Jak przypomina Grażyna Sworobowicz, do niedawna rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, śledczy zajęli się sprawą po złożeniu w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym doniesienia przez wojewodę pomorskiego Ryszarda Stachurskiego.
Zdaniem wojewody, w okresie od 2010 do lutego 2012 r. pracownicy WUOZ przy wydawaniu decyzji administracyjnych nie pobierali opłat z tytułu usunięcia drzew na terenach wpisanych do rejestru zabytków. Konkretnie chodziło o wycinkę 14 drzewek owocowych i jednej brzozy na posesji przy ul. 3 Maja w Gdańsku.
Straty z tego tytułu, tj. niepobrania opłat, Ryszard Stachurski oszacował na ponad 230 tys. zł. Dlatego, rozpatrując sprawę, prokuratorzy kierowali się zapisami kodeksu karnego, mówiącymi, że funkcjonariusz publiczny, który - przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. W przypadku osiągnięcia przez sprawcę korzyści majątkowej lub osobistej kara wynosi od roku do 10 lat więzienia.
Prokuratura umorzyła postępowanie wobec stwierdzenia, iż "czyn pracowników WUOZ nie zawiera znamion czynu zabronionego".
- Z uwagi na to, że postanowienie nie jest prawomocne, nie możemy udostępnić treści jego uzasadnienia - dodaje prokurator Sworobowicz.
W Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim dowiedzieliśmy się, że wojewoda złożył do Sądu Rejonowego zażalenie na postanowienie prokuratora apelacyjnego w Gdańsku o umorzeniu śledztwa.
- Przedmiotowe postanowienie zostało zaskarżone w całości - informuje Roman Nowak, rzecznik prasowy wojewody pomorskiego. - Wojewoda wnosi o jego uchylenie.
Marian Kwapiński jest przekonany, że zażalenie wojewody jest bezpodstawne. Przypomina też, że Ryszard Stachurski ma możliwość wznowienia postępowania administracyjnego w sprawie wyciętych drzewek, natomiast składanie zażalenia Kwapiński uważa za "kuriozalne" w świetle cytowanego już stwierdzenia, że "działalność pracowników WUOZ nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Były konserwator zapewnia, że w ostatecznym rozrachunku jego dobre imię zostanie oczyszczone. Jednocześnie czeka na rozprawę przed gdańskim Sądem Pracy. W pozwie domaga się wypłaty poborów, jakie stracił w związku z - jego zdaniem - bezzasadnym odwołaniem.
Były konserwator ocenia natomiast, że zarówno sprawa rzekomych nieprawidłowości przy wycince drzew, jak i jego odwołanie były działaniami na zamówienie polityczne.
Czy wojewoda postąpił słusznie, składając zażalenie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?