Problem pojawia się wtedy, gdy twarze wynajęte do reklamowania, w tym przypadku reprezentacja, nie osiągają oczekiwanego sukcesu. W takich okolicznościach rozsądny odbiorca reklamy powinien się zastanowić nad wartością towaru, który promują przegrani. Wniosek jest prosty - skoro "nasi" zajmują ostatnie miejsce w grupie, to istnieje poważne prawdopodobieństwo, że wszystkie towary kojarzone reklamowo z ich działalnością mają podobną jakość.
Więcej felietonów Jarka Janiszewskiego
Widziałem we Wrzeszczu wielkie banery z Kubą Błaszczykowskim reklamującym garnitury i wyobraziłem sobie hasła, które byłyby adekwatne do osiągnięć sportowych obecnych orłów:
- W tym garniturze stylowo przegrasz!
- Zastanów się - elegancja albo sukces!
- Tylko w naszych garniturach ostatni będą pierwszymi!
Z kolei pewna piosenkarka została zaangażowana do reklamowania banku. W telewizyjnym przekazie przypominała chorą psychicznie kobietę z prowincji, która żywi się czerwoną farbą i sproszkowaną szkolną kredą. Ktoś z wynajmującej ją agencji chyba postradał zmysły, bo pozwolił, by piosenkarka nie umyła się przed realizacją nagrania. Niewybaczalne. Być może jest to początkująca artystka i każde pojawienie się w telewizji jest dla niej szansą na sukces. Efekt takich działań jest łatwy do przewidzenia - potencjalni klienci banku trzy razy się zastanowią, zanim ulokują w nim jakiekolwiek pieniądze.
Reklama, jako źródło nieskomplikowanych dochodów, będzie zawsze kusząca. Nie dziwię się wielu nieznanym osobnikom, że się godzą na uczestnictwo nawet w najbardziej głupkowatych kampaniach. Są jednak powszechnie znane osoby, które niczym krowa lezą w reklamową szkodę. Ostatnio w kilku idiotycznych odsłonach ujawnił się Piotr Fronczewski. Zarówno on, jak i wielu jemu podobnych uważa, że durne społeczeństwo jest pozbawione gustu i nie zauważy moralnego upadku. Jest w tym sporo racji. Na nieszczęście dla reklamowych gwiazd istnieją jeszcze osobnicy o wrażliwych czułkach. Prawda jest banalna - po występie, w którym operuje się żałosną narracją, nie można być dalej wiarygodnym i grać głęboko uduchowione postacie. Pozostaje reklama wietnamskich tenisówek.
Żeby było jasne - nie jestem przeciwnikiem występowania w reklamach. Ważne, by sensownie realizować je w zgodzie z własnymi przekonaniami. Chyba że ktoś swoje przekonania schował w portfelu.
Ja na ten przykład mógłbym promować przeróżne alkohole. Moi koledzy potwierdzą, że byłbym cholernie wiarygodny.
Dawno, dawno temu zaproponowano mnie i mojemu koledze, Pawłowi Konnakowi, uczestnictwo w reklamie chipsów. Do podpisania kilkunastostronicowej umowy było bardzo blisko. Niestety, coś nie wypaliło i pozostały tylko wspomnienia. Może i dobrze, bo gdyby wtedy wyszło, dziś uchodziłbym za celebrytę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?