- Wysłaliśmy zaproszenia na marsz do Urzędu Miejskiego, ale nikt nie przyszedł - mówi Anna Sochacka z Kolektywu Boruta, który wraz z OTOZ Animals zorganizował imprezę.
Gdynia: Pomorski Koci Dom Tymczasowy potrzebuje pomocy!
ZDJĘCIA z niedzielnego Marszu (Nie)Milczenia
- Nie dostaliśmy zaproszeń, więc oficjalnych przedstawicieli miasta nie było. Wiem, że kilka osób z urzędu przeszło w marszu, ale zrobili to zupełnie prywatnie - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. - Nawet gdyby prezydent dostał zaproszenie, wcale nie jest pewne, czy mógłby przyjść. Miesięcznie dostaje kilkaset takich propozycji.
W Trójmieście nie ma miejskiej służby, która zajmowałaby się losem maltretowanych zwierząt. Funkcję straży pełnią wolontariusze Inspektoratu ds. Ochrony Zwierząt OTOZ Animals. Inspektorat utrzymuje się z datków od mieszkańców i sponsorów. Choć, jak przyznaje główny inspektor ds. ochrony zwierząt OTOZ "Animals", zgłoszenia o łamaniu praw zwierząt dostają często nawet od policji i Straży Miejskiej, do interwencji Animalsów miasta nie dokładają ani złotówki.
- Inspektorzy podejmują interwencje dotyczące nie tylko zwierząt domowych, ale również gospodarskich. Zimą mamy szczególnie wiele sygnałów dotyczących psów, które marzną na dworze w rozlatujących się budach, przywiązane na krótkich łańcuchach - mówi Ewa Gebert, prezes OTOZ Animals.
W tym tygodniu inspektorzy zabrali do schroniska psa, który zamiast obroży miał na szyi sznur tak ciasny, że wrósł w skórę zwierzęcia. Podejmowanych akcji jest jednak więcej. Tylko w styczniu Animalsi interweniowali 21 razy, w lutym zgłoszeń jest już 12.
OTOZ Animals, oprócz inspektoratu prowadzi również gdyńskie schronisko Ciapkowo, które w niedzielę 20 lutego organizuje dzień otwarty poświęcony adopcji kotów (godz. 12-15).
- Zgodnie z Ustawą o ochronie praw zwierząt zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom należy do gminy. Miasto daje więc pieniądze na schronisko. Jesteśmy organizacją pożytku publicznego, sami też zbieramy fundusze od sponsorów - mówi Ewa Gebert.
Schronisko prowadzone przez sopocki oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami miasto chciało kilka lat temu usunąć spod Opery Leśnej. Plan jednak upadł.
- Na razie schronisko zostaje. W budżecie miasta na rok 2011 na jego prowadzenie zarezerwowaliśmy 120 tys. zł - mówi Magda Jachim, rzecznik prezydenta Sopotu. - Dodatkowe 10 tys. zł przeznaczyliśmy na projekt modernizacji, najprawdopodobniej w przyszłym roku schronisko czeka przebudowa.
W najgorszej sytuacji jest gdański Promyk, który jest jednostką budżetową miasta. Od stycznia Ministerstwo Finansów zakazało tego typu instytucjom przyjmowania pieniędzy. Darowizny można przekazywać tylko w formie rzeczowej.
- Będzie nam ciężko. Pieniądze ze zbiórek przeznaczaliśmy na specjalistyczne leki, karmę, budy czy zakup kojców. Przez ostatnie pięć lat na nasze konto wpłynęło ponad 263 tys. zł - wylicza Piotr Świniarski, kierownik gdańskiego schroniska.
W ciągu ostatnich dwóch lat miasto przyznawało Promykowi coraz mniejszy budżet.
- Jednak mimo planowanych cięć i tak schronisko z roku na rok, w związku z narastającymi potrzebami, otrzymywało coraz więcej środków. Prosiliśmy miasto o dodatkowe fundusze i nigdy nam nie odmawiano - mówi kierownik.
SKOMENTUJ: Czy miasta wystarczająco dbają o bezdomne czy bite zwierzęta?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?