Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Lokatorzy dewastują mieszkania komunalne

Redakcja
Są  w Gdańsku najemcy, którzy mieszkania doprowadzają do takiej ruiny
Są w Gdańsku najemcy, którzy mieszkania doprowadzają do takiej ruiny UM Gdańsk
Demontują, co się da - wycinają rury, rozkręcają kaloryfery, a drzwiami i parkietem palą w piecach. Mowa o ludziach, którzy gminne lokale doprowadzają do ruiny. Spora część gdańskich lokali komunalnych to obraz nędzy i rozpaczy, który stworzyli w nich sami najemcy.

Z odzyskanymi lokalami w katastrofalnym stanie miasto ma ogromny problem, bo za każdym razem trzeba je odbudowywać i wyposażać, by mógł się tam wprowadzić ktoś inny z długiej listy oczekujących. Koszty odnowy jednego lokalu idą w dziesiątki tysięcy złotych, tymczasem pieniędzy na remonty jest jak na lekarstwo.

- Jedna czwarta odzyskiwanych przez nas lokali kwalifikuje się do remontu. W tym około 10-15 procent to mieszkania zdewastowane przez ich użytkowników - informuje Barbara Majewska, wicedyrektor Wydz. Gospodarki Komunalnej w gdańskim magistracie. - Koszty koniecznych remontów w jednym takim miejscu można szacować w przedziale 15-80 tysięcy złotych - wylicza.

Przykłady? W ubiegłym roku lokatorzy jednej z kamienic na Dolnym Mieście skarżyli się, że zamarza im woda w rurach. Nie mogło być inaczej, bo wcześniej sami zdemontowali i spalili drzwi od klatki schodowej, przez co w budynku były mrozy jak za oknem.

Z kolei w mieszkaniu we Wrzeszczu po eksmisji lokatorki wywieziono kilka ciężarówek śmieci. A w jednym z odzyskanych lokali śmieci było tyle, że jego najemca sam się wyprowadził, bo do środka się po prostu nie mieścił.

- W takich przypadkach problem jest ogromny, bo smród gnijących śmieci wżera się głęboko w mury mieszkania i fetor czuć nawet po remoncie - mówi Michał Piotrowski z UM w Gdańsku.Urzędnicy wspominają też sytuacje, w których lokatorzy już podczas pierwszej zimy po zakwaterowaniu palili w piecu parkiet z podłogi i drzwi.

Obecnie miasto ma blisko setkę odzyskanych mieszkań (następuje to w drodze eksmisji, porzucenia lokum przez lokatora albo jego śmierci), które są kompletnie zdewastowane. Ul. Lelewela, Chłodna, Chrobrego, Wajdeloty czy pl. Wybickiego - to tylko niektóre z lokalizacji.

- W przypadku uciążliwego lokatora, który dewastuje lokal, pozostaje nam tylko droga sądowa, czyli orzeczenie wyroku o eksmisję. Niestety, gdy najemca porzuca lokal, nie mamy możliwości wystąpienia o odszkodowanie z tytułu spowodowanych szkód, bo nie da się ustalić, gdzie taka osoba przebywa. Nie można też długu egzekwować ze względu na brak dochodów - tłumaczy Majewska.

Odzyskiwane mieszkania w kiepskim stanie miasto oferuje przyszłym najemcom w zamian za wykonanie remontu. - Część w ten sposób została zagospodarowana - mówi Majewska.

CZYTAJ TAKŻE
Gdańsk szykuje się do rewolucji komunalnej. Najemcy do kontenerów?
Wiceprezydent Gdańska: dłużnicy trafią na śmietnisko!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki