Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. Porażka Arki Gdynia w Tychach. Rywale w tabeli uciekają. 1.04.2021

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia Facebook
Porażkę 0:1 zakończyło się dziś wyjazdowe spotkanie Arki Gdynia z GKS Tychy. Żółto-niebiescy tym samym mocno ograniczyli swoje szanse na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w drugiej minucie gry Sebastian Steblecki zmusił do interwencji Daniela Kajzera. W dalszej części spotkania wyraźną przewagę uzyskali jednak żółto-niebiescy. W dziewiątej minucie meczu niewiele brakowało, aby Arkę Gdynia wyprowadził na prowadzenie Mateusz Żebrowski. Po rozciągnięciu gry przez Christriana Alemana i dograniu piłki w pole karne autorstwa Macieja Rosołka napastnik żółto-niebieskich niestety nieczysto trafił w piłkę.

Kolejne, dogodne sytuacje dla podopiecznych trenera Dariusza Marca marnowali m.in. Arkadiusz Kasperkiewicz i Luis Valcarce. Strzały z dystansu Christiana Alemana i Kacpra Skóry były niecelne. Z kolejnym uderzeniem zza pola karnego w wykonaniu Harisa Memica poradził sobie Konrad Jałocha, były bramkarz Arki Gdynia. W 29 minucie spotkania kunsztem technicznym popisał się Christian Aleman. Po technicznym zagraniu Ekwadorczyka niewiele brakowało, aby Mateusz Żebrowski wyszedł na idealną sytuację do zapewnienia żółto-niebieskim prowadzenia. GKS Tychy przytomną interwencją po raz kolejny uratował Konrad Jałocha.

Kiedy wydawało się, że Arka Gdynia wkrótce obejmie prowadzenie, w 41 minucie gry niespodziewany cios wyprowadzili gospodarze. Po zagraniu Oskara Paprzyckiego, znanego kibicom na Pomorzu z racji występów w Chojniczance, atomowym strzałem lewą nogą z ponad dwudziestu metrów Daniela Kajzera pokonał Wiktor Żytek. Więcej bramek do przerwy już nie było.

Tym samym żółto-niebiescy po przerwie zmuszeni byli starać się wyrównać. Trener Dariusz Marzec nie czekał też ze zmianami. Na boisku pojawili się Łukasz Wolsztyński i Marcus da Sliva.

Pierwszy z tych zawodników już po dziesięciu minutach od zameldowania się na placu gry próbował silnym strzałem pokonać Konrada Jałochę. Uderzenie było jednak zbyt mało precyzyjne, aby doświadczony golkiper GKS Tychy mógł przepuścić piłkę do siatki.

W dalszej części gry Arka Gdynia miała jednak wyraźne problemy z kreowaniem sobie kolejnych, dogodnych sytuacji pod bramką gospodarzy.

Zmieniło się to dopiero kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. Sędzia Patryk Gryckiewicz uznał wówczas, że Łukasz Moneta, dopiero co wprowadzony na plac gry, faulował w polu karnym Christiana Alemana. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Łukasz Wolsztyński. Były napastnik Górnika Zabrze huknął, jak z armaty, lecz niestety trafił w poprzeczkę. Piłkę próbował jeszcze dobijać głową Marcus da Silva. Uderzenie Brazylijczyka było jednak niecelne.

Już do ostatniego gwizdka sędziego żółto-niebieskim nie udało się odwrócić losów spotkania i doprowadzić choćby do wyrównania. Porażka Arki Gdynia przy jednoczesnym zwycięstwie Górnika Łęczna nad Chrobrym Głogów oznacza, że do wicelidera tabeli podopieczni trenera Dariusza Marca tracą już dziewięć punktów. Wywalczenie przez żółto-niebieskich drugiego miejsca w ligowej stawce, premiowanego bezpośrednim awansem do PKO BP Ekstraklasy, jest tym samym coraz mniej prawdopodobne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki