Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. Falowiec jak monstrum i pałac

Anna Mizera-Nowicka
Budynek przy ul. Obrońców Wybrzeża nazwę zawdzięcza swojej bryle. "Pozaginany" co kawałek obiekt z góry przypomina bowiem falę...
Budynek przy ul. Obrońców Wybrzeża nazwę zawdzięcza swojej bryle. "Pozaginany" co kawałek obiekt z góry przypomina bowiem falę...
Tysiącom ludzi, którzy czterdzieści lat temu wprowadzali się do prawie 1,8 tys. mieszkań w falowcu, spełniły się marzenia o własnym "M". Z czasem obiekt z niezabezpieczonymi od wiatru galeriami i kolorową, miejscami obskurną elewacją stawał się coraz mnie popularny. Jak dziś mieszka się w tym najdłuższym budynku w Polsce?

Ma 860 m długości i 32 metry wysokości, czyli 11 kondygnacji. Mieszka w nim blisko 6 tys. mieszkańców. Falowiec przy ul. Obrońców Wybrzeża w Gdańsku to najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce. Rozdanie przez listonosza listów tylko w tym jednym obiekcie zajęłoby 8 godzin.

Są pieniądze na rewitalizację Dolnego Miasta i Nowego Portu

- Falowiec jest jak miasto w środku miasta. W jego obrębie jest kilka sklepów i mieszka więcej ludzi niż np. w Mikołajkach - mówi Piotr Szczepański, poeta, plastyk i kierownik klubu osiedlowego Bolek i Lolek, do którego od 34 lat przychodzą dzieci i młodzież z pobliskich falowców (na Przymorzu jest ich aż osiem). - Ewenementem jest też wielkość małych wspólnot. Ludzie znają najwyżej kilku najbliższych sąsiadów. Są też i takie wspólnoty, które zawiązały się już w trakcie wykańczania budynku, w latach 70.

Mieszkania jak z fabryki
Falowiec na ul. Obrońców Wybrzeża powstawał w latach 1970-1973. Zaprojektowali go Tadeusz Różański, Danuta Olędzka i Janusz Morek. Tempo pracy przy tym obiekcie było imponujące. - Mieszkania powstawały jak w fabryce - opowiada Adam Kmieć, ówczesny dyrektor techniczny Spółdzielni Mieszkaniowej "Przymorze". - Budynek był oddawany w stanie surowym. Mamy w archiwum zdjęcia ludzi, jak po przeprowadzce, w większości z terenów wiejskich, wietrzą już te swoje piernaty, pierzyny, a ściany budynku jeszcze nawet nie mają tynku.

Za inwestycją nie nadążała też tzw. mała architektura, czyli chodniki, trawniki, drogi oraz infrastruktura społeczna. Brakowało w pobliżu szkoły, przedszkola czy żłobka. Mimo to mieszkańcy nie zwlekali z przeprowadzką. - Przez pierwsze miesiące, a może i lata wokół budynku walały się elementy budowlane, gruz, piasek. Żeby szybciej wyjść z budowy, ludzie sami brali do rąk łopaty, grabie i sprzątali, pomagali zrobić chodniki, zieleńce, place zabaw.

Niespotykane już dzisiaj zaangażowanie mieszkańców wspomina też kierownik klubu osiedlowego: - Gdy ludzie słyszeli, że może być opóźnienie, następnego dnia na placu budowy stawało 200 robotników więcej. Bo zamiast pójść do pracy, chcieli budować falowiec. Bo był spełnieniem marzeń tych, którzy wyrwali się ze środowiska wiejskiego do wielkiego przemysłu. To było monstrum, ale jednocześnie pałac. Ich pierwszy dom.

Cicho, ciepło, bezpiecznie
W środku dnia trudno przed falowcem spotkać osoby młode. Wśród spacerowiczów zdecydowanie przeważają staruszkowie. Ciągną za sobą wózki z zakupami, czasem tylko na moment się zatrzymując, by powiedzieć sąsiadowi "dzień dobry". Zazwyczaj na tym rozmowa się kończy. Tylko niektórzy żyją tu w bliskich stosunkach z więcej niż kilkoma sąsiadami. - Ludzie się nie integrują. List polecony dla sąsiada rzadko kto bierze - opowiada listonosz, który tego dnia 1/4 budynku będzie pokonywał przez dwie godziny. (Do całego budynku przesyłki przynosi aż czterech listonoszy).

Ale napotkani mieszkańcy raczej chwalą sobie życie w falowcu. - Za nic bym się nie zamieniła na mieszkanie w innym miejscu - zapewnia pani Regina, która w falowcu mieszka od momentu jego powstania. - Nie znam swoich sąsiadów. Ale mieszkanie mam ciepłe. Cztery pokoje, choć większość mieszkań ma tylko po 30 czy 40 metrów - mówi.

Pomorska S6 najwcześniej od 2014 roku

Do falowca jest też przywiązana pani Zofia. Mieszka tu od 36 lat. - Pani, u mnie taka cisza, że nigdzie takiej nie znajdę. Tylko w mojej klatce jest 15 kobiet po dziewięćdziesiątce. Kobiety widać bardziej harde - opowiada. - Mnie się mieszka bardzo dobrze.
Odrobinę mniej entuzjazmu słychać w głosie osób młodszych. - Niezabudowane galerie, które prowadzą do mieszkań, są pewnym utrapieniem, bo trzeba mieć naprawdę mocne drzwi, żeby w domu nie hulał wiatr. No i jak się wprowadzałam pięć lat temu, nie mogłam przeżyć tego, że mi ktoś może zajrzeć do pokoju. Sama zresztą też zaglądałam - mówi ze śmiechem pani Krystyna. - Ale do wszystkiego człowiek może się przyzwyczaić.

Jak opowiadają niektórzy mieszkańcy, falowiec powoli zaczyna przeżywać drugą młodość, ponieważ coraz częściej, szczególnie małe mieszkania, kupują w nim osoby młode, jak pani Anna. - Za swoje 30 m zapłaciłam 160 tys. zł. Dzięki temu nie musiałam bawić się w kredyty - opowiada. - W takiej lokalizacji taniej kupić się nie da. Wszędzie mam blisko. A jak kiedyś mnie będzie stać na coś większego, to chętni, żeby ode mnie wynająć to mieszkanie, na pewno się znajdą.

Niech będzie zabytkiem
Rzeczywiście studentka architektury na Politechnice Gdańskiej, Magda, jest zadowolona z wynajmowanego tu pokoju: - Budynek ma swój klimat. Podobno mieszkało i nadal mieszka tu wielu wybitnych profesorów, artystów. Widocznie też coś widzą w tym miejscu. Słyszałam, że w pierwotnym planie było stworzenie na dachu ogrodów dla mieszkańców. To byłoby coś… ogrody ponad trzydzieści metrów nad ziemią z widokiem na morze… - mówi rozmarzona Magda.

Wartość falowca podkreśla też historyk sztuki z Uniwersytetu Gdańskiego, który starał się, by wpisać budynek na listę zabytków. - Chciałem w ten sposób zapewnić ochronę obiektowi, który pozostawia ślad minionej już epoki - mówi dr Jacek Friedrich, który sam kiedyś tu mieszkał. - Bo w falowcu na wielką skalę od lat chaotycznie zabudowuje się galerie. Podobnie balkony... Jeden pomaluje go sobie na żółto, inny na zielono, a trzeci nie pomaluje wcale. Ktoś zrobi sobie daszek z kolorowego plastiku, inny nie. I powstaje kaszanka estetyczna. Zatraca się formę architektoniczną, która była przecież przemyślana.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy się z tym zgadzają...

- Najbardziej lubię lato. Kolorowe, mieniące się w słońcu balkony, pranie na linkach i powyginany budynek. Falowiec wygląda, jakby rzeczywiście falował... - mówi mieszkaniec, pan Artur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki