Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Kolejna rozprawa w procesie "gangu Banana"

Tomasz Słomczyński
We wtorek w gdańskim sądzie odbyła się kolejna rozprawa w procesie tzw. "gangu Banana". Jego rozbicie stało się powodem chluby dla gdańskiej policji - w styczniu 2009 r. funkcjonariusze zatrzymali kilkanaście osób podejrzanych głównie o handel narkotykami, jak również o gwałty i rozboje. Zatrzymanych nazwano "zorganizowaną grupa przestępczą". Jej członkowie pochodzili głównie z Gdańska Oruni.

W sądzie zeznawali oskarżeni, których w tym procesie jest piętnaścioro (wśród mężczyzn, którzy - zdaniem prokuratora, zajmowali się handlem narkotykami, jest jedna kobieta). 14 oskarżonych
zostało doprowadzonych z aresztu śledczego.

- Nie przyznaję się do winy. Nie handlowałem narkotykami. Nie byłem członkiem żadnej grupy przestępczej - kilkukrotnie słowa te padały na sali sądowej, przy okazji przesłuchań kolejnych mężczyzn. Z tego, co mówili, wynika, że cała "grupa" to po prostu znajomi z dzielnicy. Razem grali w piłkę, spotykali się na ul. Głuchej, przy trzepaku. Znali się ze szkolnej klasy, z widzenia. Niektórzy wskazują, że w ogóle nie znali innych członków tzw. "gangu".

- Narkotyki, które u mnie znaleziono były na własny użytek - to również powtarzali oskarżeni. Jeden z nich przyznał, że był uzależniony od heroiny (znaleziono u niego 4 porcje tego narkotyku), inny zaś mówił, że "palił haszysz raz w tygodniu". Jeden z oskarżonych zeznał, że porcja marihuany, którą policja znalazła u niego w domu, została zakupiona 2 lata wcześniej, on sam zaś "zapomniał o tym, że ma ją w domu, nigdy nie zażył zakupionego narkotyku".

Większość młodych ludzi, którym zarzuca się dilerkę, przyznaje, że zajmowała się w tym czasie normalną legalną pracą zawodową.

- Nie pracowałbym w stoczni za psie grosze, gdybym miał dochód z narkotyków - mówił jeden z nich.

W styczniu 2009 r. ówczesny komendant policji w Gdańsku, inspektor Mariusz Darabasz, mówił, że funkcjonariusze mogą poszczycić się 120-procentowym wzrostem wykrywalności przestępstw narkotykowych. Jego zdaniem zatrzymani wówczas mężczyźni, którzy teraz zasiadają na ławie oskarżonych, kontrolowali sprzedaż w wielu częściach Gdańska, nie tylko na Oruni. Mieli sprzedawać różne rodzaje narkotyków - od marihuany po heroinę. Mieli też dokonywać rozbojów, zajmować się
paserstwem. Zdaniem funkcjonariuszy doszło do gwałtów.

W najbliższym czasie rozpoczną się przesłuchania świadków. Będzie ciekawie - sami oskarżeni przyznają, że nie znają osób, które obciążają ich zeznaniami. Natomiast zgwałcone kobiety podczas
śledztwa nie potrafiły podać dnia ani miesiąca, w którym dokonano tego przestępstwa - tę informację znamy z relacji jednego z oskarżonych, potwierdził nam ją jego obrońca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki