Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Abelard Giza kręci nowy film pt. "Swing"

Marcin Mindykowski
Grzegorz Mehring/Archiwum
Opuszczona dawna Gdańska Fabryka Karabinów przy ul. Łąkowej zamieniła się w nowoczesny plan zdjęciowy. To właśnie tam od dwóch dni kręcona jest bowiem kinowa wersja komedii "Swing" - doskonale znanego trójmiejskiej publiczności spektaklu w reżyserii twórcy kina offowego, a zarazem lidera kabaretu Limo Abelarda Gizy.

- Pomysł zrodził się latem ubiegłego roku - opowiada Giza. - Od dawna gramy "Swing" bardzo rzadko i tylko w Gdańsku, co nie zaspokaja zapotrzebowania widzów. Stąd pomysł, by pokazać go szerszej publiczności.

Wczoraj na planie panowało spore zamieszanie, a duble trudno było zliczyć. - Każdy ma takiego Karolaka, na jakiego go stać - z przekąsem komentował ze swojej reżyserskiej kanciapy Abelard Giza pojawienie się w kadrze Szymona Jachimka. Oprócz niego w filmie zagrają m.in. Ewa Błachnio, Wojciech Tremiszewski (oboje też z Lima), Marek Richter oraz znana z serialu "BrzydUla" Julia Kamińska.

- Przy wersji filmowej chciałem poszerzyć obsadę i pomyślałem o Julii, z którą znamy się jeszcze z Wybrzeżaka - komentuje Giza. - Współpraca z nią jest świetna, bo okazuje się, że jest tą samą Julą, którą pamiętam. W ogóle praca nad filmem przebiega w atmosferze przyjacielskiej i kumpelskiej - dodaje.

Każdy, kto pamięta pierwsze kinowe wprawki Gizy z okresu realizowanego na poły amatorsko pamfletu na dresiarskie środowisko pt. "Wożonko", może być zdziwiony rozmachem tego przedsięwzięcia. O ile bowiem przy jego poprzednich filmach budżet oscylował w granicach 10 tysięcy, tym razem udało się zebrać dziesięć razy więcej pieniędzy. Prace nad "Swingiem" poziomem profesjonalizacji przypominają więc raczej robiące furorę w internecie stylizowane na zwiastuny filmowe skecze kabaretu Limo. - Chcę opowiedzieć tę historię za pomocą atrakcyjniejszych środków, ale nie mogę za wiele zdradzić, żeby widzowie mieli niespodziankę - zastrzega Giza.

Nie ukrywa jednak, że kinowa wersja niesie też za sobą pewne ryzyko. Kiedy "Swing" grano na żywo, każdy gag czy żart od razu był weryfikowany przez publiczność. Tutaj publiczność oceni już skończony materiał, w którym nic nie będzie można zmienić. Co będzie, jeśli się nie spodoba? - Kręcimy dużo ujęć, często achronologicznie. Materiał zacznie więc żyć dopiero przy montażu. Jedyne, co mogę zrobić, to zaufać swojemu czujowi i nosowi - odpowiada reżyser.

Czy historia sfrustrowanego Marka, który w internecie odkrywa nowy, niekonwencjonalny sposób na życie, się nie zestarzała?

- To jest historia o ludziach mniej więcej w moim wieku i o relacjach damsko-męskich. Czy "Romeo i Julia" się zestarzało? Nie. Liczę więc, że tak samo będzie w tym wypadku - mówi Giza.

Co do oceny powodzenia przedsięwzięcia reżyser jest jednak ostrożny.

- Wolę nie popełnić błędu przesadnych obietnic, jakie składał np. Cezary Pazura przed nakręceniem "Weekendu". Chcę po prostu zrobić śmieszną, lekką, fajną i sympatyczną komedię. Czy ma być odporem dla dzisiejszych polskich komedii? Cóż, jeśli okaże się śmieszna, pewnie nim będzie - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki