Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Futboliści Seahawks będą nową siłą gdyńskiego sportu?

Piotr Wiśniewski
Gdyńscy futboliści osiągają coraz lepsze rezultaty
Gdyńscy futboliści osiągają coraz lepsze rezultaty Tomasz Bołt
Zaczęło się niewinnie. Grupka znajomych spotykała się, by pograć w futbol amerykański. Ich pasja zapoczątkowała rozwój w Polsce dyscypliny rodem ze Stanów Zjednoczonych, kojarzonej z finałem Super Bowl, który gromadzi przed telewizorami miliony ludzi. Gościem honorowym finału jest prezydent Stanów Zjednoczonych, a reklamodawcy płacą olbrzymie pieniądze, by móc zaistnieć w telewizyjnej transmisji. Z roku na roku futbol amerykański zyskuje coraz więcej sympatyków w naszym kraju. A w Gdyni rodzi się nowa siła sportu - Seahawks (ang. rybołowy).

- Na początku w sześć-osiem osób spotykaliśmy się w parku - wspomina Sebastian Krzysztofek, jeden z założycieli Seahawks Gdynia, a obecnie zawodnik zespołu. - Po prostu rzucaliśmy sobie piłkę. Ćwiczyliśmy podstawowe rzeczy, nie mieliśmy większych planów. Nie mieliśmy też żadnego sprzętu ani żadnych celów. Chcieliśmy trochę się w weekend poruszać, aktywnie spędzić czas.
Większość z nich futbol amerykański znała tylko z telewizji. Super Bowl, Sebastian Janikowski. To tyle. Kilka lat temu znalazła się jednak osoba, która rozpropagowała ten widowiskowy sport w Polsce.

- W futbol zaczynałem grać w Stanach Zjednoczonych, w drużynach juniorskich - mówi Maciej Cetnerowski, jeden z inicjatorów futbolu amerykańskiego w Polsce. - Na polski grunt przeniósł go Jędrzej Stęszewski z Warszawy [obecnie komisarz ligi - przyp. aut.]. W jeden z wieczorów oglądałem finał Super Bowl w Canal+. Mecz komentował m.in. Filip Pawełka, który grał w Niemczech i Stanach. Stwierdził, że w Polsce rodzi się idea futbolu amerykańskiego. Zacząłem więc szperać w internecie. Znalazłem polskie forum sportów amerykańskich. Byli tam entuzjaści futbolu amerykańskiego. Dodałem wpis, że chętnie bym posędziował w meczu. Po czasie skontaktował się ze mną Jędrzej Stęszewski. Chciał, abym założył drużynę w Trójmieście. Przez rok broniłem się przed tym. W końcu poznałem Sebastiana Krzysztofka i stwierdziłem, że warto się w to wszystko zaangażować.

Cetnerowski przyznaje, że początki były trudne. Drużyna futbolu amerykańskiego w Trójmieście? Dziwili się ludzie. Ale pasja i zaangażowanie tych osób sprawiły, że oto w Trójmieście powstał zespół Seahawks Pomorze. Przez dwa lata drużyna grała w Sopocie, kolejne dwa w Gdańsku. W 2011 roku "Rybołowy" przeniosły się do Gdyni. Odtąd zawodnicy trenują i rozgrywają mecze na nowoczesnym Narodowym Stadionie Rugby. Zyskują coraz więcej sympatyków.

- Przenosiny do Gdyni były bardzo dobrym ruchem - uśmiecha się Krzysztofek. - Gdynia jest otwarta na sport. Dużo osób nas wspiera. Choć początki były ciężkie, bo traktowano nas z przymrużeniem oka. Z czasem ludzie zmienili podejście do nas. Cieszymy się, że możemy reprezentować Gdynię. Chcemy pokazać, że warto stawiać na drużynę futbolu amerykańskiego.

- Nazwę Seahawks wymyślił Sebastian Krzysztofek - tłumaczy Maciej Cetnerowski, który jest nie tylko założycielem Seahawks, ale również trenerem. - Przedrostek "Sea" nawiązuje do morza. Sebastian jest z Gdyni. Wiedział, że Seattle jest jej miastem partnerskim. Tamtejszy zespół grający w NFL nazywa się właśnie Seahawks.

Sezon 2012 zespół Seahawks rozpoczął z wysokiego "C". Podopieczni trenera Cetnerowskiego pokonali na wyjeździe Devils Wrocław - jednego z faworytów Topligi (najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce - przyp. aut.). Wygrali także z warszawskimi "Orłami". Plany są bardzo ambitne.

- To prawda, że w tym sezonie nam idzie, ale chcemy w końcu postawić kropkę nad "i" - przyznaje szkoleniowiec Seahawks Gdynia. - Akurat tak się składa, że reprezentujemy Gdynię, gdzie mamy bardzo komfortowe warunki do gry. Od dwóch lat możemy trenować i grać na jednym z najnowocześniejszych obiektów do futbolu amerykańskiego. Ale potem tę rolę przejmie Stadion Narodowy w Warszawie, gdzie 15 lipca odbędzie się finał Topligi.

- W tym sezonie celujemy w mistrzostwo Polski - dodaje Krzysztofek. - Wychodzimy jednak z założenia, że każdy mecz jest jak finał. Staramy się grać najlepiej jak potrafimy. I nie wybiegać myślami w przyszłość. Skupiamy się na najbliższym meczu.
Flagowymi formacjami w futbolu amerykańskim jest defensywa i ofensywa. Jaka jest rola poszczególnych zawodników?

- W ataku występują zawodnicy liniowi. Nigdy nie dotykają piłki. Są jednak bardzo ważni, gdyż albo torują drogę dla zawodnika z piłką, albo bronią swojego rozgrywającego, dając mu czas na wykonanie rzutu. Piłka następnie trafia do łapiącego lub biegacza - tłumaczy Maciej Cetnerowski. - Każdy zawodnik obrony ma jeden cel - zatrzymać drużynę przeciwną przed zdobywaniem własnego pola. Wyróżniamy trzy grupy. Pierwsza linia to zawodnicy liniowi. Oni mierzą się bezpośrednio z formacją ataku przeciwników. Jest także druga linia obrony. Z kolei trzecia linia defensywy musi nie tylko zatrzymać zawodników, którzy minęli dwie wcześniejsze linie, ale też kryć skrzydłowych. Czyli takich, którzy wychodzą po podania do przodu.

W skład obrony wchodzą: DB (defensive back - tylni obrońcy), S (safety), CB (cornerback), LB (linebacker) plus formacja specjalna (LS - long snapper, H - holder, PR - punt return, KR - kick return, G - gunner). Linię ataku tworzą: rozgrywający (quarterback - QB), biegacze (RB - running backs), skrzydłowi (WR - wide receivers), końcowi (TE -tight ends).

Kluczowym zawodnikiem w futbolu amerykańskim jest rozgrywający. Za rozegranie w Seahawks odpowiada Kyle McMahon, który zbiera bardzo pochlebne recenzje. W gdyńskich Jastrzębiach grają też inni zawodnicy zagraniczni.

- Kyle prezentuje bardzo wysoki poziom - chwali futbolistę trener Cetnerowski. - Jest najlepszym zawodnikiem, jaki do tej pory grał w Polsce. Rozdziela kolegom piłki. Jego mocną stroną są dalekie podania i długie biegi. Nie boi się kontaktu. Jeżeli powali go obrońca, to mocno poczuje Kyle'a na swojej skórze. Zawodników o wspomnianym profilu musimy sprowadzać do kraju. Jeśli już kogoś chcemy pozyskać, to tylko futbolistę bardzo dobrego. Wiele dobrego dają drużynie także Jeff (George Jr. - przyp. aut.), Josh (Le Duc) oraz Pete (Plesa). Przekazują wiedzę moim zawodników, pomagają także jako trenerzy.
Finał Topligi jak finał NFL?
W połowie lipca wielki finał Topligi. Na Stadionie Narodowym w Warszawie zagrają dwie najlepsze drużyny, które zmierzą się o mistrzostwo. Atmosfera imprezy ma choć w jakimś stopniu przypominać oprawę towarzyszącą rozgrywkom Super Bowl.

- Cały event rozpoczyna się o godz. 13, na kilka godzin przed początkiem meczu - mówi Sebastian Krzysztofek. - Startujemy z tailgating, czyli wielkim grillowaniem na parkingu. Cała otoczka wokół tej dyscypliny jest świetnie przygotowana. Rok temu, podczas imprezy w Bielawie, pokazaliśmy, że jako Polacy też możemy wiele. Uważam, że w tym roku będzie jeszcze lepiej. Szykuje się spora frekwencja. Będzie to wielkie wydarzenie dla futbolu amerykańskiego, który wpłynie na jego popularyzację w Polsce.
Media w Polsce i Trójmieście patrzą na futbol amerykański coraz bardziej przychylnym okiem.

- Już nie traktują nas jako chwilowej zabawy, bo tak na początku byliśmy odbierani - uśmiecha się zawodnik Seahawks, zapraszając widzów na trybuny: - Kibic ma możliwość miłego spędzenia czasu na świeżym powietrzu i obejrzenia widowiskowej dyscypliny, w której wiele się dzieje, a akcja jest dynamiczna. Przy okazji może spędzić czas ze znajomymi przy grillu. Atmosfera jest miła, rodzinna. Nie trzeba obawiać się żadnych konfliktów z innymi fanami. Nieważne jest przywiązanie klubowe czy barwy innej drużyny. Wszyscy są jedną wielką rodziną. Na nudę z pewnością nie można narzekać. To, że coś jest nowe, nie oznacza, że jest złe, bo nikomu nieznane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki