Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frasunkiewicz: Moja osobowość jako trenera będzie wypadkową ludzi, z którymi się zetknąłem.[ROZMOWA]

Krzysztof Michalski
03.01.2016 gdyniahala gdynia arenatauron basket liga 2015 / 2016mecz : asseco gdynia - energa czarni slupskn/z przemyslaw frasunkiewicz (15) fot. karolina misztal/polska pressdziennik baltycki
03.01.2016 gdyniahala gdynia arenatauron basket liga 2015 / 2016mecz : asseco gdynia - energa czarni slupskn/z przemyslaw frasunkiewicz (15) fot. karolina misztal/polska pressdziennik baltycki Fot. Karolina Misztal
Przemysław Frasunkiewicz jeszcze w zeszłym sezonie był zawodnikiem Asseco. Teraz będzie szkoleniowcem. Nam opowiada o tym, jakim będzie trenerem i czego możemy oczekiwać od jego zespołu.

Kiedy zawodnik trafia z boiska na ławkę trenerską, zawsze pojawia się pytanie: jak sobie poradzi będąc nagle w innej roli? Pan do trenerki sposobił się od dłuższego czasu. Przygotował się Pan?
Nie mogę powiedzieć jak będzie, bo sam tego nie wiem. Owszem, przygotowywałem się do tego, ale wszystko zweryfikują treningi i mecze. Nie mamy najsilniejszego zespołu w lidze i o zwycięstwa będzie ciężko, ale postaramy się wycisnąć maksa z tych chłopaków. Jest to bardzo ambitna grupa ludzi. Są młodzi i na dorobku, ale każdy z nich chce się pokazać i wykonać kilka kroków do przodu.

W ostatnich sezonach pełnił Pan dla młodych koszykarzy Asseco rolę mentora. Można to traktować jako przygotowanie do przejścia na ławkę trenerską?
Na pewno było to pomocne. Trafiłem tu jako zawodnik i dużo grałem, ale moja rola nie ograniczała się tylko do gry. Pomagałem młodym zawodnikom w szatni, tłumaczyłem wiele rzeczy. Ci chłopacy są z różnych rodzin, niektórzy są dobrze wychowani, ale niektórzy puszczeni samopas. Spotykają się z pieniędzmi, różnymi pokusami i nie do końca wiedzą, jak się zachować. Po to tutaj byliśmy z Piotrkiem Szczotką, żeby uczyć ich, że koszykówka to nie tylko te 40 minut biegania za piłką w trakcie meczu.

Mimo wszystko byliście kolegami z drużyny, nad wami był trener. Teraz to Pan będzie „na górze”. Nie będzie w związku z tym problemów, jakiejś blokady?
Z mojej strony nie. W swojej karierze parę razy spotkałem się z sytuacją, gdy moi koledzy z boiska zostawali trenerami. Układ jest jasny i czytelny. Wydaje mi się, że nasi zawodnicy są na tyle inteligentni, że wiedzą, co to jest szacunek i ciężka praca. Myślę, że spokojnie odnajdziemy się w tej sytuacji. Dla mnie nie ma problemu.

Z Piotrem Szczotką przez lata byliście tymi mentorami, teraz do drużyny dołącza bardzo doświadczony Krzysztof Szubarga. Czy relacje ze starszymi zawodnikami będą inne, bardziej partnerskie?
Jasne, nie ma czegoś takiego jak równe traktowanie wszystkich. Byłem częścią drużyny Polonii Warszawa, gdzie trener Wojtek Kamiński miał nieco ponad 30 lat, a w drużynie miał 40-letniego Mike’a Ansleya czy niewiele młodszego Mariusza Bacika i nie traktował ich tak jak 19-letnich juniorów. Wszystko opierało się na tym, że Mariusz i Mike byli inteligentni i wiedzieli jak się zachować. To bardziej wychodzi od zawodników niż od trenera. Trener jest odpowiedzialny za całą grupę i musi nią kierować. Zawodnicy albo się podporządkują, albo nie. Myślę, że nie będzie problemu. Z Krzyśkiem i Piotrkiem grałem w kilku klubach, dobrze się znamy i oni wiedzą co mają robić.

Rozumiem, że kończy Pan karierę i nie będzie pełnił roli grającego trenera?
Nie uznaję czegoś takiego jak grający trener. Z ławki ma się dużo lepszą wizję tego, co dzieje się na boisku. Na parkiecie nie jest się w stanie wszystkiego odpowiednio dostrzec. Nie brałem tego nawet pod uwagę. Miałem jeszcze rok kontraktu, ale już od jakiegoś czasu skłaniałem się ku trenerce. Można powiedzieć, że nadarzyła się okazja po odejściu trenera Tane Spaseva. Po rozmowie z działaczami stwierdziliśmy, że jest to właściwy moment.

Kiedy stało się jasne, że trener Tane Spasev odejdzie? Od początku było planowane, że to Pan zajmie jego miejsce?
Nie był to żaden ścisły plan. Gdy rok temu podpisywałem kontrakt na 2 lata, w klubie wiedzieli, jak zapatruję się na swoją przyszłość i powiedzieliśmy sobie, że być może zdarzy się taka sytuacja, że obejmę stanowisko szkoleniowca. Teraz trener Spasev odszedł, my chcieliśmy poprowadzić dalej tych chłopaków, którzy są w drużynie i uznaliśmy, że jest to idealny moment dla mnie.

To trochę ciężki moment na przejęcie drużyny. Gdy spojrzymy na pierwszą „piątkę” z zeszłego sezonu, to tak: nie ma Parzeńskiego, nie ma Hickeya, nie ma Frasunkiewicza...
Na pewno jest ciężko, ale życie generalnie jest ciężkie. Ja odbiję piłkę i powiem: jest Matczak, jest Żołnierewicz, są inni zawodnicy, którzy w tym sezonie będą dostawali więcej minut, więc nie ma co rozpaczać.

Dlaczego Hickey odchodzi?
To już pytanie do władz klubu. Mnie ta informacja nie zaskoczyła, nie przeraziła, po prostu ją przyjąłem do wiadomości. Mamy teraz Krzyśka Szubargę, to bardzo dobry zawodnik o bardzo mocnym charakterze, co przyda się w kontekście szkolenia tych zawodników. Gdybyśmy mieli samych młodych graczy i tylko oni by między sobą rywalizowali, to nie byłoby dobre rozwiązanie. Pamiętam, że gdy ja jako młody zawodnik musiałem rywalizować z 30-letnimi facetami, to wszystko przychodziło mi z wielkim trudem, ale dzięki temu się uczyłem.

Szubarga od kilkunastu miesięcy nie grał. Jak wygląda pod względem kondycyjnym i co może dać drużynie?
Wygląda bardzo dobrze, stracił kilka kilogramów, przekuł trochę tłuszczu w mięśnie. Ja bym się nie martwił o fizyczność, bo on zawsze był mały, silny i szybki i tego nie utracił. Ma głód gry, kocha grać w koszykówkę. Pierwszy raz go spotkałem w Inowrocławiu, gdy miał 15 lat. Przyszedł na trening i od razu dawał z siebie wszystko. Rozmawiałem z nim, pali się do gry, ma sobie dużo do udowodnienia i wiem, że zrobi wszystko, żebyśmy dobrze grali.

Jaki będzie Przemysław Frasunkiewicz jako trener? Bardziej charyzmatyczny motywator czy chłodny analityk taktyczny?
Myślę, że moja osobowość jako trenera będzie wypadkową szkoleniowców, z którymi się zetknąłem w swojej karierze. Na pewno będę starał się być sprawiedliwy, bo brak sprawiedliwości ze strony trenera to jedna z rzeczy, które mnie denerwowały w trakcie kariery. Wiele razy było tak, że ktoś był lepszy od innych na treningu, ale nie grał. U mnie na pewno tak nie będzie.

Jak będzie grało Asseco pod Pana wodzą?
Wizja gry nie będzie dużo odbiegała od tego, czego wymagał choćby David Dedek. To nadal jest młody zespół, który nie potrafi wykorzystać doświadczenia w powolnej grze, więc nie będziemy grać żadnych szachów. Będziemy grać szybko i dużo biegać.

Jakie cele stawiacie sobie na nowy sezon?
Nie stawiamy żadnych celów. Po pierwsze, nie znając składów innych drużyn, nie wiemy, jak ta liga będzie wyglądać. Po drugie, sami nie mamy zamkniętego składu. Po trzecie, w składzie będzie 4-5 juniorów, którzy zdobyli mistrzostwo Polski U-20. Nie wiemy, czy wystrzelą oni szybko czy będą potrzebowali czasu. Będziemy tym chłopakom dawali jak najwięcej szans. Powoli odchodzi od nas pierwsza fala: Matczak, Żołnierewicz, Parzeński, Kowalczyk. Dwóch już nie ma, Matczak i Żołnierewicz też mają oferty. Dlatego będę dawać szansę nowej grupie młodych zawodników. Ale nie jestem zwolennikiem szansy dla samej szansy. Jeśli ktoś będzie na treningu dawał z siebie wszystko, to na pewno dostanie okazję pokazania się w meczu.

Filip Matczak i Przemysław Żołnierewicz odejdą już teraz?
Zostają. Zabraniam im odchodzić.

Za kim będziecie się jeszcze rozglądali na rynku?
Na pewno potrzebny jest nam wysoki zawodnik w miejsce Parzeńskiego. Chodzi o zawodnika mobilnego, dobrze broniącego, ale też takiego, który przyjmie się w zespole. Przez parę lat stworzyliśmy tutaj fajną grupę ludzi, nawet gdy przegrywaliśmy to atmosfera była dobra. Nawet jeśli w tym sezonie będzie gorzej z wynikami, to nie może być tak, że w zespole będzie rozłam. Wszyscy musimy iść razem w jednym kierunku. Dobrze więc, żeby ta jedna, może dwie nowe osoby, czuły się tutaj komfortowo i dobrze wpasowały w grupę.

To prawda, że w kadrze możecie nie mieć żadnego obcokrajowca?
Możliwe, muszę jeszcze wszystko ustalić z prezesem. Ja jestem zadowolony, bo mamy większość składu. Szukać 1-2 zawodników jest łatwiej niż 8. Mamy trzon, od tego wychodzimy i będzie łatwiej znaleźć kolejnego gracza. Dobrze, gdyby był to Polak, ale my szukamy klasycznej „piątki”, a z wysokimi Polakami jest taki problem, że chcą za dużo pieniędzy jak na nasze możliwości. Zobaczymy, jak będzie sytuacja wyglądała na rynku w następnych tygodniach.

W tym sezonie trzy zespoły spadają z ligi. Bierzecie pod uwagę to, że możecie bić się o utrzymanie?
Możemy równie dobrze walczyć o play-offy, jak i o utrzymanie. Tak naprawdę nasza postawa jest niewiadomą. Ja nie stawiam sobie konkretnych celów. Nie koncentruję się na tym, że 3 zespoły spadają. Mam taki zespół, jaki mam, jestem z niego bardzo zadowolony. Będziemy dawać z siebie wszystko, walczyć w każdym meczu, a co z tego będzie? Nie jestem wróżbitą, więc nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że może być ciężko. Jednak gdybym bał się, że możemy spaść, to jeszcze bym grał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki