Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Mieszkańcy Zakoniczyna chcą śledztwa w sprawie działek

Łukasz Kłos, Tomasz Słomczyński
- To boisko powstało za składkowe pieniądze, a dziś jest zamknięte - oburza się Ryszard Świstulski
- To boisko powstało za składkowe pieniądze, a dziś jest zamknięte - oburza się Ryszard Świstulski Przemek Świderski
Co najmniej 79 mieszkańców osiedla Zakoniczyn twierdzi, że nie wiedziało, iż działki, na których stoją boisko i kort tenisowy, zostały wystawione na sprzedaż. Tyle osób podpisało oświadczenie, które w piątek wpłynęło do Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz. O tym, że działki nabył prezes spółdzielni wraz z księgowym świadczącym dla niej usługi, dowiedzieli się z publikacji w "Dzienniku Bałtyckim".

- Pamiętam jak dziś, gdy składaliśmy się wszyscy na te boiska i plac zabaw. A teraz nie można tam nawet wejść. Ani mąż, ani ja nie słyszeliśmy nic o tej sprzedaży - mówi jedna z mieszkanek osiedla, podpisana pod oświadczeniem.

- Po publikacji przychodzili do mnie oburzeni sąsiedzi i dopytywali, o co chodzi z tymi boiskami. Nie wierzyli własnym oczom, gdy czytali artykuł - przyznaje Ryszard Świstulski.

Działki na gdańskim Zakoniczynie oddawano za bezcen. Prokurator twierdzi, że przestępstwa nie ma

W ubiegły poniedziałek opisaliśmy niejasne transakcje, do których doszło podczas likwidacji spółdzielni domów jednorodzinnych Zakoniczyn D w latach 2006-2007. Wówczas spółdzielnia sprzedawała prawo wieczystego użytkowania "terenów wspólnych" za 5, 10, 15 zł za m kw. Podobne nieruchomości na wolnym rynku kosztowały 100-200 zł za m kw.

I właśnie wtedy właścicielem placu zabaw i kortu tenisowego stał się Kazimierz P. (wraz z małżonką), pełniący funkcję likwidatora spółdzielni. Boisko do koszykówki zostało z kolei nabyte przez Cezariusza O. Obaj nabyli je za sumę od 10 do 15 zł za metr kw. Nie skomentowali swoich decyzji.

Oświadczenie do prokuratury zaniósł Ryszard Świstulski. Tak jak pozostali podpisani, liczy, że śledczy wezmą pod lupę sprzedaż tych gruntów.

Marzanna Majstrowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz, jest ostrożna w ocenie złożonego dokumentu.
- Po pierwsze, został złożony w formie kserokopii. Część nazwisk jest nieczytelna - mówi prokurator i zapowiada, że wezwie Świstulskiego do uzupełnienia pisma o czytelne tożsamości i adresy podpisanych osób.
- Kolejnym krokiem będzie ustalenie przez prokuratora, czy wymienione osoby mogą być uznane za pokrzywdzone - tłumaczy prok. Majstrowicz.

Jeśli prokurator odmówi śledztwa, osobie tej będzie przysługiwało prawo zaskarżenia do sądu. A jeśli uzna osobę za pokrzywdzoną? - To otrzyma ona postanowienie o umorzeniu dochodzenia, od którego będzie mogła się odwołać - mówi prokurator.

Czy członkowie zlikwidowanej spółdzielni mogą liczyć na uznanie ich za pokrzywdzonych? Trudno powiedzieć. Prokurator Majstrowicz zapewnia, że "każdy przypadek jest wnikliwie analizowany". Faktem jest jednak, że już raz prokuratura odmówiła tego prawa jednemu ze spółdzielców z Zakoniczyna. Prokurator stwierdził, że "nie jest ona osobą uprawnioną".

Czytaj także:**
CBA donosi na Jana Kozłowskiego i Jacka Karnowskiego
Gdańsk: Czy działki w pasie nadmorskim w Jelitkowie będą sprzedane?
Afera gruntowa może zostać umorzona
Helskaafera gruntowa przed warszawskim sądem - Wądołowski odmówił składania wyjaśnień

Mecenas Bolesław Senyszyn:
To spółdzielcy wybierają likwidatora i jeśli stwierdzą, że zlikwidował podmiot na ich szkodę, to oni mają prawo czuć się pokrzywdzonymi. Fakt, że władze spółdzielni zostały wybrane legalnie i mają mandat do wykonywania określonych obowiązków, nie zmienia uprawnień spółdzielców. Już sam fakt, że zysk ze zbycia nieruchomości miał być podzielony między członków spółdzielni, a ci twierdzą, że był on rażąco zaniżony, jest przesłanką do uznania, że mogło dojść do naruszenia interesów spółdzielców, a ich dobro zostało w poważny sposób zagrożone.
Status pokrzywdzonego jest w polskim prawie szeroko definiowany i jest to definicja rozszerzająca, a nie zawężająca krąg osób, które mogą takimi się poczuć. Sąd Najwyższy w wielu orzeczeniach stwierdzał, że uprawnienia pokrzywdzonego wynikają z bezpośredniego naruszenia lub zagrożenia ich dobra i wymaga to każdorazowo analizy w odniesieniu do konkretnego przypadku. Wystarczy że naruszenie lub zagrożenie ma charakter hipotetyczny, a dopiero postępowanie karne ma doprowadzić do ustalenia, czy w istocie doszło do naruszenia lub zagrożenia dobra prawnego i czy to dotyczyło dóbr prawnych osoby podającej się za pokrzywdzoną. Skoro podmiot został zlikwidowany, to uprawnienia przechodzą na członków spółdzielni, którzy mogli oczekiwać wypłaty zysków w przypadku zbycia nieruchomości.
Nawiasem mówiąc, już w prawodawstwie PRL funkcjonował zapis, który wprost mówił o karze dla tych osób, które zasiadając we władzach spółdzielni, działały w interesie prywatnym na szkodę spółdzielców. Ten przepis funkcjonuje do dziś. Wobec tego tym spółdzielcom przysługuje status pokrzywdzonego, a rzeczą organów ścigania jest ustalenie, czy nastąpiło naruszenie dobra prawnego i jakie przepisy zostały przez to naruszone.
Pokrzywdzonym przysługuje prawo zaskarżenia postanowienia o umorzeniu śledztwa. Mogą z niego skorzystać i domagać się ponownego zbadania sprawy przez prokuraturę. Zawsze mogą też skorzystać z pomocy pełnomocnika prawnego, który będzie reprezentował ich interesy.

Działki na gdańskim Zakoniczynie oddawano za bezcen. Prokurator twierdzi, że przestępstwa nie ma

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki