Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Monika ma wreszcie nowe serce. Zdąży na komunię córki?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Pani Monika marzy o powrocie do domu
Pani Monika marzy o powrocie do domu Przemek Świderski
32-letnia Monika Nowak, pacjentka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, która od grudnia ubiegłego roku żyła dzięki sztucznej pompie serca, doczekała się w końcu transplantacji. Przez najbliższe dni przebywać będzie w specjalnej sali pooperacyjnej.

Kiedy na początku tego roku opisywaliśmy jej historię, młoda kobieta marzyła o jednym - by szybko wrócić do zdrowia i móc uczestniczyć w maju w I Komunii św. jednej ze swoich córeczek. Niestety, pasującego dla Moniki serca wciąż nie było. Dopiero w miniony czwartek przyszła z Poltransplantu wiadomość, że dawca dla Moniki się znalazł.

Serce dla niej przywiózł z Warszawy samolot Marynarki Wojennej. Monika przeszła operację. W izolowanej sali pozostanie przez pierwszych dziesięć, najbardziej krytycznych dni. Dr hab. Piotr Siondalski, szef zespołu transplantacyjnego, określa stan pacjentki jako stabilny.

O tym, że jedynym ratunkiem dla młodej kobiety będzie przeszczep serca wiadomo było od marca ub. roku. Wtedy to dr hab. med. Piotr Siondalski, który w Klinice Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej UCK w Gdańsku specjalizuje się w transplantacjach, wpisał Monikę na listę pacjentów oczekujących na przeszczep, na tzw. listę planową. Obstawiona lekami kobieta mogła jeszcze wtedy wrócić do domu, gdzie czekał na nią mąż i dwie córeczki - 8-letnia Sandra i kilka lat starsza Sara.

Niestety, jej serce coraz bardziej słabło. Jak tłumaczyli lekarze, zapalenie mięśnia sercowego spowodowane infekcją wirusową doprowadziło do tzw. kardiomiopatii rozstrzeniowej, czyli stanu, w którym powiększone serce coraz trudniej się kurczy, co prowadzi do niewydolności.

Jesienią ub. roku Monikę przyjęto na oddział kardiologii. Kilka tygodni później wszczepiono jej pompę, która ma jedną wadę - może być stosowana tylko przez 30 dni. A to oznaczało, że jeśli do tego czasu nie znajdzie się dawca, dla Moniki nie będzie już ratunku. Jedyną szansą dla niej był jeden z najnowszych wynalazków - pompa excor niemieckiej firmy Berlin Heart.

Jak tłumaczył prof. Jan Rogowski, szef gdańskiej kardiochirurgii, takie urządzenie do jednorazowego użytku, produkowane dla konkretnego pacjenta, kosztuje pół miliona złotych. Zgodę na jego zakup musiało wyrazić Ministerstwo Zdrowia. A że pacjentka była w stanie zagrożenia życia, resort nie miał argumentów, by odmówić.

W grudniu ub. r. pompę excor wszczepiono Monice. W styczniu br. specjaliści z Berlin Heart zamienili stojące przy jej łóżku urządzenie napędowe na tzw. jednostkę mobilną, wielkości bagażu podręcznego.

- Stan chorej się wyrównał. Monika nie tylko wróciła na normalny oddział, ale mogła nawet wychodzić na spacer - wspomina dr Siondalski. - Wciąż wspominała o majowej uroczystości swojej córeczki. Obiecaliśmy jej nawet, że do tego czasu, jeśli nie znajdzie się dawca, zabierzemy ją tam razem z całą aparaturą. Los zdecydował inaczej, ale o wiele ważniejsze jest, by dzięki transplantacji Monika mogła wrócić do domu na stałe.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki