Dwaj uczniowie pierwszej klasy mieli w czasie zajęć szkolnych wypić butelkę wódki. Nauczyciele i dyrekcja o tym fakcie dowiedzieli się, gdy inni uczniowie znaleźli kolegów śpiących w szatni. Rodzice twierdzą, że stan, w którym znajdował się jeden z chłopców, stanowił bezpośrednie zagrożenie życia. Wymagał on pomocy szpitalnej i odtrucia.
Według "Gazety Wyborczej" dyrekcja szkoły nie zaprzecza, że zajście miało miejsce, ale inaczej widzi przebieg wydarzeń.
- Żaden z tych chłopców nie stracił przytomności, a nad ich stanem czuwała pielęgniarka - mówi "GW" brat Janusz Robionek, dyrektor szkoły. - Trzymaliśmy się procedur, wezwaliśmy rodziców chłopców, to był pierwszy tego typu przypadek.
Rodzice utrzymują, że to dyrektor gimnazjum nie chciał wezwać pogotowia w obawie przed nadaniem sprawie rozgłosu. Zawiadomiono rodziców dzieci, którzy mieli przyjechać i zabrać je. Stan, w którym znajdował się jeden z chłopców, stanowił bezpośrednie zagrożenie życia. Wymagał on pomocy szpitalnej i odtrucia, rodzic odwiózł go do szpitala.
źródło: Gazeta Wyborcza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?