Gala KSW 23 w Ergo Arenie. Karolina Kowalkiewicz: Dziś bać trzeba się tylko wojny

Spodziewała się Pani, że ta walka potrwa tak krótko?

- Nie. Podejrzewałam, że ta walka potrwa trochę dłużej. Dwa tygodnie wcześniej jednak bardzo mocno się rozchorowałam. Leżałam w łóżku. Można wręcz rzec, że umierałam. Myślałem więc sobie przed tym starciem, że muszę zakończyć to w pierwszej rundzie, bo na więcej po prostu nie mam sił.

Takie zwycięstwo mobilizuje do jeszcze cięższych treningów…

- Teraz zdobyłam pas i zamierzam go z wszystkich sił bronić.

Czy zgodzi się Pani z tym, że kobiety są bardziej odporne na ból i bardziej charakterne?

- Wiadomo, że mężczyźni są silniejsi, z reguły też wyżsi, ale kobiety mają po prostu charakter. Wystarczy spojrzeć choćby na przykład prawdziwej matki, która broni swojego dziecka. Kobieta byłaby w stanie wskoczyć za nim w ogień.

Towarzyszy Pani w ringu czasami strach?

- Nie czuję strachu. Kiedyś słyszałam mądre zdanie - w dzisiejszych czasach bać trzeba się tylko wojny. W ringu nie ma takiej potrzeby. W trakcie walki bólu człowiek nie czuje. Poza tym, w ringu są sędziowie, lekarze, trenerzy. Czuję się tam bardzo bezpieczna. To wydaje się co prawda zabawne, ale naprawdę tak jest. W każdej chwili przecież mogę przerwać walkę. Mam prawo "odklepać", powiedzieć: "stop". Najwyżej przegram pojedynek. Najważniejsze jest zdrowie.

Co Pani sądzi o decyzji Iwony Guzowskiej, która podpisała kontrakt z federacją KSW?

- Jestem wielką fanką Pani Iwony. W sporcie naprawdę ma ogromne osiągnięcia. Na pewno będę jej kibicować.