944 r. pełnił funkcję dywizyjnego aptekarza, a w roku następnym służył już w Głównej Składnicy Sanitarnej Sztabu Chorwacji, zdając w tym czasie egzamin na pomocnika aptekarskiego. W czerwcu 1945 r. Poniecki podjął starania o powrót do Polski i niedługo potem osiadł w Szczecinie, gdzie znalazł zatrudnienie jako farmaceuta.
Militarny aspekt wojny na Bałkanach reprezentuje w muzealnych zbiorach także zbrojovka - karabin wyprodukowany przez zakład w Brnie dla Królestwa Jugosławii. Taka broń mogła się następnie znaleźć zarówno w rękach czetników, jak i komunistów.

Egzemplarz, który posiada gdańska placówka, prawdopodobnie był używany przez partyzantów Tity.

Kolejne pamiątki związane z wojną w Jugosławii wzbogacą zbiory muzeum w tym tygodniu. Są to prace Slavko Brila, chorwackiego artysty żydowskiego pochodzenia. W 1926 r. ukończył on Akademię Sztuk Pięknych w Zagrzebiu, a po upadku Jugosławii został aresztowany i osadzony w obozie Jasenovac. Pracował w tamtejszej cegielni.

Ciekawostką jest, że Slavko Bril pojawił się filmie, który w 1942 r. nakręciła ekipa w służbie NDH. Materiał miał pokazać, jak pozytywnie praca w Jasenovacu wpływa na resocjalizację więźniów. Slavko Bril jest tu przedstawiony jako rzeźbiarz, który po pracy wykonuje ceramiczne figurki.

Wszystko wygląda, rzecz jasna, dość idyllicznie. Propagandowy obraz miał udowodnić, że Jasenovac to obóz pracy, a nie obóz śmierci.

Większość dzieł Slavko Brila przechowują muzea chorwackie, natomiast trzy rzeźby znajdują się w zbiorach Muzeum Historycznego Bośni i Hercegowiny.

Gdańskie muzeum zabiegało o kopie figurek, które Bril wykonał w obozie, gdyż mają one być częścią ekspozycji obrazującej eksterminację ludności. Konkretnie chodzi o zbrodnie motywowane etnicznie. Figurki pokazują, że nawet w tak nieludzkich warunkach można było zdobyć się na tworzenie rzeczy pięknych, które oparły się okrucieństwu wojny.

Kopie wykonanych przez Slavko Brila figurek kota, osła oraz psa, które trafią do wystawę w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki