Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galopujące ceny to już nasz większy strach. A energia i gaz będą drożeć jeszcze bardziej

Jacek Klein
Jacek Klein
Polskapress
Ceny w sklepach rosną z miesiąca na miesiąc. Coraz więcej miesięcznych dochodów pochłania utrzymanie mieszkania. Ceny paliw na stacjach benzynowych są blisko rekordowych poziomów. W dodatku coraz bardziej prawdopodobne są podwyżki stóp procentowych co podniesie koszty spłaty kredytów. Pewne są podwyżki rachunków za prąd i gaz, i to nie symboliczne.

W sierpniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 5,4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.

- Mamy do czynienia z najwyższą inflacją od 20 lat. I nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie tempo wzrostu cen wyhamowało. Kolejne miesiące przyniosą dalsze wzrosty inflacji, która już od ponad roku utrzymuje się powyżej celu inflacyjnego NBP - komentuje Grzegorza Baczewskiego, dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan.

Rosnące ceny coraz bardziej niepokoją Polaków, mimo iż ich dochody rosną. Boimy się, że przyjdzie czas zaciskania pasa. Boimy się tego bardziej niż lockdownu czy problemów z dostępem do usług medycznych.

Przeszło połowa Polaków (56 proc.) obecnie najbardziej obawia się wzrostu cen - wynika z badania wykonanego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland. Widoczne to jest przede wszystkim w grupie respondentów z miast 200-499 tys. mieszkańców. Natomiast niemal co trzeci rodak boi się ponownego zamknięcia gospodarki. Tylko nieznacznie mniej odpowiedzi dotyczy ograniczonego dostępu do opieki medycznej. Z kolei najrzadziej wskazywanym niepokojem jest powrót do pracy zdalnej.

Według Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych, można było spodziewać się wyższego wyniku. Wiele osób zarabia znacznie poniżej średniej krajowej, więc inflacja mocno w nich uderza. W sklepie czy na bazarku zwykły Kowalski płaci za poszczególne towary nie 5 proc., a nawet 15 proc. więcej niż wcześniej.

– Polacy boją się wzrostu cen, bo on sprawi, że będziemy biedniejsi. Oczywiście oficjalnie rządzący mówią, że rosną wynagrodzenia, nawet bardziej niż ceny. Ale nie każdy pracownik dostaje podwyżkę. A jeśli już płace są podnoszone, to nie dzieje się to równomiernie. Wystarczy wziąć pod uwagę emerytów. Natomiast inflacja jest najwyższa od 10 lat, a ostatnio 20 lat temu utrzymywała się dłużej na wysokim poziomie – komentuje ekonomista Marek Zuber.

Obawy dotyczące wzrostu cen pojawiają się przede wszystkim wśród respondentów z miast 200-499 tys. mieszkańców – 62,7%. Z kolei na drugim końcu zestawienia widzimy ankietowanych z ośrodków powyżej 500 tys. mieszkańców – 52,2%.

– Towary, które najbardziej wpływają na naszą świadomość wzrostu albo spadku cen, to przede wszystkim artykuły pierwszej potrzeby i żywność. W miastach głównym źródłem zakupów są sklepy, gdzie ewidentnie płacimy coraz więcej. Ale standardowo największe aglomeracje są bogatsze i jest w nich wyższe średnie wynagrodzenie. A im więcej środków mamy do dyspozycji, tym mniej się boimy inflacji. Natomiast na wsi wiele produktów jest wytwarzanych we własnym zakresie – opisuje Marek Zuber.

Rachunki za prąd i gaz w górę i to mocno

Nie ma zmiłuj się i trzeba przygotować się na to, że więcej będzie kosztować energia elektryczna i gaz. Ceny na giełdach szaleją i firmy energetyczne i gazowe będą wnioskować do prezesa URE o nowe taryfy.

Ceny gazu ziemnego sprowadzanego z krajów UE są trzykrotnie wyższe od ubiegłorocznych i najwyższe od 5 lat. Prezes PGNiG zapowiedział, że w takiej sytuacji wniosek o zmianę taryf jest nieunikniony. Nie powiedział o jakiej skali podwyżkę gazowy potentat będzie wnioskował. Nawet gdy URE ją przytnie można raczej być pewnym, że będzie dwucyfrowa.

Wzrosną także ceny energii elektrycznej.

Pod koniec wakacji notowanie energii na giełdzie zbliżyły się do 400 zł za MWh. Prawie dwa razy więcej niż rok temu. Portal WysokieNapiecie.pl oszacował, że państwowi sprzedawcy energii mogą wystąpić do URE z wnioskami o wzrost taryf na samą energię elektryczną na poziomie ok. 25-35 proc. i będą mogli liczyć na zaakceptowanie podwyżek rzędy 20-23 proc., z obecnych 30 gr do 36-37 gr/kWh netto, a więc 44-46 gr/kWh brutto. Sam zakup energii będzie więc kosztować przeciętną rodzinę z grupy G11 o ok. 170 zł brutto rocznie więcej. Doliczając do tego wzrost opłaty dystrybucyjnej, opłaty OZE rachunek może wrosnąć o 180 zł w skali roku. Dla tych co np. ogrzewają mieszkania energia elektryczną będzie to znacznie więcej.

A już obecnie wydatki na utrzymanie i wyposażenie domu stanowią prawie 25 proc. wydawanych przez nas pieniędzy – wynika z danych Eurostatu. To jeden z najgorszych wyników w Europie.

Rosnące ceny energii elektrycznej i gazu, wysokie ceny paliw będą miały bezpośrednie przełożenie na dalszy wzrost inflacji. Usługi i towary będą zatem drożeć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki